search
REKLAMA
Felietony

Wielki powrót SŁOWA NA L. Czy po 10 latach sprosta swojej legendzie?

Berenika Kochan

18 lutego 2019

REKLAMA

Na początku lutego 2019 amerykańska stacja Showtime potwierdziła: Słowo na L wróci na mały ekran. Fanki (i fani) mają pretekst do nadrobienia sześciu minionych sezonów. Mają też spore oczekiwania, bo w społeczności queer przez 10 lat sporo się zmieniło. Jak może wyglądać 7. sezon popularnego lesbijskiego serialu?

Emitowane w latach 2004-2009 Słowo na L to pierwszy serial telewizyjny w 90% poświęcony tematyce lesbijskiej. Sześciosezonowa opera mydlana koncentruje się na perypetiach zamieszkujących Los Angeles queerowych przyjaciółek.

Do akcji zaproszeni jesteśmy w momencie, gdy do domu sąsiadującego z mieszkaniem pary o długim stażu – Bette (Jennifer Beals) i Tiny (Laurel Holloman) – wprowadza się Jenny Schecter (Mia Kirshner) ze swoim narzeczonym Timem Haspelem (Eric Mabius). Zauroczona odkrytym przed nią światem aspirująca pisarka wtapia się weń, porzucając dawne życie. Odkrywa zasłonę zaciągniętą dawno temu; zapomniała, że kryje się pod nią okno. Równolegle z eksplorowaniem przez Jenny nowych możliwości obserwujemy lesbijskie dramaty z udziałem dziennikarki radiowej Alice Pieszecki (Leisha Hailey), zamkniętej w sobie tenisistki Dany (Erin Daniels) oraz podbijającej homo- i heteroseksualne serca Shane (Katherine Moennig). Ta postać do dziś ma swoje fankluby!

Jak skończył się sezon 6.?

Słowo na L zakończyło się w marcu 2009 roku wątkiem kryminalnym. Ostatni, ósmy odcinek szóstego sezonu stanowił punkt kulminacyjny opery mydlanej. Zginęła jedna z głównych bohaterek, a do jej śmierci prowadziła sieć intryg. Okazało się, że każda z jej przyjaciółek miała motyw i okoliczności do tego, by zadać ostateczny cios… Szósty sezon Słowa na L niewiele miał w sobie z lekkości towarzyszącej sezonom poprzednim, przerodził się w prawdziwy (nieco przegadany) lesbijski dramat.

Co zmieniło się w ciągu 10 lat?

Zarzucano Słowu na L brak dopracowanego pomysłu na fabułę. Społeczność lesbijska potrzebowała reprezentacji w postaci serialu – i dostała od Ilene Chaiken (scenarzystka Imperium, jedna z producentek Opowieści podręcznej) i innych twórczyń grono bohaterek, które na co dzień zmagały się z problemami życia społeczności LGBT. Lub LGBTQIAPK, jak powinno się dzisiaj mówić, żeby uwzględnić wszystkie możliwe opcje.

Kalifornia pierwszego dziesięciolecia XXI wieku była bodaj najbardziej tolerancyjnym miejscem na ziemi – przynajmniej tak możemy wnioskować, obserwując życie “lez girls”. Spotykały się w barach i klubach, brały udział w branżowych wydarzeniach. Nie wstydziły się publicznie okazywać uczuć, nie miały większych problemów z coming outem. Na uwagę zasługuje ciekawie i wyczerpująco poprowadzony (i zagrany przez Danielę Sea) wątek trans, intryguje zagadnienie męskiej lesbijki (z ang. male lesbian) oraz podziału opieki nad dzieckiem po rozstaniu dwóch matek.

Już 10 lat temu Słowo na L nie rozwodziło się zbytnio nad przepracowywaną wciąż przez filmy hollywoodzkie tematyką wychodzenia z szafy i akceptacji osób homoseksualnych.

Kino gejowskie ma się dobrze. Spoglądając na tegoroczne nominacje najlepszych filmów do Oscara widać, jak często twórcy sięgają w kinie popularnym po wątki LGBT-QWERTY. W ciągu 10 lat w siłę urósł YouTube, dzięki któremu mogły zdobywać popularność i stanowić wzór dla tysięcy niepewnych siebie PRAWDZIWE bohaterki orientacji Safony. W Polsce m.in. Zuch Dziewuchy, AncyMoon, na świecie m.in. Karin & Skyler, Kate Flowers czy Ambers Closet.

Z czym zmierzy się nowe Słowo na L?

Prócz Ilen Chaiken udział w tworzeniu sequelu wezmą Jennifer Beals, Leisha Hailey i Katherine Moennig – panie przywrócą swoim bohaterkom życie w sezonie 7., który pojawi się w Showtime pod koniec 2019 roku. Jako świeża krew ma do nich dołączyć Marja-Lewis Ryan, scenarzystka dramatu 6 balonów. Nowa odsłona Słowa na L ma oddawać klimat słonecznej Kalifornii i pełnej życia społeczności lesbijskiej. Co powinna uwzględnić? Fakt, że współczesne lesbijki być może nie potrzebują już jak najbliższej życiu codziennemu reprezentacji. Odejście od typowych problemów, a zwrócenie uwagi na większą płynność płciową, umawianie się przez portale społecznościowe, kobiecą intymność. Choć trzeba przyznać, seksu w Słowie na L nigdy nie brakowało…

REKLAMA