5. dzień FILM(org)OWYCH Mistrzostw Europy. Zagłosuj!
Mecze 5. dnia FILM(org)OWYCH Mistrzostw Europy to ostatnie pojedynki pierwszej kolejki grupowych spotkań. Dziś zagrają z sobą reprezentacje Węgier i Portugali, a także Francji i Niemiec. Które drużyny będą mogły cieszyć się ze zdobycia pełnej puli? Zadecyduj o tym! Oto link do reguł zabawy.
WYNIKI 4. DNIA FME:
SZKOCJA – CZECHY 42:21
POLSKA – SŁOWACJA 55:10
HISZPANIA – SZWECJA 27:37
FME Dzień 5. Mecz: Węgry – Portugalia
W prawdziwym EURO w spotkaniu Węgrów z Portugalczykami to ci drudzy stawiani są w roli faworytów. U nas z kolei większe szanse na zwycięstwo daje się Madziarom. Jak będzie? Wszystko oczywiście zależy od nastawienia, taktyki i zaangażowania.
Który z poniższych filmów jest według was lepszy? Który bardziej wam się podobał? Pamiętajcie o oddaniu głosu w formularzu pod opisami proponowanych przez trenerów tytułów.
Węgry – Kontrolerzy (2003)
Kontrolerzy to jeden z najbardziej błyskotliwych, oryginalnych i stylowych debiutów reżyserskich w europejskim kinie początku XXI wieku. Nimród Antal stworzył bowiem film przedziwny, nieco surrealistyczny, którego właściwie nie sposób sklasyfikować pod względem gatunkowym. Produkcja opowiada o Bulcsú (Sándor Csányi), osobliwym kontrolerze biletów w budapesztańskim metrze, który ze względu na skrywaną tajemnicę nie zamierza już nigdy wyjść na powierzchnię. Historia Bulcsú splata się w Kontrolerach z zagadką kryminalną i dziwacznym, choć uroczym romansem. Choć Antal nie ustrzegł się kilku błędów, to ograniczony budżet filmu nie przeszkodził mu w stworzeniu dzieła, które pokochały miliony – fascynującego, pełnego czarnego humoru, oświetlonego świetlówkami metra i zilustrowanego rewelacyjną muzyką Neo. [Przemysław Mudlaff]
PORTUGALIA – Tysiąc i jedna noc (2015)
Kino Portugalii uderza z niesamowitą mocą za sprawą tego monumentalnego, trzyczęściowego dzieła, w którym poprzez historię swego rodzaju współczesnej Szeherezady Miguel Gomes snuje opowieść o swoim kraju – trochę baśniowym, trochę nierzeczywistym, a na pewno skrywającym mnóstwo tajemnic i tak naprawdę szerszej publiczności raczej nieznanym. Tysiąc i jedna noc w każdej ze swych trzech części – Niespokojny, Opuszczony i Oczarowany – łączy niemal dokumentalną obserwację i komentarz społeczny z pełną wyobraźni narracją. Scenariusz do tego dzieła powstawał nietypowo, bo na bazie prawdziwych historii zwykłych Portugalczyków znalezionych w Internecie, a efekt końcowy jest arthouse’ową baśnią najwyższej klasy. Portugalski eklektyzm w najczystszej postaci! [Dawid Myśliwiec]
FME Dzień 5. Mecz: Francja – Niemcy
Na koniec pierwszej kolejki grupowych spotkań coś specjalnego zarówno dla fanów piłki nożnej, jak i miłośników kina! Przed wami przedwczesny finał, supermecz – Francja kontra Niemcy. Jesteśmy bardzo ciekawi waszych głosów. Za kogo trzymacie kciuki?
Który z poniższych filmów jest według was lepszy? Który bardziej wam się podobał? Pamiętajcie o oddaniu głosu w formularzu pod opisami proponowanych przez trenerów tytułów.
FRANCJA – Goście, goście (1993)
XII-wieczny rycerz Godfryd de Malefète (w tej roli znany z Leona Zawodowca Jean Reno) i jego wierny giermek Jacquouille (Christian Clavier) w wyniku niespodziewanego splotu wydarzeń przenoszą się do XX wieku. Tak pokrótce przedstawia się fabuła tej kultowej komedii, która od blisko 30 lat nieprzerwanie bawi nas absurdalnym zderzeniem dwóch odmiennych światów. Gagi krążące wokół nieprzystosowania bohaterów do realiów, w jakich się znaleźli, dziś zakorzeniły się w popkulturze do takiego stopnia, że stały się wręcz kliszą, ale we francuskim przeboju wciąż mają świeży posmak. I właśnie za umiejętność natychmiastowej poprawy humoru oraz nagromadzenie ponadczasowych scen trudno Gości, gości nie polubić. [Krzysztof Nowak]
NIEMCY – Upadek (2004)
Trudno znaleźć prawdziwego kozaka na mistrzów świata, ale niech im będzie. Skład wystawiam niebagatelny: Goebbelsa, Himmlera, Bormanna, Göringa i samego Hitlera, z dopingującą ich Ewą Braun. Film – wybitny. Już po wyjściu z kina byłem pewien, że stanie się klasykiem, a 17 lat od premiery tylko wzmocniło te odczucia. Upadek to najlepszy niemiecki film ostatnich 30–40 lat, mający olbrzymi wpływ na wyobrażenie o końcu słynnych zbrodniarzy, którzy okazali się tylko ludźmi – słabymi, zniszczonymi, opętanymi irracjonalnością i brakiem wyobraźni.
Ograniczenie przestrzeni do bunkra, w którym de facto dochodzi do rozpadu III Rzeszy, jest bardzo odważnym zagraniem że strony twórców – filmy o upadku totalitaryzmu i o tak głośnych postaciach domagają się efektownego spektaklu. A tutaj mamy do czynienia z dość skromnym dramatem, który jest jednak naznaczony olbrzymią intensywnością emocji, a przy tym traktuje o końcu wielkiej wojny, o końcu ludzi, którzy wpłynęli na losy tego świata jak mało kto przed nimi i po nich. Nie byłoby wielkości Upadku bez prawdziwie ikonicznej roli Bruno Ganza, choć znakomita jest cała śmietanka niemieckiego aktorstwa. Innymi słowy – nie wypada nie znać. [Rafał Oświeciński]