Tommy Wiseau kontratakuje!
Nie znacie jego nazwiska, nie widzieliście jego filmów, ale na pewno gdzieś, kiedyś mignęła wam ta charakterystyczna facjata, której zwyczajnie nie można ufać. Tommy Wiseau, czyli jeden z najbardziej tajemniczych ludzi show biznesu i zarazem czołówka najgorszych reżyserów wszechczasów. Chyba Polak, być może gangster, na pewno twórca kultowego ze względu na swoją mizerną jakość The Room, na który do dziś nie wiadomo jak zdobył kasę mogącą zasilić niejedną nadwiślańską superprodukcję. Człowiek, mit, legenda, krętacz i jeszcze gorszy aktor, niż reżyser jest ostatnio na fali ze względu na przygotowywane przez Jamesa Franco dzieło o powstawaniu wspomnianego koszmarku pokojowego. Nic zatem dziwnego, że postanowił nowy napływ popularności wykorzystać do swoich niecnych, filmowych celów…
Choć od swojego debiutu z 2003 roku nakręcił kilka równie marnych produkcji, był zamieszany w parę dokumentów, a nawet miał własną internetową serię, to jednak nic nie było w stanie dorównać nieśmiertelnemu Pokojowi. Aż do teraz…
Best F(r)iends to najnowszy produkt spod ręki Wiseau, który gra tutaj oczywiście główną rolę. A towarzyszy mu nie kto inny, jak stary znajomy z The Room, Greg Sestero, znany fanom jako “Oh, cześć Mark!”. Tym razem panowie jednoczą się w celu… właściwie nie wiadomo jakim, ale kończą z górą pieniędzy, która rzecz jasna doprowadza do konfliktu interesów. Fabuła zatem istnieje, ale co do wykonania nie można mieć żadnych złudzeń – znowu czeka nas film na bardzo niskim (nawet jak na niezależne, kręcone potejemnie przez ostatnie lato kinie) poziomie. Fani kiczu mogą już zacierać ręce, choć o premierze na razie cisza. Oby jak najdłuższa… Patrzcie, podziwiajcie i płaczcie – ze śmiechu i strachu przed bardzo złym misiem Wiseau.
https://www.youtube.com/watch?v=rZXdU3iuAyI