search
REKLAMA
Krótkie spięcie

MAMA I TATA MÓWIĄ, ŻE MAM TALENT. Dzieci sławnych rodziców mogą więcej

Szymon Pewiński

17 czerwca 2017

REKLAMA

Kadr z filmu <em>Obywatel<em>

Nad Wisłą też przykładów nie brakuje: Juliusz Machulski – syn Jana Machulskiego – zajął się reżyserią i w obliczu jego dokonań chyba nikt nie podnosi argumentu, że to „tatuś mu załatwił”. Po występach w 33 scenach z życia, Obławie, a także w spektaklach (m.in. Aniołach w Ameryce Krzysztofa Warlikowskiego) chyba nikt nie wątpi, że Maciej Stuhr to świetny aktor, a nazwisko odziedziczone po tacie – Jerzym – tylko pomogło w pierwszych aktorskich krokach. Podobnie rzecz ma się z Olafem Lubaszenko, synem Edwarda Linde-Lubaszenko. Ten ma ostatnio słabsze lata, ale umiejętności z pewnością nigdy mu nie brakowało.

Jest jeszcze reżyserski duet Agnieszki Holland i Kasi Adamik. Panie tworzą niekiedy filmy razem, ale zdecydowanie lepiej wychodzi im praca bez udziału mamy/córki.  Przed kamerą nadal pojawia się Maria Seweryn (córka Krystyny Jandy i Andrzeja Seweryna) – ostatnio w Amoku, a swego czasu na ekranach oglądaliśmy też syna Daniela Olbrychskiego – Rafała.

Ale są też mało chlubne wyjątki udowadniające, że geny nie zawsze decydują o talencie. Ostatni – po którym do dziś nie mogę się otrząsnąć – to występ Bronisławy Zamachowskiej. I bez jej wyjątkowo irytujących aktorskich popisów Powidoki okazały się filmem słabym. Dla dobra jej i widzów byłoby lepiej, gdyby w przyszłości zajęła się czymś innym. Na przykład scenopisarstwem i reżyserią.

Może wyjdę na naiwniaka, ale twierdzę że dobra sztuka obroni się sama. Czy pomocna dłoń rodzica i słówko szepnięte reżyserom, producentom pomaga? Oczywiście, że tak. Nie zapominajmy, że te dzieciaki wyrastają w domach, w których aktorstwo czy reżyseria to nic wyjątkowego, a codzienne życie. Tak czy inaczej, przy braku talentu protekcja rodziców to jednak zbyt mało, by na dłużej i – co ważniejsze – z sukcesami zaistnieć w filmowej branży. Bo tak jak w przypadku Coppoli, Zamachowskiej, czy Jadena Smitha, tego rodzaju zapędy prędzej czy później zweryfikuje publiczność.

A tymczasem zapnijcie pasy, nie regulujcie odbiorników i cieszcie oczy. Tylko ostrzegam: co się zobaczyło, to się nie odzobaczy. „Batman, Batman, Batman”…

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA