TOP 5 SURVIVAL HORRORÓW. Desperacka walka o życie
Partnerem zestawienia jest Forum Film Poland, który 19 stycznia 2018 roku wprowadza na ekrany polskich kin Escape Room. Grupa znajomych postanawia uczcić urodziny przyjaciela w wyjątkowy sposób. Wynajmują nowy, tajemniczy escape room, wokół którego krążą niepokojące opowieści. Gdy docierają na miejsce, zostają rozdzieleni i trafiają do innych pomieszczeń. Sytuacja, którą biorą za niewinny żart, zaczyna budzić w nich stopniowo coraz większe przerażenie. Okazuje się, że muszą w ciągu godziny wydostać się z labiryntu pokojów-zagadek. Tylko w ten sposób mogą uratować porwaną przyjaciółkę i ocalić własne życie. Oprócz rozwiązywania makabrycznych łamigłówek, ich zadaniem będzie odkrycie tożsamości mężczyzny, który ich uwięził.
Walka o przetrwanie to prawdopodobnie najsilniejszy ludzki (i nie tylko) instynkt. W sytuacji zagrożenia życia jesteśmy zdolni do czynów heroicznych, ale również odrażających. Śmiertelne zagrożenie potrafi wykrzesać z nas odwagę i siłę, o których nie mieliśmy pojęcia, a także zmusić do ujawnienia swojej prawdziwej twarzy. To fascynujący, ewolucyjnie uwarunkowany element naszej natury. Nic dziwnego, że tak bardzo lubimy oglądać, jak fikcyjni bohaterowie zostają postawieni pod ścianą, a ich życie zależy od wytrwałości, rozsądnych decyzji albo po prostu szczęścia. Gatunek horroru z biegiem czasu rozwinął wiele odmian, z których każda skupia się na innym elemencie grozy. Survival horror to nurt żerujący na niewiedzy (naszej i bohaterów) na temat zagrożenia oraz bardzo ograniczonym polu manewru znajdujących się w śmiertelnym niebezpieczeństwie postaci. Z bohaterami tych filmów możemy się utożsamiać – zazwyczaj zostają oni wrzuceni w sam środek piekła bez żadnych informacji ani sensownych możliwości samoobrony. Ich walka o życie jest prawdziwie desperacka, a jedną z podstawowych przeszkód okazują się własne słabości. Oto pięć filmów, które nie bez powodu zapisały się w kanonie gatunku.
1. Cube
Prosty pomysł, nieskomplikowana historia, ale ile niejednoznaczności! Cube zamiast straszyć demonami czy hektolitrami krwi, wytrąca nas z równowagi tajemnicą. Czym jest labirynt-pułapka, w którym znaleźli się główni bohaterowie? Kto i dlaczego ich tam umieścił? Czy istnieje wyjście z tego sterylnego piekła? Te wszystkie myśli towarzyszą zarówno widzowi, jak i postaciom, które podejmują beznadziejną próbę przetrwania w tym niebezpiecznym środowisku. Tytułowy sześcian jest bowiem upstrzony śmiertelnymi pułapkami, które momentalnie masakrują nierozważnych nieszczęśników. Jakby tego było mało, poważnym problemem staje się nieufność między nieznajomymi, którzy pomimo rozmaitych różnic muszą nawiązać wspólny język, zaufać sobie i wyzbyć się egoizmu – niestety na przeszkodzie stoi tutaj ludzka natura, a konkretnie wszelkie jej ułomności. Pomimo 20 lat, które minęły od premiery, Cube nie zestarzało się ani trochę, a jego oszczędna i intrygująca scenografia robią wrażenie także dziś. W tym miejscu chciałbym też podziękować mojemu starszemu kuzynowi za to, że pokazał mi ten film, kiedy miałem 6 lat – mało co wspomina się z takim rozrzewnieniem jak traumę z dzieciństwa!
2. Rec
Nie bez powodu Rec uznawany jest za sztandarowy przykład found footage. Odpowiednie wyważenie między efektownym horrorem a stylizowanym autentyzmem ujęć z ręki zaowocowało porażająco wiarygodnym i niezapomnianym doświadczeniem. Odpowiednio rozbudowany prolog i nakreślenie sytuacji, w której znajduje się główna bohaterka pozwalają naprawdę zaangażować się w jej los, a pomaga temu fakt, że całą akcję obserwujemy przez obiektyw ręcznej kamery. Całość sprawia wrażenie autentycznego reportażu, a każda ekranowa śmierć przeraża bardziej niż w zwykłym horrorze właśnie za sprawą tego poczucia realizmu. I nawet jeśli ostatecznie tematem przewodnim całości jest połączenie ogranych motywów – zabójczego wirusa i opętania – to sposób przedstawienia tej historii jeży włos na karku.
3. Piła
Zanim seria skupiła się na epatowaniu groteskowo przesadzoną przemocą i czarowaniu niedorzecznie skomplikowanymi pułapkami, istniał tylko jeden kameralny film. Brutalny i naturalistyczny, ale zdecydowanie bardziej wnikający w ludzką psychologię niż jego kontynuacje. Początek jest tyleż intrygujący, co enigmatyczny – dwójka osób zamkniętych w obskurnym pomieszczeniu, trup z pistoletem w ręku i dyktafon. Ich oprawca, morderca określający siebie jako Jigsaw, to człowiek opętany obsesją karania ludzi za ich wątpliwe moralnie czyny. Zawsze pozostawia im jednak wybór, czas na autorefleksję lub dogadanie się ze swoim kompanem w niedoli. Dylemat w rodzaju “Czy jestem w stanie odrąbać swoją stopę, żeby ocalić życie?” to całkiem intrygujący koncept, nie jestem jednak fanem zamotanej fabuły pełnej efekciarskich zwrotów akcji i chaotycznych retrospekcji. Pierwsza Piła broni się jako oryginalny i dość przełomowy horror, ale osobiście chętnie obejrzałbym remake, który skupiłby się całkowicie na psychice zdezorientowanych ludzi w sytuacji bez wyjścia.
4. The Blair Witch Project
The Blair Witch Project to przede wszystkim mistrzostwo sprytnego marketingu. Fałszywy dokument opowiadający o rzekomych zaginięciach i śmierciach powiązanych z duchem XVIII-wiecznej wiedźmy skutecznie rozbudził ciekawość, a plakaty informujące o zniknięciu trójki studentów badających te doniesienia dodatkowo spotęgowały ekscytację. Wiele osób wierzyło albo przynajmniej dopuszczało możliwość, że ten film rzeczywiście jest autentycznym materiałem zebranym przez studentów, którzy zniknęli w tajemniczych okolicznościach. Dzięki temu groza, którą budziły wydarzenia na ekranie, wkroczyła na zupełnie inny poziom, a dyskusje na temat autentyzmu historii miały miejsce jeszcze po premierze. To zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla fanów nurtu found footage.
5. Zejście
Podobne wpisy
To chyba najbardziej konwencjonalny tytuł na liście, ale również zasługujący na uwagę. Pomimo tego, że technika found footage zostaje tu zastosowana tylko w kilku scenach, to oglądany koszmar wydaje się przerażająco rzeczywisty i nawet dziś byłbym skłonny uwierzyć, że niezbadane systemy jaskiń są zamieszkane przez takie zdeformowane istoty. Wybitnie klaustrofobiczna atmosfera (ciasne jaskinie, wszechobecny mrok) sama w sobie wystarczy, żeby zmrozić krew w żyłach, a jeśli dodamy do tego koszmarne istoty wyglądające jak wynaturzona wersja Golluma, otrzymamy prawdziwie przytłaczający horror. Bezbłędny, jeśli chodzi o duszny i przerażający klimat i zaskakujący w kwestii zwrotów akcji i zakończenia. Chciałbym tutaj ponownie podziękować mojemu kuzynowi za kolejną traumę, którą mi kiedyś zafundował. Po Zejściu ciemność napełniała mnie strachem przez długie miesiące.
korekta: Kornelia Farynowska