VIN DIESEL. Gwiazdor wysokooktanowy

Podobne wpisy
W wieku 27 lat Diesel wrócił do Los Angeles z bagażnikiem pełnym kaset VHS, które woził na wypadek spotkania „kogoś z branży”. Pewnego wieczoru dostrzegł na ulicy Morgana Freemana i wręczył mu kopię Multi-Facial. Po dwudziestu kilku latach, podczas jednej z hollywoodzkich gal, wiekowy aktor zatrzymał Vina i przypomniał mu o tamtej sytuacji, którą zdawał się pamiętać lepiej niż podekscytowany wówczas debiutant. Zachęcony pozytywnym odbiorem swojego pierwszego dzieła Diesel postanowił nakręcić pełnometrażową fabułę. Już w 1997 roku światło dzienne ujrzały Przybłędy, opowieść o dealerze, który z miłości pragnie porzucić uliczny tryb życia. Pierwszy pełny metraż Vina-reżysera nie jest dziełem sztuki, ale był wystarczająco dobry, by dostać się na festiwal w Sundance i zagwarantować Dieselowi rolę w Szeregowcu Ryanie (1998) wspomnianego wcześniej Stevena Spielberga, który rzekomo stworzył postać szeregowego Caparzo specjalnie dla Vina. W ciągu trzech kolejnych lat w karierze potężnie zbudowanego nowojorczyka zmieniło się dosłownie wszystko – porzucił reżyserię, by zająć się aktorstwem, w międzyczasie użyczając swego tubalnego głosu tytułowej postaci w animacji Stalowy gigant (1999). W 2000 roku zagrał w kryminale Ryzyko Bena Youngera, gdzie wraz z Giovannim Ribisim zagrał pracownika działającej nielegalnie agencji brokerskiej. W tym samym roku Diesel rozpoczął starania o uzyskanie tytułu króla filmowych serii. Wówczas premierę miało Pitch Black Davida Twohy’ego, zrealizowane za relatywnie niewielkie pieniądze (23 miliony dolarów) widowisko science fiction, w którym Vin zagrał Richarda B. Riddicka, byłego żołnierza i najemnika, a także śmiertelnie niebezpiecznego zabójcę, który na skutek zabiegu chirurgicznego widzi w ciemnościach. Do dziś powstały dwie kontynuacje filmowe (w latach 2004 i 2013; trzecia, Furia, została ogłoszona w 2015 roku) oraz kilka gier wideo, a sam Riddick stał się w gatunku SF postacią kultową.
W latach 2000–2002 wystartowały wszystkie trzy serie filmowe, którym Diesel zawdzięcza sławę – oprócz wspomnianego cyklu o kosmicznym zabijace w 2001 roku wystartowała jedna z najbardziej kasowych serii w historii kina, Szybcy i wściekli, której ósmą część mogliśmy oglądać kilka miesięcy temu, zaś rok później Diesel zadebiutował w roli Xandera Cage’a, gwiazdora sportów ekstremalnych, który jako xXx zostaje szpiegiem i agentem do zadań specjalnych. O ile nawiązujący do klasycznych filmów sensacyjnych lat 90. Szybcy i wściekli z miejsca stali się potężnym sukcesem, budując ogromną bazę fanów, o tyle historia o Xanderze Cage’u była wyjątkowo mało odkrywczym kinem akcji, które niewiele wnosiło do gatunku. Nic dziwnego, że Diesel nie miał zamiaru brać udziału w kiepsko przygotowanym sequelu z 2005 roku, w którym buzującego testosteronem atletę zastąpił podtatusiały Ice Cube. Film okazał się kompletną porażką artystyczną i finansową, ale producenci nie zapomnieli o serii – w 2017 roku ukazała się trzecia część, w której Vin w wielkim stylu powraca do roli Xandera. xXx: Reaktywacja zarobiła na całym świecie blisko 350 milionów dolarów, potwierdzając, że mimo kilkunastu lat kręcenia wysokooktanowych blockbusterów Diesel wciąż ma w sobie potencjał do przyciągania widzów do kin. Dowodzą tego kolejne części nieśmiertelnej serii Szybcy i wściekli, z których każda kolejna bije niedorzeczne wręcz jak na tego typu kino rekordy finansowe. Król filmowych serii z ochotą przystępuje do realizacji kolejnych sequeli, bo zapewne w znajomej konwencji czuje się najbezpieczniej. Niemal wszystkie projekty, które realizował poza cyklami – Pacyfikator (2005) Adama Shankmana, Uznajcie mnie za winnego (2006) Sidneya Lumeta, Babylon A.D. (2008) Mathieu Kassovitza czy Łowca czarownic (2015) Brecka Eisnera – okazywały się artystycznymi i/lub finansowymi klapami, po których Diesel prędko wracał do ulubionych przez siebie filmowych wszechświatów, gdzie zawsze błyszczał najjaśniejszym światłem.
Z Vinem Dieselem jest trochę jak z Sylvestrem Stallone’em – dawny gwiazdor kina akcji niby też próbował swych sił w innych rolach, mierzył się z rolami dramatycznymi i komediowymi, ale później i tak kręcił kolejną, powstałą często po wielu latach część serii, która uczyniła go sławnym. Vin jak na razie realizuje wielomiliardowe projekty na bieżąco – czy to jedynie podkładając głos pod ukochaną przez wszystkich postać Groota w uniwersum Marvela, czy to prezentując coraz większe bicepsy i coraz szerszy kark w napakowanych do granic akcją blockbusterach. Jego plany jak na razie nie sięgają poza cztery serie, dzięki którym osiągnął status gwiazdora i milionera, ale czy to źle? Przecież lepiej, by grał to, co umie najlepiej, niż dokonywał karkołomnych aktorskich eksperymentów w projektach, których powodzenie jest co najmniej wątpliwe. A kiedyś, kto wie, może znowu stanie po drugiej stronie kamery i odkryje dla kolejnych pokoleń widzów nowego Vina Diesela?
korekta: Kornelia Farynowska