TOP 10 akcji w serii MISSION: IMPOSSIBLE, czyli NAJLEPSZY kaskader wśród AKTORÓW
8. BARDZO CICHE MIEJSCE (Mission: Impossible)
Przez wiele lat wizytówką serii Mission: Impossible pozostawał Tom Cruise zwisający z sufitu, w najcichszej sekwencji kina akcji, jaką widział, a raczej słyszał (tzn. nie słyszał) świat. Brian De Palma, który niejednokrotnie udowodnił, że jak nikt inny potrafi podkręcać emocje (vide scena na schodach z Nietykalnych), dał widzom zapierające dech włamanie do siedziby CIA, gdzie czujniki reagują nie tylko na zmianę nacisku na podłoże, ale i na każdy, nawet najmniejszy szmer. Cruise wisi więc na linkach trzymanych przez spoconego Jeana Reno (do którego nocą tupta… szczur), walcząc o złapanie kropli potu, która nie może dotknąć podłogi. Aktor musiał balansem ciała utrzymywać się na linkach w idealnej równowadze, a do perfekcyjnego wyważenia użyto ponoć monet wsadzonych w buty Agenta Toma. Nerwy widzów wystawione są tu na prawdziwą próbę, szczególnie gdy do pomieszczenia wraca pracownik CIA, a Jean Reno upuszcza wielki nóż, który za chwilę, uderzając o podłoże, z pewnością uruchomi wszystkie alarmy… Ta jedna sekwencja trzyma bardziej na krawędzi fotela, niż cały film Ciche miejsce, także oparty na działaniu bohaterów w absolutnej ciszy. A przynajmniej mnie trzyma.
7. POŚCIG ZA ILSĄ FAUST (Mission: Impossible – Rogue Nation)
Uwielbiam tę długą sekwencję pościgową, podobnie jak w przypadku bijatyki w łazience z Fallout, za subtelny humor wpleciony w szaloną pogoń motocyklową za BMW M3. Za kółkiem siedzi nieco jeszcze skołowany zatrzymaniem akcji serca i wywrotką na masce, Ethan Hunt. Obok niego wydygany Benji, za nimi jak zwykle niecelni strzelcy na motorach, a przed nimi uciekająca z tajnymi danymi Ilsa Faust, też motorem. Kamera wywija esy floresy, podczepiona to do przedniego, to do tylnego zderzaka BMW, ale ujęcia i ciągłość akcji jest czytelna, nie to co w poszarpanym jak przez wściekłego psa, prologu z Quantum of Solace. Mamy tu kręcenie autem o 360 stopni w wąskiej uliczce, i obracanie nim o jakieś kilka tysięcy stopni, podczas przesadzonego, ale widowiskowego koziołkowania BMW z widocznym CGI, ale co tam. Gwiazdor osobiście siedział za kierownicą BMW i wykonał większość widowiskowych numerów, no może poza koziołkowaniem.
Emocje jeszcze na zdążą opaść, a Cruise już wskakuje na ścigacz BMW S1000RR (filmu wcale nie sponsorowały literki B, M i W) i kontynuuje pościg szybkim jednośladem. A tu dostajemy ujęcia dosłownie zrywające czapki z głów, bo widzimy Toma śmigającego motorem na pełnej prędkości (bez kasku, mandat!), omijającego pojazdy nadjeżdżające z przeciwka zgrabniej niż Trinity w Martrixie z Klucznikiem na plecach. I pal go sześć, że to li tylko sprytne i niewidoczne dla oka (przynajmniej mojego, a ja już mam starczowzroczność) połączenie rzeczywistych ujęć z aktorem pędzącym na ścigaczu, z magią CGI, skoro wygląda to prostu fenomenalnie. Aktor podobno od dzieciństwa uwielbia motocykle, a swoją pasję przekłada na ekran; wszyscy pamiętamy kultowy wyścig ze startującym z lotniska F-14 z Top Gun. W M:I na ścigaczu, a nawet obok w butach, Tom jeździł już w części drugiej, a będzie też jeździł w kolejnej odsłonie, czyli Fallout, gdzie widowiskowością jazdy po zatłoczonym centrum Paryża przebije nawet opisane tutaj popisy.
6. UCIECZKA Z AKVARIUM (Mission: Impossible)
Spektakularna ucieczka przed wielką falą wody wylewającą się z wysadzonego w powietrze akwarium w restauracji Akvarium, to pierwsza w całej serii duża scena akcji (przebicia Emilio Esteveza jakimś złomem nie liczę). Jak tu zostało wszystko pięknie zagrane i nakręcone pod względem budowania napięcia! Ten tekst Cruise’a Jeszcze mnie nie widziałeś wkurzonego (chyba stąd Liam Neeson pobierał nauki do swojego I will find you, and I will kill you), to ugniatanie gumy w dłoni i rzut tą miniaturową bombą w szybę akwarium z ważącą kilka ton zawartością, do tego kapitalna muzyczna podbudowa Danny’ego Elfmana. No i w punkt wykorzystane slow motion, gdy Cruise samodzielnie wykonuje swój pierwszy wielki numer, czyli ucieczkę przed gigantyczną falą i homarami z akwarium. A wszystko to nakręcone za pierwszym podejściem, bo przy tak rozbudowanej i demolowanej dekoracji nie było mowy o dublu. Pierwotnie przymierzano się do zastąpienia Toma kaskaderem, jednak próby wypadały kiepsko, bo było widać, że to nie Tom, więc gwiazdor, mimo zagrożenia utonięciem, zdecydował się wykonać ten numer samodzielnie. Przytulna knajpka, w której na głowy klientów od czasu do czasu może wylać się trochę wody, faktycznie nie istnieje. Scena została nakręcona w dwóch różnych lokacjach. Wybuch zbiornika i skok Hunta przez okno restauracji zostały nakręcone w Paramount Studios, natomiast fragment sceny, w której biegnie przez plac, a za nim wielkim strumieniem leje się woda, zrealizowano na praskim rynku Starego Miasta.
5. ODBICIE OWENA DAVIANA (Mission: Impossible III)
Film w reżyserii J.J. Abramsa (kinowy debiut i od razu 150 milionów dolarów budżetu do ogarnięcia!), najmniej dochodowa spośród dotychczasowych sześciu odsłon, i przyjęta przez widzów bez większego entuzjazmu, to… moja ulubiona odsłona całej serii. Składa się na to kilka czynników, do których na pewno należy znakomita strona techniczna filmu, zdjęcia, montaż, dynamika, i żywa, bardzo nasycona kolorystyka. Emocjonalnie ta, moim zdaniem mocno niedoceniona odsłona, także stoi na niezwykle wysokim poziomie, bo Ethan Hunt walczy tu nie o ocalenie świata czy kraju, a o swoją ukochaną, a skalą mikro zagrożenia, jako widz zawsze przejmuję się bardziej, niż skalą makro. Wiecie, takie Wysadzimy cały świat, macie 10 minut, buahahahaha! nie rusza mnie tak, jak Zabiję twoją kobietę, masz 10 sekund... Ale co jest w filmie twórcy LOST najlepsze, to aura niesamowitości i niedopowiedzeń (do końca nie dowiadujemy się, czym była Królicza łapka, ani nie widzimy momentu jej wykradania – fenomenalne zagranie scenarzystów) i zła z piekła rodem czającego się na naszego agenta – czyli ogólnie rzecz biorąc mroczne i tajemnicze klimaty znane z przełomowego serialu pomysłu Abramsa.
Wysokiej klasy dramatyczna strona filmu to również duża zasługa nieodżałowanego Philipa Seymoura Hoffmana, którego kreacja do dziś pozostaje dla mnie najbardziej niepokojącym i złowrogim bad guyem w cyklu M:I, choć w finale Davian zostaje niestety sprowadzony do roli sztandarowego czarnego charakteru, gadającego duperele i machającego pistoletem oraz odnóżami, bijąc Ethana po całym ciele. Ale w pierwszej połowie filmu Hoffman rozwala system stoickim spokojem i równie spokojnie wypowiadanymi w kierunku Ethana groźbami karalnymi. Kwintesencją wszystkiego o czym właśnie napisałem, jest dla mnie akcja na moście, kiedy to nie wiadomo skąd nadlatują nagle rakiety, pojawia się jak spod ziemi śmigłowiec z uzbrojonymi bandziorami, wokół krąży śmiercionośny dron, a Ethan próbujący robić cokolwiek, skacze odważnie przez wyrwę w moście i kończy odrzucony siłą eksplozji, wpadając z impetem na stojące obok auto. Zdezorientowani agenci mogą tylko biernie przyglądać się, jak ta świetnie przygotowana akcja doprowadza do odbicia Daviana, który żegna się z Ethanem patrząc mu prosto w oczy wzrokiem tak przenikliwym, jakby chciał mu przypomnieć o złożonej niedawno przerażającej obietnicy zabicia żony agenta na jego oczach.
4. TGV (Mission: Impossible)
Szczególne miejsce w moim kinomańskim serduchu, pewnie po części dlatego, że film Briana De Palmy oglądałem w kinie, od lat zajmuje finał części pierwszej, czyli niezapomniana, szalona przejażdżka Toma Cruise’a na dachu TGV, mknącego niby 300 kilometrów na godzinę. Biorąc pod uwagę konkretną prędkość pojazdu, do dziś pozostaje to bez dwóch zdań najbardziej spektakularnie wyglądająca i najbardziej dynamiczna akcja w wykonaniu Ethana Hunta, a w szczególności niemal cyrkowa przewrotka Toma na wagonie, z wykorzystaniem pędu powietrza. Przejażdżka na TGV posiada elektryzujące tempo, dodatkowo zilustrowane niemniej żwawą ilustracją Danny’ego Elfmana. Efekty specjalne pomimo blisko trzech dekad na karku nie zestarzały się, a eksplozja śmigłowca w tunelu połączona z wrzutem Cruise’a na tylną szybę TGV, choć całość jest oczywiście tak naciągana, że wręcz kreskówkowa, robi nawet dziś fantastyczne wrażenie. Sekwencja powstała poprzez połączenie ujęć CGI autorstwa Industrial Light & Magic, zdjęć zrealizowanych z aktorami w studio, i ujęć zrealizowanych na dachu pociągu TGV ciągniętego przez tradycyjną lokomotywę (aby można było sfilmować lecący za składem śmigłowiec). Zdjęcia powstawały na linii Glasgow South Western Line w Szkocji z użyciem normalnych brytyjskich pociągów, oraz we wnętrzach Pinewood Studios, gdzie zbudowano w skali 1:1 model TGV do zdjęć na bluescreenie; pęd powietrza mający symulować ogromną prędkość, deformujący twarz (i uszy) Cruise’a, został stworzony za pomocą maszyny generującej wiatr w symulatorach dla skoczków spadochronowych. TGV to pociąg elektryczny zasilany liniami napowietrznymi, jednakże w trakcie całej sceny nie widać żadnych linii energetycznych, które na potrzeby filmu, a zwłaszcza ujęć śmigłowca lecącego za pociągiem, zostały usunięte cyfrowo. Realizacja całej sekwencji zajęła ekipie filmowej sześć tygodni, dokładnie tyle, ile mnie zajmuje pisanie takich dużych zestawień, jak to.