NOAH od Aronofskiego – nareszcie pierwszy zwiastun!
Nareszcie. Pierwszy zwiastun NOAH zawitał na nasze komputery, co jest dość niecodzienną sytuacją zważywszy na zazwyczaj bardzo wcześnie rozpoczynane kampanie reklamowe, tym bardziej jeśli owa promocja ma dotyczyć filmu za 130 baniek (czyli nie tak rekordowo, ale i nie mało), którego premiera nastąpi za ok. 3 miesiące.
Za kamerą Darren Aronofsky, dla którego jest to pierwsze wejście w klasyczne kino blockbusterowe – czy uda mu się wykrzesać emocje z feerii efektów specjalnych, którymi wypełniony jest zwiastun (i prawdopodobnie sam film)? Trudno w tej chwili powiedzieć, bo „Noe” może być gigantyczną wtopą artystyczną (pomijając aspekt finansowy), ale z drugiej strony, o „Gladiatorze” Ridleya Scotta również można było mieć zawczasu niezbyt dobre zdanie (kino sandałowe, batalistyczne, ech…), a jednak Scottowi udało się opowiedzieć historię zdecydowanie ambitniej niż wielu oczekiwało (pisze o tym arcyciekawie Maciek w dzisiejszym tekście o Maximusie). W każdym razie, „Noah”, oprócz tego, że oparty na Księdze Rodzaju, być może będzie również adaptacją komiksu „Noe”, którego scenariusz napisał Aronofsky (zwiastun wklejam poniżej).
W roli głównej – Russell Crowe. Obok niego Emma 'Hermiona’ Watson, Jennifer Connelly, Anthony Hopkins, Ray Winston.
Sam zwiastun? Na pewno nie jest to „10 000 BC” Emmericha, ale z pewnością nie jest to też „Apocalypto” Gibsona, gdyby szukać najszybszych skojarzeń. Sporo elementów fantasy, ładne twarze aktorów, konflikt. Szczerze mówiąc „Noah” wygląda jak klasyczny umilacz czasu, który ogląda się siorbiąc colę i chrupiąc popcorn.
Przy okazji, zwiastun poniżej zadebiutował w polskiej wersji językowej, dzięki czemu poznaliśmy oficjalny tytuł. „Noe: Wybrany przez Boga”. Bo nie może być po prostu „Noe”, nikt przecież nie wie, kim on jest, ten Noe.