search
REKLAMA
News

Dwayne THE ROCK Johnson następnym PREZYDENTEM USA?

Jakub Piwoński

13 lipca 2017

REKLAMA

Tego jeszcze nie grali. Gwiazdor kina akcji Dwayne The Rock Johnson znalazł sobie nowe wyzwanie. Uwaga – najprawdopodobniej będzie on kandydował na fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych w 2020!

Aktor nie zgłosił jednak swojej kandydatury osobiście. Według oficjalnych dokumentów, o istnieniu których poinformował serwis „Unilad”, wniosek został złożony przez człowieka z Zachodniej Wirginii o nazwisku Kenton Tilford. Związki między aktorem a tą osobą są na razie nieznane. Choć cała sprawa z daleka pachnie kiepskim żartem powołanym ku chwale sezonu ogórkowego, to okazuje się, że jest co najmniej kilka przesłanek, by jednak traktować ją poważnie.

Zaczęło się od niewinnych sugestii rzucanych już w ubiegłym roku w stronę Johnsona. To dziennikarze bowiem zaczęli kreować aktora na przyszłego prezydenta USA, dając mu do zrozumienia, że gdyby stanął w szranki z Donaldem Trumpem, to pokonałby go bez problemu. Potem były wywiady (przede wszystkim dla „GQ”), w których Johnson na pytanie o ewentualną prezydenturę odpowiadał wymownie, że byłoby to możliwe. Zdołał nawet zdradzić, jak według niego wyglądałaby jego prezydentura:

Osobiście czuję, że gdybym był prezydentem, byłbym wdzięczny. Przywództwo byłoby ważne.

Zaczęło się także robienie z prezydentury ewidentnych jaj. W telewizyjnym show Sutarday Night Live wcielił się nawet w kandydata na fotel „lidera wolnego świata”, identyfikującego się jednoznacznym hasłem: „The Rock Johnson 2020”. Gdy jednak kilka miesięcy temu The Rock odpowiadał na pytania Jimmy’ego Fallona o wolę wejścia do polityki i przejęcia sterów w państwie, był już daleki od żartów i zdawał się brać sprawę na poważnie.

Nie da się ukryć, że aktor jest uosobieniem realizacji amerykańskiego snu. Ludzie go kochają, a media to podłapały. Nie wiem, ile z tej prawdopodobnej kandydatury wyniknie – bo będę się upierać, że bardziej od rzetelnej chęci dokonania zmian mamy do czynienia z czystym marketingiem, mającym na celu popularyzację zarówno aktora, jak i idei ewentualnej prezydentury. Ale fakt jest taki, że gdyby kilkanaście lat temu ktoś zagaił mnie i powiedział, że Arnold Schwarzenegger zostanie gubernatorem Kalifornii, pewnie zareagowałbym z równym niedowierzaniem.

Bardzo lubię The Rocka, ale swojego głosu bym na niego nie oddał. Rozumiem, że szuka wyzwań, ale każdy ma swój ogródek, w którym z powodzeniem uprawia własne plony. Ogródkiem The Rocka nie jest polityka, a kino akcji. Niech w nim pozostanie.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA