CHRIS EVANS przyznał, że tęskni za graniem Kapitana Ameryki w MCU
Chris Evans w latach 2011-2019 wcielał się w MCU w Steve’a Rogersa – Kapitana Amerykę, a swój udział w uniwersum zakończył na Avengers: Końcu gry; teraz tytuł Kapitana dzierży już Sam Wilson, znany wcześniej jako Falcon. Mimo to od czasu premiery widowiska braci Russo powraca temat tego, czy Evans może się jeszcze pojawić, choćby gościnnie, w kolejnych produkcjach.
Ostatnio na ten temat wypowiedział się sam aktor. W rozmowie z People (które ostatnio nazwało Evansa najseksowniejszym mężczyzną roku), stwierdził, że już teraz brakuje mu wcielania się w Kapitana.
Te filmy są wymagające, ale całe piękno tkwi w tym, że są świetne. Efekt jest wprost proporcjonalny do włożonego wysiłku. To była wspaniała relacja, byłem w symbiozie z tym bohaterem i bardzo mnie to cieszyło. Gdy kończy się pracę nad takim projektem, to cieszy perspektywa przerwy. Ale wkrótce zaczynasz za tym tęsknić. Ja już teraz za tym tęsknię. Ale jestem wdzięczny i szczęśliwy, że mogłem być tego częścią.
Wcześniej w tym roku Evans poruszył temat filmu wymarzonego przez fanów, w którym mielibyśmy zobaczyć, jak Kapitan Ameryka zwraca kamienie nieskończoności, co w Avengers: Końcu gry wydarzyło się poza kadrem. Evans stwierdził wówczas.
Tak, wydaje się, że ludzie chcieliby to zobaczyć. Nie chcę nikogo rozczarować. To trudne. Jestem bardzo zadowolony z mojego udziału [w MCU], jest to dla mnie bardzo cenne wspomnienie. Ewentualny powrót musiałby być idealny. Bałbym się, że popsuję coś, co jest dla mnie tak drogie. Ta rola naprawdę wiele dla mnie znaczy. Powrót do niej byłby czymś niełatwym.
W planach jest już czwarty film z serii o Kapitanie Ameryce, tym razem poświęcony losom wspominanego Sama Wilsona. Zadebiutuje on 3 maja 2024 roku, a oprócz Anthony’ego Mackiego wcielającego się w Wilsona zobaczymy w nim m.in. Tima Blake’a Nelsona jako Leadera oraz Harrisona Forda jako generała Rossa.