TERMINATOR 2 pod lupą
W S T Ę P
Terminator 2 to klasyka SF, film kultowy i zdecydowanie jeden z najlepszych actionerów wszech czasów. To Opus Magnum Jamesa Camerona i żaden 11-oscarowy Titanic ani trójwymiarowy Avatar tego nie zmieni. Terminator 2 to także najlepsze (obok True Lies) aktorskie dokonanie Arnolda Schwarzeneggera, który tylko pod okiem Camerona potrafił naprawdę grać. I wreszcie T2 to kamień milowy w dziedzinie efektów specjalnych, które – choć od premiery mija właśnie 18 lat – nie zestarzały się nawet o minutę. Do tego dodać należy fenomenalną ścieżkę dźwiękową Brada Fiedela, doskonały montaż oraz udźwiękowienie, dzięki któremu w naszych uszach na zawsze pozostanie armatni huk wystrzału z shotguna T-800 i metaliczne “pluskanie”, gdy T-1000 bierze na klatę grad kul. Tak, Terminator 2 jest królem kina akcji i kina SF, i niech nikt nigdy nie próbuje nawet z tym polemizować!
Terminator 2 znany jest też jednak z tego, że pełno w nim błędów i niedoróbek, czyli po prostu wpadek. To, co przeczytacie i obejrzycie na zdjęciach, pokaże Wam dzieło Camerona w zupełnie innym świetle. Zobaczycie tyle niedociągnięć i tyle przykładów na partactwo, że będziecie się zastanawiać, czy zdjęcia, które oglądacie, na pewno pochodzą z T2.
Nie będzie to jednak stricte szukanie jak największej ilości wpadek, a raczej coś w stylu “weźmy Terminatora 2 pod lupę” i pokażmy go od kuchni, z przymrużeniem oka. Tak, obejrzałem ten film pod lupą, czyli niemal klatka po klatce, aby pobawić się w rozkładanie T2 na czynniki pierwsze. Ciekaw byłem, ilu znajdę w ten sposób kaskaderów, ile ścian rozbitych przed uderzeniem, ile samonaprawiających się samochodów itd. itp.
Pomysł na niniejszą analizę: “Terminator 2: Pod lupą” narodził się w dniu, w którym była u mnie ekipa Faktów TVN i na przykładzie właśnie Terminatora 2 pokazywałem, że szukanie wpadek nie polega na oglądaniu filmu klatka po klatce, bo w ten sposób zawsze można coś znaleźć, ale za wpadkę czegoś takiego uznawać się nie powinno. Po wyjeździe ekipy TVN postanowiłem jednak zrobić coś wbrew wyznawanej przez siebie zasadzie i zabawić się właśnie w to, czego nigdy szukając wpadek nie robiłem. Postanowiłem obejrzeć film niemal klatka po klatce. Tak naprawdę nie wierzyłem, że przeglądając T2 pod lupą znajdę jakieś błędy, o których do tej pory nie wiedziałem, ale im dalej w film brnąłem, tym bardziej łapałem się za głowę ze zdziwienia, ile jeszcze cudów-niewidów można było w nim znaleźć i nie dowierzałem, że James Cameron tak bardzo nie dopracował swojego dzieła!
Podobne wpisy
Jeśli ktoś jednak czuje, że nie jest w stanie oglądać zdjęć wytykających Cameronowi amatorskie nieraz błędy popełnione przez niego i ekipę na planie, niech lepiej się w moją analizę nie zagłębia. W tym miejscu muszę też zamieścić ostrzeżenie: z pewnością 80% rzeczy, które zaraz na zdjęciach obejrzycie, nie widzieliście nigdy wcześniej podczas oglądania T2 – ta analiza sprawi, że przy następnym seansie będziecie je widzieć na pewno. Jeśli więc ktoś obawia się, że może sobie w ten sposób przyszłe oglądanie dzieła Camerona zepsuć, niech kliknie w przeglądarce WSTECZ i poczyta inne artykuły na naszej stronie.
A teraz zapraszam do lektury i mam nadzieję, że będziecie podczas czytania i oglądania zdjęć mieć taką samą frajdę jak ja, gdy to wszystko wynajdowałem i opisywałem.
C Z Ę Ś Ć 1
Siodełka w amerykańskich rowerach (widoczne na pierwszym oraz drugim, dalekim planie) są chyba wykonane ze stali albo z ołowiu, bo nie potrafię inaczej wytłumaczyć faktu, że po wybuchu bomby atomowej wciąż tkwią na swoich miejscach – nieuszkodzone.
Z pokaźnych rozmiarów ręcznej wyrzutni rakiet wylatuje (zdjęcie 1 i 2) coś wielkości… fajerwerku sylwestrowego. W dodatku (zdjęcie 1) w powietrze wzbija się sama ognista smuga – nie ma żadnego pocisku. Nie przeszkadza to jednak w tym (zdjęcie 3), żeby w latający pojazd SkyNetu uderzyła wielka jak 150 sukinsynów rakieta.
Bardzo sztywny manekin stoi na pace samochodu. Tak sztywny, że nawet podczas uderzenia o ziemię nie mięknie.
Na filmie mamy odnosić wrażenie, że dym i papierowe śmieci są rozdmuchiwane przez wyładowania atmosferyczne związane z nadlatującą z przyszłości kulą, która pojawi się na środku ekranu. Jeśli jednak się dobrze przyjrzymy, widać, że zarówno dym, jak i papierowe śmieci są wdmuchiwane na plan z lewej strony, zapewne przez specjalne dmuchawy.
Harleyowiec grający w bilard spogląda w kierunku drzwi, gdy słyszy odgłos naciskanej i puszczanej klamki (słychać i widać bardzo wyraźnie, że właśnie ten odgłos zwraca jego uwagę). W tej jakże prostej w realizacji scenie oczywiście jest babol. Spójrzcie, jak wyglądają drzwi od zewnątrz.. Czy waszą uwagę także zwraca… brak klamki?
Spójrzcie na harleyowca z kijem od bilarda, stojącego za Arnoldem. Na pierwszym ujęciu trzyma kij w naturalny sposób, jednak po cięciu montażowym trzyma już kij gotowy do uderzenia (do góry grubszą stroną), choć na razie ani Harleyowcy, ani T-800 nie przejawiają agresji i nic nie zapowiada bójki. Zresztą, nawet gdy T-800 zaczyna rozróbę, Harleyowiec z kijem nie reaguje od razu, tylko dopiero po tym, jak kolega woła o pomoc. Mamy tu zatem błąd, bo kij w ręku harleyowca zdecydowanie za wcześnie zmienił ułożenie, niż wynikało to z przebiegu wydarzeń.
Odruchy bezwarunkowe nie dotyczą maszyn. Dlaczego więc T-800… mruga w chwili, gdy otrzymuje cios kijem bilardowym w tył głowy?
Harleyowiec zostaje przez T-800 wrzucony na rozgrzany blat, a jego dłonie zostają tak przypieczone, że aż dym leci. Niestety, realizatorzy zbyt późno zakręcili kurek i widać dym (niby z jego ręki) wylatujący z jakiejś rurki jeszcze w kilka sekund po upadku Harleyowca na podłogę.
Oto magia kina w pełnej krasie – podczas normalnego oglądania filmu nie widać, że Arnold zostaje ugodzony nożem wykonanym z giętkiego materiału.
Słyszymy odgłos ostrza wbijanego w ciało, jednak widać jak na dłoni, że metal nie przecina skóry lecz jedynie mocno ją naciska.
Pomiędzy tymi dwoma ujęciami nikt nic nie ruszał na stole, pomimo tego położenie zmieniły wszystkie bile. Za takie rzeczy odpowiada sekretarz planu, który powinien pilnować, by ustawienie przedmiotów było takie samo (o ile oczywiście nie zadziałała na nie żadna siła wynikająca ze scenariusza) na następujących po sobie ujęciach.
Na prawej piersi T-800 powinna być krwawa rana po “wbiciu” noża – ale jej nie ma. Nie wiedzieć czemu przeniosła się kilka centymetrów niżej.
Na pierwszym ujęciu Arnold nie trzyma już lewej ręki na shotgunie, jednak na ujęciu kolejnym zdejmuje ją z broni ponownie.
Dobrze widoczny kaskader zamiast Arnolda.