ZAPOMNIANE filmy SCIENCE FICTION lat 90., które TRZEBA znać
Tak jak lata 90. były dobre dla kinematografii ogółem, tak dobre były też dla samego gatunku science fiction. W trakcie trwania tej dekady doszło bowiem do kilku istotnych przełomów, głównie realizacyjnych, które popchnęły twórców fantastyki naukowej o krok dalej. Od razu nasuwają się przykłady takich filmowych petard jak Terminator 2: Dzień sądu, Park Jurajski czy kultowy Matrix. Gdzieś pomiędzy tymi gigantami powoływano do życia produkcje znacznie mniejsze, aczkolwiek tworzone z nie mniejszym zapałem. Co zadecydowało, że stały się mniej popularne? Czasem była to kwestia przypadku, czasem zaszkodziła premiera pośród bardziej znanych tytułów, czasem mizerny marketing, a czasem to, że film udawał coś wielkiego, podczas gdy grzązł w przeciętności. Każdy z tych zapomnianych już filmów lat 90. które wymieniłem w poniższym zestawieniu, ma jednak na tyle wyraźne atuty (chociażby obsadowe), że warto dać mu szansę po latach.
Ucieczka przez czas
Podobne wpisy
Jeśli ciekawi was, w jaki sposób swoje pierwsze kroki w fantastyce naukowej stawiał David Twohy, autor serii filmów opowiadającej o przygodach kosmicznego buntownika, Richarda B. Riddicka, koniecznie zapoznajcie się z Ucieczką przez czas z 1992 roku. To zgoła inny styl i zgoła inne wrażenia, bo bliżej temu filmowi do kina familijnego niż brutalnej przygody, acz po prawdzie nie jest ani jednym, ani drugim. Istotnymi elementami fabuły Ucieczki przez czas są tajemnica i poczucie winy. Bohater grany przez Jeffa Danielsa przed laty stracił żonę w wypadku samochodowym. Teraz, gdy samotnie opiekuje się córką, stara się przywrócić życie na właściwe tory, prowadząc własny biznes – pensjonat ulokowany w małej, atrakcyjnej turystycznie mieścinie. Ku jego zaskoczeniu już wkrótce przybywają do niego pierwsi klienci, zachowując się przy tym bardzo dziwnie. Jaką tajemnicę przywlekli ze sobą wraz z bagażami? Zabawy psuć nie będę, ale nadmienię jedynie, że bohater będzie miał okazję zasmakować podróży przez czas w celu odkręcenia kilku niefortunnych wydarzeń. Jeff Daniels za dwa lata pokaże światu swój talent komediowy w pamiętnym Głupim i głupszym. Tu zatem oglądamy go w kolejnej solidnej roli dramatycznej. Co ciekawe, partneruje mu dziewczynka, która za rok wejdzie na plan Parku Jurajskiego – Ariana Richards. Szkoda, że słuch o niej zaginął.
Galeria plakatów:
[web_stories_embed url=”https://film.org.pl/web-stories/zapomniane-filmy-sf-z-lat-90/” title=”Zapomniane filmy SF z lat 90.” poster=”https://film.org.pl/wp-content/uploads/2021/01/sf-90-lata-640×630.jpg” width=”360″ height=”600″ align=”none”]
Forteca
Dla jednych Christopher Lambert to Raiden w Mortal Kombat. Dla innych, w tym dla mnie, to przede wszystkim Nieśmiertelny. Znajdą się pewnie i tacy, którzy wspominają go głównie z występu w tym B-klasowym więziennym SF z 1992 roku. I cóż, uroku temu filmowi odmówić się nie da. Nie wiem, czy chodzi o błysk w oku i zawadiacki uśmieszek Lamberta, kierowanego motywacją odzyskania żony, czy może raczej w tym wypadku zadecydował dystopijny klimat, budowany dobrą muzyką i równie dobrą scenografią oryginalnego, nowoczesnego podziemnego więzienia. Coś sprawiło, że bawiłem się podczas oglądania tego filmu wyśmienicie. Kiczu jest tu sporo, ale doceniam wysiłki twórców chociażby w dziedzinie efektów specjalnych, gdyż widać w nich solidnie odrobione zadanie domowe i chęć zaimponowania widzowi. Dodajmy do tego wyrazistego i dość oryginalnego antagonistę o twarzy Kurtwooda Smitha (który załatwił sobie tę rolę występem w RoboCopie) oraz pobrzmiewający w tle wątek przeludnienia i chęci jego kontrolowania, a otrzymamy kino warte odkurzenia podczas luźnego, przyjacielskiego seansu przy piwie.
Trzynaste piętro
Myślę, że podstawowym problemem Trzynastego piętra jest to, że zostało zakrzyczane przez głośniejszych krewnych. Film Josefa Rusnaka, opowiadający o technologii symulacji oraz balansowaniu na granicy jawy i snu, miał swoją premierę po tym, jak widzowie już zdołali poznać i zachwycić się takimi filmami jak Mroczne miasto czy przede wszystkim Matrix. Z tym ostatnim filmem ma Trzynaste piętro najwięcej wspólnego, gdyż oba dzieła miały premierę w 1999 roku, w odstępie zaledwie miesiąca. Pamiętam ten czas. Wszyscy zachwycali się rozmachem filmu Wachowskich, nie bardzo przejmując się tym, że na fantastycznonaukowej scenie pojawił się inny, skromniejszy gracz, który dodał do tematyki wirtualnej rzeczywistości nie mniej ciekawych wniosków. Warto, po stokroć warto przypomnieć sobie Trzynaste piętro, nawet jeśli po latach finalny twist nie ma już takiego impetu, a warstwa wizualna wydaje się w porównaniu do innych, zbieżnych tematycznie filmów wyjątkowo uboga. W tej skromności tkwi jednak siła Trzynastego piętra.