search
REKLAMA
Felietony

Czy po nowym SPIDER-MANIE czeka nas fala MULTIWERSÓW?

Czy dzisiaj – w dniu premiery filmu Spider-Man: Bez drogi do domu – wchodzimy w nowy etap? Kiedy dzielone uniwersum to za mało?

Filip Pęziński

17 grudnia 2021

REKLAMA

Niższa półka #16: (Jeden) świat to za mało

W 2012 roku kino rozrywkowe otworzyło się na zupełnie inną formę zabiegania o widza. Wraz z premierą filmu Avengers Jossa Whedona narodziła się idea dzielonych uniwersów. Marek filmowych, które łączą się ze sobą i wzajemnie przenikają. Wielki hit Marvela sprawił, że drogą tą próbowało pójść wielu, m.in. DC, Harry Potter, MonsterVerse. Czy dzisiaj – w dniu premiery filmu Spider-Man: Bez drogi do domu – wchodzimy w nowy etap? Kiedy dzielone uniwersum to za mało? Kiedy potrzebujemy całego multiwersum?

Jak może nie każdy wie, ale właśnie dziś na ekrany kin wchodzi film Spider-Man: Bez drogi do domu. Finał trylogii o przygodach Spider-Mana o twarzy Toma Hollanda, w którym na mocy magicznych zawirowań związanych z postacią Doktora Strange’a do „naszego” uniwersum trafią postaci z poprzednich filmowych serii o Spider-Manie, do tej pory niełączonych z Kinowym Uniwersum Marvela. Zobaczyć mamy – co wiemy już ze zwiastunów – Zielonego Goblina, Doktora Octopusa i Sandmana ze Spider-Manów Sama Raimiego oraz Lizarda i Electro z Niesamowitych Spider-Manów Marca Webba. Do ról powrócą także ich historyczni odtwórcy, czyli np. Willem Dafoe, Alfred Molina czy Jamie Foxx.

Spider-Man: Bez drogi do domu

Marvel Studios podwaliny pod multiwersum szykowało już od początku tego roku. Najpierw w serialu WandaVision zobaczyliśmy w formie sprytnego żartu i mrugnięcia okiem do widza brata Wandy zagranego przez odwrócę postaci z serii filmów o X-Men, a potem w Lokim przedstawiono nam koncept wieloświatów. W przyszłym roku na ekranach zadebiutować ma z kolei film o wiele mówiącym tytule Doktor Strange i multiwersum obłędu, o którym już dziś plotkuje się, że pokaże nam ponownie bohaterów wspomnianej już marki X-Men nieistniejącego dziś (a wykupionego przez Disney) studia 20th Century Fox. Ciekawie zapowiada się też trzeci Deadpool, który przecież powstanie już pod kuratelą Kevina Feigego, a zatem zapewne będzie przeniesieniem tej postaci do uniwersum rozpoczętego filmem Iron Man.

Jak widać, Marvel mocno stawia na tego typu rozwiązania, a w tyle zanim nie chce zostać przecież DC. Przeciwnie, jeśli moje zapiski w kalendarzu są poprawne, to jeszcze przed Marvelem DC zapowiedziało film, który również postawi na wieloświaty. W zapowiedzianym na przyszły rok Flashu zobaczyć mamy przecież powrót Michaela Keatona do roli Batmana, a zatem Barry Allen trafi do świata znanego z filmów Tima Burtona. Już w zeszłym roku DC oficjalnie oświadczyło, że KAŻDY ich film i serial (czyli de facto produkcje powstające od lat 40. ubiegłego wieku) to część ekranowego multiwersum.

Powrót Batmana

A zatem wszystko wskazuje na to, że na naszych oczach właśnie rodzi się nowy trend w kinie superbohaterskim, w którym dzielone uniwersum to już za mało. Teraz istotne będą multiwersa! A wszystko to z oczywistych powodów: nostalgia sprzedaje się doskonale. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że za tymi pomysłami stoją dobre i przemyślane historie. Bo nie sztuką jest zakontraktować podstarzałą gwiazdę i ubrać ją znowu w ten sam budzący dobre wspomnienia kostium. Trzeba jeszcze nadać temu powrotowi odpowiedni ładunek emocjonalny. Jak np. udało się to doskonale w X-Men: Przeszłości, która nadejdzie Bryana Singera.  

***

Ach, na marginesie: w tzw. internetach natrafiłem ostatnio na komentarz, że NIKT nie czeka na Flasha we Flashu, tylko wszyscy na Batmana Keatona. No cóż, ja bardzo lubię postać Flasha, tak w komiksie, jak i w Lidze Sprawiedliwości Zacka Snydera, więc bez wątpienia bardzo czekałbym na film o nim, bez względu na to, czy pojawiłby się tam Michael Keaton, czy nie. A stawianie sprawy w ten sposób tylko ułatwi producentom pójście na łatwiznę!

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na "Batmanie" Burtona, "RoboCopie" Verhoevena i "Komando" Lestera. Miłośnik filmów superbohaterskich, Gwiezdnych wojen i twórczości sióstr Wachowskich. Najlepszy film, jaki widział w życiu, to "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA