search
REKLAMA
Felietony

MATRIX zawsze był METAFORĄ TRANSPŁCIOWOŚCI

Matrix zawsze był metaforą transpłciowości, a siostry Wachowskie zawsze były sojuszniczkami i częścią społeczności LGBTQ+.

Filip Pęziński

10 września 2021

REKLAMA

Niższa półka #2: Matrix zawsze był queerowy

W końcu zobaczyliśmy zwiastun filmu Matrix Zmartwychwstania, czwartej (a właściwie – licząc Animatrix – piątej) odsłony serii, której częścią pierwszą siostry Wachowskie zamknęły poprzednie milenium. Wyczekiwane widowisko będziemy mogli obejrzeć już za nieco ponad 100 dni w kinach i – ekskluzywnie w USA – na platformie HBO Max. W związku z powyższym jak bumerang powraca temat Matriksa jako alegorii transpłciowości.

Co wie chyba każdy interesujący się kinem rozrywkowym czytelnik, Lana i Lilly Wachowskie – autorki Matriksa – są kobietami transpłciowymi. Zaś już nie każdy wiedzieć musi, że w sierpniu zeszłego roku Lilly Wachowski otwarcie przyznała podczas rozmowy z Netflix Film Club, że słynne dzieło science fiction i podróż Neo w istocie miały być metaforą transpłciowości. Reżyserka potwierdziła to niejako, argumentując, dlaczego nie pracowała z siostrą przy drugim sezonie serialu Sense8 oraz właśnie czwartej odsłonie losów Neo. Przyznała, że chce odejść od gatunku science fiction, który w przypadku jej twórczości opierał się na metaforach ważnych dla niej przed zabiegiem korekty płci. Teraz, gdy już jej dokonała, nie czuje się zmuszona do opowiadania historii z podtekstem. Dlatego czwarty Matrix będzie samodzielnym dziełem tylko jednej z sióstr – Lany.

<em>Matrix<em>

Oczywiście za każdym razem, gdy powraca ten temat, w komentarzach pod newsami zjawiają się oburzeni cisheterycy, którzy nie mogą pogodzić się z taką interpretacją samych twórczyń i jak mantrę wykrzykują, że to na pewno nieprawda, że to dopisana współcześnie interpretacja, wynik współczesnej mody (dla jasności: przez tychże smutnych komentujących wyimaginowanej).

Po pierwsze: dość butne (oględnie mówiąc) wydaje mi się wchodzenie w tego typu polemikę z twórczynią dzieła. Skoro Lilly Wachowski mówi, że wraz z siostrą pisała Matriksa jako metaforę transpłciowości (chociaż oczywiście tropów i aluzji jest w Matriksie więcej), to trzeba przyjąć, że tak było. Po drugie: jest to alegoria bardzo jasna i czytelna. Droga Thomasa Andersona do stania się Neo (zastąpienie deadname wybranym imieniem!), niemożność odnalezienia się w dotychczasowym życiu, szukanie wolności, ciągłe poczucie, że dotychczasowe życie jest niepełne, sztuczne, wciśnięte w narzucone normy. Wszystko to wydaje się, kiedy tylko znamy ich źródło, utkane z oczywistych aluzji. W ramach ciekawostki szalenie ważnej dla tej interpretacji hitu z 1999 roku dodać warto, że postać Switch (w tej roli Belinda McClory) w oryginalnym scenariuszu miała mieć inną płeć w Matriksie, a inną w rzeczywistym świecie. Na to – jak mówiły same Wachowskie – nie zgodziło się jednak studio, które uznało taki motyw za zbyt odważny. W końcu po trzecie: Wachowskie od samego początku swojej kariery tworzyły dzieła sojusznicze, czasem wręcz istne manifesty queerowej społeczności. Dlaczego Matrix miałby być wyjątkiem?

<em>Brudne pieniądze<em>

Debiut sióstr, Brudne pieniądze z 1996 roku, to historia dwóch lesbijek, które bardzo bezpośrednio i jednoznacznie wchodzą ze sobą w romans. Z archiwalnych wywiadów dowiedzieć się możemy, że Wachowskim zależało, żeby była to historia o tym, jak spotykasz kobietę na ulicy i błędnie zakładasz, jaka jest jej seksualność. Do pracy na planie zatrudniły nawet seksuolożkę, z którą konsultowane były sceny seksu, tak aby naturalnie sportretować homoerotyczne zbliżenia kobiet. Film często przywoływany jest zresztą na listach najbardziej ikonicznych filmów LGBTQ+. Kultowy „Rolling Stone” pisał, że „nie można prosić o bardziej wyrazistą queerową perspektywę w tym tradycyjnie męskim i hetero gatunku filmowym”.

Idąc dalej: w napisanym i wyprodukowanym przez siostry V jak Vendetta jednym z najbardziej wyrazistych i ważnych dla narracji wątków jest historia zniszczonej przez opresyjny system lesbijki, a przyjaciel głównej bohaterki okazuje się w trakcie filmu gejem. Homoseksualna miłość jest jednym z głównych wątków Atlasu chmur, a koncepcję filmu, w której ci sami aktorzy odgrywają różne role (w tym odmienne do własnej płci), można uznać za kolejną metaforę transpłciowości. Podobnie w Jupiterze Intronizacji ważną rolę ogrywa motyw rekonstrukcji genów, tworzenia własnej tożsamości, odradzania się w nowym ciele. Nie mówiąc o serialu Sense8, który jest już bardzo otwartym manifestem LGBTQ+. To serial z transpłciową kobietą (i transpłciową aktorką w tejże roli) i gejem wśród ósemki głównych bohaterów. Serial pełen homoseksualnego seksu, posiadający dosłownie sceny z parad równości, w którym dwukrotnie zobaczyć możemy kadr wypełniony zbliżeniem na dildo w kolorach tęczy. A także znów metaforycznie: historia osób odkrywających siebie poprzez swoiste podróże do innych ciał, czego chyba specjalnie tłumaczyć już na tym etapie nie trzeba…

<em>Sense8<em>

A zatem tak, Matrix zawsze był metaforą transpłciowości, a siostry Wachowskie zawsze były sojuszniczkami i częścią społeczności LGBTQ+ (bo dla wiadomości hejtersko komentujących: osoby transpłciowe nie podchodzą do zabiegu korekty płci w wyniku chwilowej mody i siostry Wachowskie zawsze siostrami były, nawet jeśli napisy końcowe ich starszych filmów sugerują co innego). Mam szczerą nadzieję, że czwarta odsłona serii tylko tę interpretację potwierdzi, a Warner Bros. z 2021 roku okaże się nieco bardziej progresywny niż ten z końcówki ubiegłego wieku.

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na filmach takich jak "Batman" Burtona, "RoboCop" Verhoevena i "Komando" Lestera. Pasjonat kina superbohaterskiego, ale także twórczości Davida Lyncha, Luki Guadagnino czy Martina McDonagh.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA