search
REKLAMA
Wersje reżyserskie

THE BLUES BROTHERS. Wersja reżyserska

Maciek Poleszak

1 stycznia 2012

REKLAMA

[Czas: 54:55 – 57:45]
Kolejna piosenka i kolejne dodatkowe ujęcia, mające na celu wyłącznie wypełnienie czasu na ekranie dla zaprezentowania utworu. Kiedy Bluesmobil wjeżdża na Maxwell Street, w pobliżu przesiaduje piosenkarz John Lee Hooker i śpiewa “Boom Boom”. W wersji kinowej bracia dojeżdżają do knajpy i wchodzą do środka, a z zewnątrz nadal słychać śpiew. W wersji rozszerzonej Jake i Elwood jadą dłużej (dodano kilka ujęć na jednego i drugiego, siedzących w wozie), a kamera przesuwa się po szyldach (mój ulubiony – “uczciwie cię oszukamy”) i straganach, pokazując obfitość najróżniejszych towarów i pamiątek na targu. Można nawet dostrzec reklamę knajpy “Vienna” (Wiedeń?), a pod nią napis “polskie hot dogi” (stąd znak zapytania przy Wiedniu). W końcu to Chicago, a Polonia, jak wiadomo, nie próżnuje. Kiedy nasi bluesmani docierają na miejsce, czekają jeszcze, aż Hooker skończy śpiewać (Elwood uśmiecha się i mówi “Yeah”), a następnie wchodzą do Soul Food Cafe, gdzie już czeka na nich Aretha Franklin. Mamy jeszcze jedno ujęcie na ulicę, gdzie Hooker mówi do słuchaczy, że napisał tę piosenkę gdzieś w latach pięćdziesiątych, na co z krzykiem reaguje inny starszy pan, mówiąc: “Nieprawda! To ja napisałem tę piosenkę!” – jest to Joe Willie “Pinetop” Perkins, inny znany bluesowy piosenkarz. Wszystko kończy się niegroźną szamotaniną. Gwoli ścisłości: piosenka “Boom Boom” jest oczywiście autorstwa Johna Lee Hookera i została nagrana w 1962 roku.

[Czas: 1.15:14 – 1.15:22]
Zanim zebrana do kupy kapela ma zagrać w Country Bunkrze Boba, właściciel wręcza jednemu z muzyków kartkę z tytułami utworów, które mają grać przez cały wieczór.

[Czas: 1.32:17 – 1.32:38]
Curtis przekazuje kapeli informację, że pieniądze z występu mają zostać przeznaczone na spłacenie zaległego podatku sierocińca. Muzycy wytrzeszczają oczy i odpowiadają chóralnym “What?!”. Króciutka scenka, ale przekomiczna i jedna z najlepszych dodanych w wersji rozszerzonej.

[Czas: 1.35:16 – 1.36:04]
Jake rozlewa paliwo podczas tankowania, a odjeżdżając wyrzuca przez okno wciąż zapalonego papierosa i wysadza stację benzynową w powietrze.

[Czas: 1.40:43 – 1.41.11]
Elwood wykorzystuje spray, który zabrał z miejsca pracy i wpuszcza trochę do koła jednego z radiowozów, tłumacząc Jake’owi, że pod wpływem tlenu i podwyższonej temperatury gaz znacznie zwiększy swoja objętość.

[Czas: 1.55:35 – 1.55:49]
Widzimy efekty działania Elwooda z poprzedniej dodanej sceny – kiedy radiowóz rusza, po chwili pęka opona. Powoduje to opóźnienie w pościgu i pozwala braciom dobiec do samochodu. W międzyczasie umieszczono dwa ujęcia Johna Candy’ego ponaglającego kierowcę.

[Czas: 2.11:57 – 2.12:08]
Kolejna krótka, ale prześmieszna (w obliczu zaistniałych zdarzeń) scena. Kiedy obaj bluesmani czekają przed drzwiami urzędnika o twarzy Stevena Spielberga, Jake stara się zrobić palcami trik związany z pstrykaniem. Elwood patrzy na niego z politowaniem, które widać nawet przez przyciemniane okulary i pokazuje, jak należy wykonać sztuczkę. Jake bierze sobie naukę do serca i wykonuje gest poprawnie.

[Czas: 2.16:28 – 2.16:51]
Ostatnia scena została dodana tuż przed napisami końcowymi. Kiedy impreza podczas występu w więzieniu rozkręca się tak bardzo, że osadzeni zaczynają chwytać się podestów, po których chodzą strażnicy, jeden z pracowników dzwoni po posiłki. Następnie do pomieszczenia wbiegają uzbrojeni strażnicy i następuje cięcie. Morał? Nawet w pudle bracia potrafią wpakować się w tarapaty.

PODSUMOWANIE

I co? Świat na pewno nie zawaliłby się, gdyby te 15 minut przepadło bezpowrotnie na stole montażowym. Nie mogę powiedzieć jednak, że czułem się nowymi scenami znudzony lub zawiedziony – świetny film nadal jest świetnym filmem, a oglądając dla porównania po raz kolejny wersję kinową, miejscami czułem pewną pustkę. Czyli wersja rozszerzona spełnia swoje zadanie w stu procentach. Nie mam żadnego pomysłu na błyskotliwe podsumowanie, więc po prostu przytoczę mój ulubiony dialog z filmu:

– Do Chicago jest 106 mil, mamy pełny bak, pół paczki papierosów, jest ciemno, a my nosimy okulary przeciwsłoneczne.
– Gazu.

Tekst z archiwum film.org.pl.

REKLAMA