MORGAN FREEMAN traktuje słowo “Afroamerykanin” jako obelgę. Obraża go też Miesiąc Czarnej Historii
Morgan Freeman – który ostatnio pojawił się w filmie A Good Person Zacha Braffa – udzielił wywiadu “The Sunday Times“, w którym opowiedział m.in. jak postrzega Miesiąc Czarnej Historii i słowo “Afroamerykanin”. Sprawdźcie, co miał do powiedzenia aktor.
Freeman stwierdził, że swoją karierę zawdzięcza odwadze, szczęściu i zmianom w Ameryce.
Gdy dorastałem, w filmach nie było “mnie”. Jeśli na ekranie był ktoś czarnoskóry, był on śmieszny. Dopiero Sidney Poitier pokazał młodym ludziom, że się da.
Aktor dodał także, w odpowiedzi na pytanie o jego wypowiedź sprzed lat, gdy stwierdził, że jedyną metodą powstrzymania rasizmu jest zaprzestanie mówienia o nim:
Muszę powiedzieć, że nie lubię dwóch rzeczy. Uważam, że Miesiąc Czarnej Historii to coś obraźliwego. Naprawdę chcecie sprowadzić moją historię do jednego miesiąca? Ponadto, “Afroamerykanin” to obelga. Nie pisałem się na takie określenie. Czarnoskórzy byli nazywani różnie od czasu “słowa na n”, i nie wiem, jak takie rzeczy chwytają, ale wszyscy mówią o Afroamerykanach. Co to właściwie znaczy? Większość czarnoskórych w tym rejonie to mieszańcy. O Afryce mówi się tak, jakby to był kraj, a to przecież kontynent.
Freeman zauważył, że nie mówi się o Euroamerykanach, tylko np. o Amerykanach pochodzenia włoskiego. Aktor dodał też – zgadzając się z Denzelem Washingtonem – że nie można go zdefiniować wyłącznie jako osoby czarnoskórej. Nazwał też dużym postępem to, że na ekranie przedstawiane są mniejszości.