TARANTINO (NIE) MA W KIM WYBIERAĆ? Polski koszmar speców od castingu
Mirosław Haniszewski
Przemawia za nim jedna rola, ale za to jaka! Janusz Jasiński w Jestem mordercą. Po obejrzeniu tego filmu kręciłem na niego nosem. Oczekiwałem mięsistego dramatu i solidnego moralitetu. Gdy jednak spojrzeć na film Macieja Pieprzycy pod kątem kina gatunkowego – „tylko” thrillera czy kryminału z elementami moralitetu, to obraz zyskuje na jakości. Podobnie jak rola Haniszewskiego. Jego Jasiński to bohater balansujący na granicy przyzwoitości i oportunizmu, rozdarty między sukcesami, odsuwający (do czasu) na bok wątpliwości.
Jeśli ktoś potrafi wiarygodnie zagrać taką postać, powinien też podołać złożoności charakteru Polańskiego. A jego osobowość, jak wiemy, do jednowymiarowych nie należy.
Tomasz Ziętek
Najmłodszy w tej niewielkiej stawce, na koncie ma role w Czarnym czwartku. Janek Wiśniewski padł, Carte Blanche, Body/Ciało czy Kamieniach na szaniec. Jego najważniejsza filmowa rola to występ w nagrodzonej w Gdyni Cichej nocy. Pełen kompleksów Paweł niknie w konfrontacji ze swoim starszym bratem, Adamem (Dawid Ogrodnik), ale w tym przypadku to nie zarzut, a charakter postaci. Trzeba przyznać, że Ziętek nie miał łatwego zadania, bo, przy wszystkich swoich wadach Cicha noc pozostaje filmem bardzo dobrze zagranym.
Znamy tylko szczątkowy zarys scenariusza; nie wiemy zatem, czy Tarantino nie potrzebuje do roli aktora, który zagra nie tylko załamanego Polańskiego opłakującego śmierć swojej żony, nienarodzonego dziecka i przyjaciół, ale też (albo przede wszystkim) uśmiechniętego, młodego trzydziestokilkulatka z piękną narzeczoną/żoną u boku.
Borys Szyc
Pomysł ryzykowny z wielu powodów. Od dobrych kilku lat Szyc częściej pojawia się na tle ścianek niż w głównych rolach w dobrych filmach. To jednak nadal bardzo dobry aktor, może nieco zagubiony w natłoku rzemieślniczych występów w komediach romantycznych przeplatanych rolami drugoplanowymi i epizodycznymi. Nadal czekam na premierę Kantor. Nigdy tu już nie powrócę. Jeśli jego występ okaże się choć w części spełniać pokładane w nim nadzieje, to Szyc powinien powrócić w wielkim stylu.
A dlaczego miałby zagrać Romana Polańskiego? Po pierwsze – jeśli zależy mu na roli i filmie, to posiada niezwykły talent do ekranowego przeobrażania się. Nie jestem fanem Wojny polsko-ruskiej, ale roli Szyca trudno nie docenić. Po drugie – i najważniejsze: jak stwierdził mój dobry kolega, Szyc wprowadziłby do tej roli nieco „hedonistycznego posmaku”.
Podobne wpisy
I to w zasadzie tyle. Pięć nazwisk – bardzo mało. Przypomina mi to pierwszą rozmowę kapitana Franka Ramseya (Gene Hackman) z Ronem Hunterem (Denzel Washington) w Karmazynowym przypływie:
– Pana nazwisko było pierwsze na liście – mówi kapitan do swojego nowego pierwszego oficera.
– Dobrze wiedzieć, sir – z dumą odpowiada Hunter.
– To była bardzo krótka lista…
Niestety mniej więcej tak widzę szanse polskich aktorów na angaż u Tarantino. Lista będzie raczej krótka, a że reżyser, w przeciwieństwie do kapitana Ramseya, ma sporo czasu na podjęcie decyzji, to raczej poczeka, aż wybrany przez niego aktor po prostu nauczy się polskich kwestii na pamięć, niż na siłę zatrudni polskiego aktora. Mylę się? Oby!
korekta: Kornelia Farynowska