search
REKLAMA
Zestawienie

Cicho wszędzie, głucho wszędzie. 8 WSPÓŁCZESNYCH FILMÓW BEZ DIALOGÓW

Karol Barzowski

29 maja 2018

REKLAMA

OK, z tym “bez dialogów” trochę przesadziłem. Nie będą to filmy klasycznie nieme, ale takie, w których operuje się głównie ciszą, w których słowa są właściwie zbędne. XXI wiek i brak dialogów jakoś do siebie nie pasują, ale zapewniam was, że to bardzo, bardzo dobre produkcje, które klimatem mogłyby obdzielić dziesiątki albo setki innych.

A wy? Znacie jakieś filmy, w których bohaterowie mówią mało lub prawie wcale? Co dopisalibyście do tej listy? Dajcie znać w komentarzu!

Ciche miejsce

Najnowszy z przykładów. Ciche miejsce to nie tylko tytuł. Cisza naprawdę odgrywa tu szczególną rolę. Aktor John Krasinski nakręcił horror o rodzinie starającej się przetrwać w postapokaliptycznym świecie, w którym nawet najmniejszy hałas może sprowadzić ogromne niebezpieczeństwo. Bohaterowie muszą być bardzo czujni, cały czas czuje się ich napięcie. Świetnie zrealizowany, bardzo intensywny film. To świeże podejście do gatunku horroru zachwyciło krytyków.

Niedźwiadek

Niedźwiadek był sporym zaskoczeniem. Reżysera Jeana-Jacques’a Annaud kojarzyliśmy przede wszystkim z Imienia róży, a zaprezentował nam film niemalże familijny o osieroconym misiu. Przyłącza się on do starszego grizzly, a ich tropem zaczynają podążać dwaj myśliwi. Wszystko pokazane jest z perspektywy zwierząt, podejście dokumentalne miesza się tu z typowym Disneyem (to bardzo “ludzkie” niedźwiedzie), ale ta produkcja naprawdę wzrusza. Dwa Cezary i nominacja do Oscara za montaż mówią same za siebie – to nie jest pierwszy lepszy film dla dzieci.

Trio z Belleville

Kiedy myśleliście o animacji bez dialogów, pewnie większości z was przyszedł do głowy WALL-E. Tam jednak w końcu dialogi występują – w małej ilości, ale zawsze. Dla mnie lepszym przykładem jest francuskie Trio z Belleville. Ten wybitny pokaz wyobraźni Sylvaina Chometa zrealizowany został właściwie bez słów, choć oczywiście dźwięk, w tym muzyka, nie dość, że są, to mają wielkie znaczenie. Pewnie, to nie jest produkcja dla każdego, nie pokazujcie jej dzieciom z podstawówki, bo prawdopodobnie jej nie docenią, ale sami sięgajcie po ten film bez namysłu.

Wszystko stracone

Ten film nie trafił do kin w Polsce. Szkoda. To całkiem niezłe kino “survivalowe”, z wybitną rolą Roberta Redforda. Wszystko stracone opowiada o żeglarzu, którego jacht podczas samotnego rejsu zostaje uszkodzony i mężczyzna musi walczyć z naturą o życie. Cisza jest tu osobnym bohaterem historii – żeglarz nie mówi do siebie, nie słyszymy jego myśli, nie wiemy, co napisał w dzienniku. Bardzo ciekawy zabieg, który okazał się świetnym posunięciem. Jeszcze lepiej można wczuć się w beznadziejną sytuację tego faceta.

Le quattro volte

Włoski film w reżyserii Michelangela Frammartino opowiada o pasterzu, który żyje samotnie w górach Kalabrii. To jego ostatnie dni. Gdy mężczyzna umiera, produkcja skupia się na urodzonej na niedalekim pastwisku kozie, następnie na drzewie i minerale. Le quattro volte jest filmem kontemplacyjnym, odwołującym się do cyklu życia i śmierci. Choć ani tematyka, ani forma nie wskazują na kino, którym miałyby się zachwycać sale kinowe, obraz otrzymał nagrodę publiczności festiwalu Nowe Horyzonty.

W mieście Sylvii

Znany z filmów dokumentalnych José Luis Guerín w 2007 roku postanowił nakręcić fabułę, i to o miłości. Nie spodziewajcie się jednak po tym filmie klasycznej historii o tym, że pan i pani się w sobie zakochali. Pewien mężczyzna, którego imienia nie znamy, przybywa do Strasbourga, bo wie, że tam mieszka Sylvia, dziewczyna poznana kilka lat wcześniej. Chce ją odnaleźć, ale nie ma na to żadnego konkretnego planu. Po prostu czuje, że nad Strasbourgiem wciąż unosi się duch tamtej dziewczyny. Włóczy się po mieście, obserwując jego mieszkańców i zachwycając się jego atmosferą. Dla jednych W mieście Sylvii to apoteoza młodzieńczej pasji i romantyczności, dla innych nic niewnosząca pocztówka ze Strasbourga. Oceńcie sami.

Słoń

Ten kameralny film w reżyserii Gusa Van Santa był wydarzeniem festiwalu w Cannes w 2003 roku. Jurorzy pod przewodnictwem Patrice’a Chéreau postanowili go ostatecznie nagrodzić Złotą Palmą. Produkcja opowiada o głośnej sprawie strzelaniny w liceum w amerykańskim Columbine. Van Sant zatrudnił głównie naturszczyków, którzy improwizowali w nielicznych scenach mówionych. Ledwo ich słychać, to właściwie mruczenie pod nosem. Brak dialogów miał na celu odarcie Słonia z filmowości – widzowie mieli się czuć, jakby po prostu śledzili sprawców i uczestników strzelaniny, jakby byli kolejnymi uczniami w szkole, którą spotkała wielka tragedia.

Essential Killing

Znakomity film, który był wielkim powrotem Jerzego Skolimowskiego. Polski reżyser otrzymał za niego Nagrodę Jury na festiwalu w Wenecji w 2010 roku. Rzecz opowiada o mężczyźnie, któremu udaje się uciec z transportu więźniów. Nie wiemy czy jest bojownikiem Al-Kaidy, czy niewinnym człowiekiem, który został kozłem ofiarnym. Tak naprawdę nie wiemy o nim nic. Po prostu oglądamy jak ten człowiek za wszelką cenę próbuje przeżyć. Główny bohater nie wypowiada ani jednego słowa, ale absolutnie nie jest dla nas obojętny – to wielka zasługa wcielającego się w tę rolę Vincenta Gallo. Ten klimatyczny film wciąga od pierwszej do ostatniej sceny i panująca na ekranie cisza nie jest w tym żadną przeszkodą.

REKLAMA