DANNY ELFMAN zaniepokoił obsługę samolotu, gdy komponował na pokładzie muzykę do BATMANA
Ścieżka dźwiękowa Danny’ego Elfmana do Batmana Tima Burtona jest dziś jedną z najbardziej ikonicznych w historii kina. Jak się okazuje, stoi za nią ciekawa historia, którą kompozytor podzielił się w WTF podcast Marca Marona.
Elfman zdradził, że komponować zaczął w samolocie lecącym do Los Angeles z Londynu, gdzie odwiedzał plan.
Uderzyło mnie w najgorszym momencie, gdy wracałem do domu. Zastanawiałem się, co zrobić. Byłem na pokładzie samolotu. Jak mam sobie poradzić? Zapomnę o tym wszystkim. Wyląduję, na lotnisku puszczą jakąś pie*doloną piosenkę Beatlesów, a mi wszystko wyleci z głowy.
Elfman miał przy sobie magnetofon, wobec czego użył go, aby nie zapomnieć o pomysłach na melodie i zaczął często wychodzić do łazienki, żeby je nucić i nagrywać.
Wybiegałem do łazienki, nuciłem i wracałem na siedzenie, gdzie dalej myślałem. Dziesięć minut później znów byłem w łazience. Potem znów wracałem usiąść, a następnie znów szedłem do łazienki, bo nie mogłem nucić siedząc przy gościu w fotelu obok. Po kolejnych dziesięciu minutach znów byłem w łazience, a gdy otworzyłem drzwi, stały tam trzy osoby z obsługi. Pewnie zastanawiały się, co robię tam tak często, bo przecież nie można tak często sikać. Tymczasem ja krok po kroku tworzyłem sobie w głowę ścieżkę dźwiękową do “Batmana”.
Elfman niedawno także wypowiadał się o swoim dziele, choć w innym kontekście – wyznał, że choć sama muzyka go zadowalała, był bardzo zawiedziony tym, w jaki sposób została użyta w filmie. Według kompozytora, przyćmiono umiejętności orkiestry, wykorzystując jedynie dwa kanały dźwięku z trzech nagranych. Tak czy inaczej, ścieżka dźwiękowa została znakomicie przyjęta i przyniosła Elfmanowi nagrodę Grammy.
Aktualnie Elfman pracuje nad muzyką do filmu Doctor Strange in the Multiverse of Madness.