WIDMOWA FILMOTEKA. Filmy, których nie było

Neutron
To mógł być jeden z najbardziej oryginalnych lub najbardziej niedorzecznych obrazów science fiction w dziejach kina. W 1979 roku Derek Jarman napisał wstępny szkic postapokaliptycznego widowiska pomyślanego jako wielowarstwowa metafora. Neutron miał być jednocześnie jungowską interpretacją biblijnej Apokalipsy św. Jana, politycznym komentarzem dotyczącym rządów Partii Konserwatywnej pod przywództwem Margaret Thatcher oraz ostrzeżeniem przed zagrożeniami zimnowojennego wyścigu zbrojeń. Kanwę filmu stanowił konflikt Aeona i Topaza, dwóch antybohaterów przemierzających ruiny upadłej cywilizacji, w których grasują szalone sekty religijne. Powstało sześć wersji scenariusza (w tym tekst autorstwa dziennikarza i pisarza Jona Savage’a), wymarzonymi plenerami Jarmana zaś były pustkowia wokół berlińskiego muru oraz opuszczone okolice nieczynnej elektrowni Battersea (uwiecznionej na okładce płyty Animals Pink Floyd). Na początku lat 80. reżyser przyciągnął uwagę Davida Bowiego, który zachwycił się ponurą wizją świata dotkniętego globalną katastrofą. Piosenkarz zgodził się zagrać główną rolę i napisać ścieżkę dźwiękową. Pomimo zaangażowania wielkoformatowej gwiazdy Jarmanowi nie udało się zebrać funduszy i Neutron nigdy nie powstał.
Ronnie Rocket
Legendarny projekt Davida Lyncha, zainicjowany tuż po sukcesie Głowy do wycierania (1977). Scenariusz zatytułowany Ronnie Rocket or The Absurd Mystery of the Strange Forces of Existence zawierał dwie równoległe historie. Pierwsza mówiła o detektywie, który chce odnaleźć przejście do innego wymiaru, w czym przeszkadza mu tajemniczy pociąg oraz gang zuchwałych Pączkarzy (w oryginale „Donut Men”) posługujących się elektrycznością jako bronią. Drugi wątek opowiadał o nastoletnim karle Ronaldzie d’Arte, który w wyniku nieudanej operacji chirurgicznej musi być regularnie podłączany do sieci elektrycznej, co daje mu władzę nad prądem. Chłopiec przybiera pseudonim Ronnie Rocket, zostaje gwiazdą rocka i zaprzyjaźnia się z tancerką imieniem Electra-Cute. Nie znalazło się żadne studio, które zaryzykowałoby realizację tak dziwacznego obrazu, więc Lynch skupił się na Człowieku słoniu (1980). W pewnym momencie filmem zainteresowana była wytwórnia American Zoetrope, ale zbankrutowała przed rozpoczęciem prac. W późniejszych latach Lynch kilka razy wracał do Ronniego i chociaż nie udało mu się doprowadzić całej sprawy do końca, niektóre elementy scenariusza (przemysłowy pejzaż, cielesne deformacje, popkultura lat 50.) przeniknęły do innych filmów reżysera.
Spotkanie z Ramą
Gdy w roku 2131 w Układzie Słonecznym pojawia się tajemniczy twór zwany Ramą, gigantyczny walec o idealnie regularnych kształtach, prawdopodobnie zbudowany przez obcą rasę i wysłany w kosmos jako sonda badawcza, Ziemianie organizują ekspedycję w celu zbadania obiektu i odkrycia sekretów pozaziemskiej cywilizacji – tak pokrótce przedstawia się osnowa powieści Spotkanie z Ramą Arthura C. Clarke’a. O jej ekranizacji mówi się w Hollywood co najmniej od dwóch dekad; miał to być jeden z pierwszych tytułów firmowanych przez Revelations Entertainment, niezależnej kompanii producenckiej założonej przez Morgana Freemana i Lori McCreary. W 2001 roku na reżysera wybrano Davida Finchera i zaczęto prace nad scenariuszem. Niezależna wytwórnia nie była jednak w stanie sfinansować filmu wycenionego na ponad 100 milionów dolarów i zanim nakręcono pierwszą scenę, było już po wszystkim. Od tamtej pory Freeman regularnie zapewnia w wywiadach, że Spotkanie z Ramą w końcu zostanie zrealizowane; głównym problemem nie są już pieniądze, lecz brak dobrego scenariusza. W grudniu 2021 roku ogłoszono, że film powstanie pod szyldem wytwórni Alcon Entertainment, która w fotelu reżysera obsadziła Denisa Villeneuve’a. Obsada, budżet, data rozpoczęcia zdjęć i premiery – nieznane.
Ubik
Ubik to jedna z najważniejszych pozycji w bogatym i nierównym dorobku Philipa K. Dicka. Opublikowaną w 1969 roku powieść – prześmiewczą i zarazem posępną „patafizyczną farsę” pełną filozoficznych i religijnych aluzji – uznaje się dziś za absolutne arcydzieło fantastyki naukowej oraz punkt odniesienia dla kolejnych pokoleń literatów. Zawiła fabuła jest trudna do sfilmowania, nic zatem dziwnego, że w starciu ze skomplikowaną treścią poległ już niejeden luminarz kina. W 1974 roku Jean-Pierre Gorin podjął próbę nakręcenia filmu na podstawie scenariusza Dicka. Pisarz miał wiele ciekawych pomysłów dotyczących jego wizualnej strony – aby uzyskać efekt świata rozpadającego się na kawałki, chciał połączyć kolorowe kadry z ujęciami czarno-białymi i fizycznie manipulować celuloidową taśmą. Kosztowna koncepcja nie wyszła poza sferę planów, bo Gorin nie dysponował odpowiednimi środkami finansowymi. W 2007 roku twórcy adaptacji Przez ciemne zwierciadło, innej książki Dicka, wyrazili zainteresowanie Ubikiem, jednak nic z tego nie wyszło. Kilka lat później do tematu powrócił Michel Gondry, ale i on zrezygnował z udziału w tym niełatwym przedsięwzięciu. Fanom pozostaje porzucić wszelką nadzieję, uzbroić się w cierpliwość lub zagrać w strategiczną grę komputerową na motywach książki.
Władca Pierścieni
Filmowa wersja sagi J.R.R. Tolkiena oczywiście powstała – i to kilkukrotnie: szwedzki telefilm Sagan om ringen (1971) Bo Hanssona, animowane Władca Pierścieni (1978) Ralpha Bakshiego i Powrót króla (1980) duetu Jules Bass i Arthur Rankin Jr., trylogia Petera Jacksona (2001–2003), a nawet absurdalny radziecki miniserial Chranitieli (1991). Było też kilka takich ekranizacji, które przepadły już na etapie planowania. Jeszcze w latach 50. przygody dzielnych hobbitów chciał przenieść na ekran Walt Disney, ale mroczna atmosfera Tolkienowskiego uniwersum stała w opozycji do cukierkowej konwencji Disneyowskiego studia. W kolejnych dekadach sfilmowanie dziejów Śródziemia rozważali między innymi Michelangelo Antonioni, Stanley Kubrick, Jim Henson i John Boorman, lecz wszyscy zaniechali tego pomysłu z różnych powodów (zazwyczaj finansowych). Swój patent na Władcę pierścieni mieli także członkowie grupy The Beatles – John Lennon, Paul McCartney, George Harrison i Ringo Starr chcieli zagrać kolejno Froda Bagginsa, Golluma, Gandalfa i Sama Gamgee w ekstrawaganckim musicalu wyreżyserowanym przez Davida Leana lub Heinza Edelmanna. Takie potraktowanie tematu zostało ocenione jako zbyt kosztowne i film na zawsze trafił do widmowej filmoteki.