Czarny, do tego gej. Podwójne wykluczenie to nowy trend w filmie
Moonlight, decyzją Amerykańskiej Akademii Filmowej najlepszy film ubiegłego roku, jest dla mnie nowatorski tylko pod jednym względem – głównym bohaterem jest czarnoskóry gej. A to się w kinie LGBT nie zdarza.
Serio, serio. Z moich obserwacji wynika (a czynnie korzystam z konta na outfilmie), że filmowcy zauważyli tematykę mniejszości w mniejszościach dopiero teraz. A ci hollywoodzcy, chcąc skorzystać na nieśmiało wchodzącym do nurtu kina LGBT podwójnym wykluczeniu, zrobili Moonlight na bazie utartych już w kinie gejowskim schematów. Czarnoskóre osoby queer pojawiły się w rolach głównych w jednym z najlepszych (choć tu opinie są podzielone) niszowych filmów zeszłego roku, kręconej iPhonem Mandarynce. Oddały sprawiedliwość tytułowi drama queen, wzbogacając ów zespół cech o charakterystyczny dla czarnoskórych kobiet “pazur” (z angielskiego sassiness). Co to był za jazgot… Niemniej jednak film bardzo świeży. W roku ubiegłym pojawił się z kolei francuski Mając 17 lat, o chłopcach dorastających zrządzeniem losu pod jednym dachem – tu czarnoskóry w roli oprawcy, biały w roli ofiary. Na zeszłorocznym Berlinale wyróżnił się Kiki, dokument o kolorowych przedstawicielach grupy LGBTQ. I… to by było na tyle.
Czy nie ma w filmie, w serialu czarnych gejów? Jasne, że są. W rolach pobocznych, epizodycznych. W netfliksowskim Orange Is the New Black czarnoskóre kobiety (podobnie jak białe i latino) mają swoją słuszną reprezentację, a twórcy sprawiedliwie zgłębiają historię również tych orientacji Safony. Dość spojrzeć na postaci Poussey czy Crazy Eyes, które mają swoje fandomy. A James Stinson z Jak poznałem waszą matkę, starszy brat Barneya? Jest. Wayne Brady w tej roli wywołuje istne salwy śmiechu. Podobnie jak Crazy Eyes, bo tak duży udział gay and black to tylko w komedii.
Spójrzmy na klasyki kina LGBT. Tajemnica Brokeback Mountain, Samotny mężczyzna, Wspaniała rzecz, Moje własne Idaho, wysoko oceniany Zupełnie inny weekend, nominowane do czterech Oscarów Wszystko w porządku Lisy Cholodenko. Bez czarnoskórej osoby orientacji gej, les, bi czy trans. Seriale? W Queer as Folk czy Słowie na L czarni geje pojawiają się w tle, jako tancerze w klubach, przechodnie na ulicach, klienci kawiarni. Sytuacja zaczęła zmieniać się dopiero w ostatnich latach – postać czarnoskórego homoseksualisty w jednej z dominujących ról (choć tak naprawdę wciąż u boku białego bohatera głównego) odegrał w gejowskiej brytyjskiej trylogii serialowej Cucumber | Banana | Tofu Cyril Nri.
Dlaczego w największych ośrodkach multi-kulti, w nurcie kina napędzanego dotacjami z całego świata, czarnoskórzy dopiero teraz zaczęli odgrywać największe role gejowskie? Czy na fali #blacklivesmatter w filmie? Czy może podwójne wykluczenie to temat zbyt złożony? Wydaje mi się, że uwagą amerykańskich filmowców spod znaku tęczowej flagi cieszą się od pewnego czasu również Azjaci. Być może przez wzgląd na popularność tajskiego kina gejowskiego (polecam Rak haeng Siam – delikatną i subtelną, jednak nie wysublimowaną opowieść o uczuciu nastolatków) na Zachodzie, i związany z nią potencjał kasowy ukryty w tematyce gay and coloured? Jednym z najlepszych filmów LGBT 2016 roku określa się osadzony w nowojorskim Koreatown Spa Night, a na problem dyskryminacji Azjatów w środowisku gejowskim wskazuje wchodzący do Polski kanadyjski dokument Project Yellow.
W jakim kierunku podąża ten trend? Czy chodzi o parytety, czy tylko o to, by bilans finansowy się zgadzał? Jeśli o to pierwsze – to niemal niemożliwe, by w obrębie kina LGBT równy udział zyskały wszystkie rasy, w dodatku z podziałem na literki akronimu (wystarczy porównać liczebność filmów gejowskich, lesbijskich i trans lub dowiedzieć się, jak wiele do zaoferowania ma gejowskie kino izraelskie w porównaniu choćby do polskiego). Chodzi zatem o pieniądze. Tylko czy fala Moonlight popłynie na tyle długo, by inni zajmujący się mniejszościami w mniejszościach filmowcy mogli z sukcesem sprzedać swoje dzieła szerokiej publiczności? A przez wzgląd na coraz szerszy wybór filmów tematycznych, i publika LGBT staje się coraz bardziej wybredna. Nie to, co dziesięć lat temu.
korekta: Kornelia Farynowska