Feministyczne fochy, czyli kolejne bzdurne badanie
Bardzo podoba mi się postawa matematyczek z Ukrytych działań. Pionierek w swojej dziedzinie, czarnoskórych. Robić swoje i nie narzekać (nawet jeśli wykonują dwa razy tyle pracy, co mężczyźni), rozwiązywać problemy do skutku, skupiać się na swoim życiu, swoich celach. Skuteczniejsze to i bardziej wartościowe dla “równości kobiet” niż biadolenie, pokazywanie cycków i rozpaczliwe, żałosne wręcz przemówienie Emmy Watson przed Zgromadzeniem Generalnym ONZ.
To oczywiste, że każdy człowiek jest równy!
Działające przy Uniwersytecie w San Diego centrum badań nad obecnością kobiet w kinie i telewizji (Center for the Study of Women in Television and Film) jakby w to nie dowierzało, wciąż podkreślając, przywołując, prowadząc badania nad wartością kobiet we współczesnym świecie filmu. Ostatnie wykazało, że role kobiece stanowiły 29% w najlepiej sprzedających się filmach – to najwyższa wartość procentowa w historii, o 7% lepiej niż w roku ubiegłym. Zagrały łącznie 37% głównych ról.
(To prawie 50%, ciśnijmy na siłę, może za 5 lat się uda.)
We can do better, mówi Amber Thomas, twórczyni solidnej i przejrzystej analizy udziału kobiet w 10 najlepiej zarabiających filmach 2016 roku. Opracowane przez nią statystyki nie są tak “optymistyczne”. Thomas zanalizowała role kobiece pod względem scenariuszy – okazało się, że tylko 27% zawartych w nich słów wypowiadają kobiety.
(A kobiety przecież powinny dużo gadać.)
Inspiracją do przeprowadzenia profesjonalnej analizy stał się dla niej Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie, z Felicity Jones zajmującą na plakacie priorytetowe (nie parytetowe) miejsce. Amber Thomas oczekiwała, że w filmie (przez wzgląd na wyróżnienie postaci Jyn Erso) pojawi się co najmniej tyleż wojowników płci żeńskiej, co męskiej. Z seansu wyszła rozczarowana, w większości scen bohaterka Jones była jedyną kobiecą postacią. Gdy programistka i twórczyni interaktywnych analiz zasiadła do badań statystycznych, okazało się, że w Łotrze kobiety stanowią zaledwie 9% postaci, wypowiadając 17% zawartych w dialogach słów. Inne filmy z kasowego top 10 prezentują się równie słabo, najlepiej pod względem “równości kobiet” wypadają animacje Zwierzogród i Gdzie jest Dory?.
Interaktywna infografika jest świetna, choć informacje w niej zawarte nie napawają autorki zadowoleniem.
(Gdy już będzie 50/50, możemy przestać się fochać.)
Mnie te dane ani ziębią, ani grzeją. Uwierzcie na słowo, daleko mi do wpasowywania się w patriarchat, choć w spodniach nie chodzę. A feminizm, także ten w środowisku filmowym, to nic innego, jak utwardzanie panujących od zarania dziejów klisz kolejną warstwą odpornego na wolne, samodzielne myślenie lakieru.
Twórz człowieku i nie bój się – silnej osobowości, nawet tej na szpilkach, nikt nie podskoczy.