Wielkie WOW, czyli filmowe ZASKOCZENIA 2019 roku
Niektóre przechodzą bez echa. Wobec innych mamy wysokie oczekiwania, które, zderzone z filmową rzeczywistością, po seansie rozpadają się w pył. Jeszcze inne pozytywnie zaskakują – oto lista sześciu takich filmów, które sprawiły mi w tym roku miłą niespodziankę.
Joker, reż. Todd Phillips
Skrzętnie omijam wszystkie filmy superbohaterskie, produkcje oparte na kultowych komiksach, wszystko, co jest produktem potężnej machiny Marvela, Warner Bros. czy DC, dlatego bez przekonania szłam do kina na Jokera – origin story największego komiksowego antybohatera. I zostałam pozytywnie zaskoczona. Chociaż nie jest to film pozbawiony wad, nadzieję na przyszłość daje taki rodzaj kina inspirowanego komiksami – świetnie zagrane (z wielką rolą Joaquina Phoenixa), mroczne, mocne, zachodzące głęboko za skórę, inspirujące się klasykami kina (w tym przypadku Królem komedii czy Taksówkarzem Martina Scorsese). A i wyniki finansowe filmu, które zaskoczyły pewnie same Warner Bros., potwierdzają tylko, że kino superbohaterskie w takim pogłębionym psychologicznie wydaniu świetnie się sprzedaje. Oby było tego więcej.
Portret kobiety w ogniu, reż. Céline Sciamma
No cóż to był za film! Miód na moje uszy, oczy, mózg i serce. Nikt tak pięknie nie mówi o miłości, jak Céline Sciamma. Zaskakuje, z jaką łatwością reżyserka oddaje ducha epoki, tworząc film kostiumowy z krwi i kości, bo zaglądający daleko w głąb ubranych w piękne suknie, czepki i fartuszki bohaterek. Przede wszystkim jednak wzrusza do głębi sposobem opowiadania o miłości pomiędzy przybyłą z Paryża malarką Marianną a pozującą jej do portretu, mającą wyjść za mąż Heloizą. Portret kobiety w ogniu czyni to w sposób bardzo subtelny i delikatny, bardzo zniuansowany, pełen czułości, pozostawiając emocje i uczucia między bohaterkami w ulotnej strefie między słowami – w spojrzeniach, dotyku, wspólnych spacerach, podczas gry w karty i czytania książek. To zasługa nie tylko Sciammy, ale także Noémie Merlant i Adèle Haenel, odtwórczyń głównych ról i zapierających dech w piersiach zdjęć autorstwa operatorki Claire Mathon.
Bracia Sisters, reż. Jacques Audiard
O takie westerny walczyłam! Jest tu świetny scenariusz, są dobrze napisane dialogi, świetne kreacje postaci w wykonaniu Johna C. Reilly’ego i Joaquina Phoenixa, jest i na poważnie, i na wesoło, i przede wszystkim zaskakujące ujęcie tematu. Reżyser portretuje zmierzch epoki kowbojskiej, gdzie płatni zabójcy, bracia Sisters, muszą zmienić swoje podejście do zawodu, a także zmierzyć się z wynalazkami nowoczesności, takimi jak szczoteczka i pasta do zębów. Na szerszym tle schyłku pewnej epoki Audiard ukazuje charyzmatyczną relację między braćmi, zupełnie od siebie odmiennymi, i to właśnie na niej opiera cały film. Efekt jest zaskakująco dobry.