Sztuczne światy – JAK WYTRESOWAĆ SMOKA
Dreamworks niedoskonały
Bardzo długo czekałem na prawdziwie wielki film od Dreamworks Animation. Shrek, jeśli założymy, że to tytuł powszechnie uważany za największe osiągnięcie studia, cierpiał na przesyt cytatów i zapożyczeń. Czy było to otwarcie dla wysokobudżetowej animacji dla dorosłych? Tak, ale doszło do tego za sprawą dość prostego patentu, czyli konwencji kina postmodernistycznego. Shrek wymagał od widzów sporej wiedzy o popkulturze, oczekiwał umiejętności odczytania wszystkich nawiązań. Do tego zdolna była raczej osoba dorosła, która miała już styczność z dużą liczbą dzieł. Dziecko zwyczajnie nie mogło wychwycić wszystkiego, do czego odnoszą się twórcy tej animacji. Oczywiście nie znaczy to, że najmłodsi źle się na Shreku bawili. Jednak dla właściwego odbioru konieczna była wiedza i kulturowa erudycja. Powstawała więc granica, za którą tylko dorośli czuli się swobodniej. Shrek jest filmem przebojowym, ale dla mnie nieszczególnie wyszukanym.
Zdecydowanie wyżej cenię animacje, w których drugie dno opowieści kodowane jest w mniej oczywisty sposób, kiedy wymiar emocjonalny, etyczny czy wychowawczy filmu stanowi o tym, co przykuwa uwagę dorosłego widza. Takie są produkcje Pixara, często będące refleksją nad tym, jak świat postrzega dziecko. To generuje twórcze rozmowy między nieletnim a jego starszymi opiekunami. W tym tkwi siła trylogii Toy Story, Potworów i spółka czy W głowie się nie mieści. Współcześnie nawet Disney potrafi wznieść się na wyżyny i wyprodukować Ralpha Demolkę czy Zwierzogród. W pierwszych z nich nie chodzi o pastisz wirtualnego świata gier wideo, ale o poważny dylemat moralny głównego bohatera. Zwierzogród, chętnie powołujący się na estetykę kina noir czy kryminału, wydaje się wyczerpującą wypowiedzią na temat uprzedzeń i rasowych stereotypów.
W produkcjach Dreamworks zawsze doskwierała mi ich powierzchowność. Chodziło w nich głównie o generowanie olbrzymiej liczby gagów i żartów. Nie chcę oczywiście odmówić Shrekowi, Rybkom z ferajny czy Kung Fu Pandzie niewątpliwych wartości: wspaniałej strony wizualnej, narracyjnej pomysłowości i słuszność tez, do jakich zmierzają. Ciągle mam jednak wrażenie, że te animacje nie są właściwie wyważone, dochodzi w nich do specyficznego zachwiania proporcji. Bardziej chodzi o to, czy widz wyłapie cytat z Matrixa, niż o budowanie spójnej dramaturgicznie, angażującej opowieści. Jednak do czasu.
Nowe otwarcie
Jak wytresować smoka jest pozycją absolutnie wyjątkową w rozległym dorobku Dreamworks Animation. Szczytowym osiągnięciem tego studia, prawdopodobnie jedynym ich arcydziełem. Nie jestem zwolennikiem definicji negatywnych, ale w tym przypadku wyraźnie na pierwszy plan wysuwa się to, czym Jak wytresować smoka różni się od pozostałych produkcji Dreamworks. Przede wszystkim poważniejszym tonem i większymi ambicjami. Nie chodzi bowiem o wciągnięcie widza w intertekstualną grę, ale o bohatera – młodego chłopaka wkraczającego w dorosłość. W Jak wytresować smoka humor pojawia się okazjonalnie, gdzieś na marginesie. Obecny nawet nie w dialogach czy w żarcie sytuacyjnym, ale jedynie w karykaturalnych, czasami niepoważnych wizerunkach niektórych smoków.
Twórcom udało się nadać tej opowieści podniosły nastrój, a także w przekonujący sposób wyrazić faktyczną przełomowość wydarzeń. W tej historii są wielkie pokłady wyzwalającej energii i zdrowy patos. Między innymi w tym dostrzegam zarażającą moc Jak wytresować smoka. Animacja Deana DeBlois i Chrisa Sandersa jest propozycją świeżą i oryginalną, ani przez chwilę nie starającą się powielać sukcesów zazwyczaj bardziej twórczej konkurencji.
Jak wytresować smoka podąża osobną ścieżką, wyznaczając standardy nowoczesnej animacji.
Produkcja Dreamworks z 2010 roku fabularnie opiera się na znanym fabularnym schemacie „od zera do bohatera”. Czkawka jest synem Stoika Ważkiego – wodza osady Wikingów o nazwie Berk, znajdującej się na skalistej wyspie w specjalnie nieokreślonym miejscu na mapie świata. Najprawdopodobniej odnaleźlibyśmy ją na kartach skandynawskiej mitologii.
Nastoletni chłopak nie spełnia oczekiwań ojca. Podobnie jak miejscowa młodzież początkowo wychowywany był na kolejnego zabójcę smoków i obrońcę miasta. Czkawka nie odziedziczył po Stoiku ani potężnej, muskularnej sylwetki, ani entuzjazmu do eliminacji ogromnych gadów. Główny bohater to samotnik powszechnie uważany za ciamajdę i ofiarę losu. Ojciec dodatkowo zabrania Czkawce uczestniczyć w obronie miasteczka w trakcie regularnych łupieżczych ataków smoków.
Chłopak ma jednak smykałkę do wynalazków, lubi majsterkować. Tworzy specjalną broń, za pomocą której planuje schwytać jakiegoś zionącego ogniem gada, potem ceremonialnie odciąć mu łeb, by dowieść w oczach ojca swojego męstwa. Udaje mu się trafić legendarną, nieuchwytną i uważaną za najniebezpieczniejszą, Czarną Furię. Nie dochodzi jednak do egzekucji – Czkawka zaprzyjaźnia się z swoją niedoszłą ofiarą, tym samym całkowicie zaprzeczając opinii, że życiowym celem smoków jest polowanie na człowieka.
Porządek mityczny
Jak wytresować smoka to historia o narodzinach superbohatera, mająca założycielski charakter. Twórcy lokują tę opowieść gdzieś poza czasem, poza historią, nadając jej uniwersalny charakter. W lirycznym wprowadzeniu dowiadujemy się, że Berk leży dwanaście dni na północ od beznadziei i trochę na południe od mroźnej śmierci. To nigdzie, ale paradoksalnie również wszędzie.
Jeśli przyjmiemy, że jedną z kluczowych cech narracji o herosach jest fakt, że prowokują oni wielkie przemiany i nadają nowe paradygmaty przedstawianym światom, to rola, jaką spełnia Czkawka, jest doskonałą realizacją tego przewijającego się przez wieki w kulturze motywu – od Herkulesa po Supermana.
Główny bohater Jak wytresować smoka doprowadza do całkowitego odwrócenia wartości, jakimi dotąd żyła społeczność Berk. Największy wróg, siejący od wieków spustoszenie, staje się sprzymierzeńcem. W finale animacji Czkawka, podobnie jak syn Zeusa, konfrontuje się z tytanem – gigantycznych rozmiarów smokiem przedstawionym w filmie w taki sposób, jakby faktycznie pochodził z zaświatów. Czkawka wprowadza mieszkańców Berk w zupełnie nowy porządek świata. Wszystkie dotychczasowe legendy i przekonania stają się nieaktualne.
*
Animacja DeBlois i Sandersa łączy ukształtowany fabularny schemat z nowoczesną, przebojową stroną formalną, wspaniale dawkowym tempem i precyzyjnie rozpisaną dramaturgią. Zanim dojdzie do wieńczącego animację pojedynku, Czkawka musi zrozumieć dar, jakim jest obdarzony, przekonać do siebie mieszkańców Berk i znaleźć porozumienie z nieprzychylnym mu ojcem (w Jak wytresować smoka 2 dochodzi do interesującego przesunięcia i to Stoik Ważki jest najistotniejszą postacią). To złożona, wyczerpująca opowieść. Każdy z wątków ma mocną i emocjonującą puentę.
Jakby tego było mało, Czkawka staje się prawdopodobnie pierwszym w historii mainstreamowej animacji bohaterem-kaleką. Dreamworks tym samym wszedł na dotąd niezbadane terytorium. Bardzo dobry sequel jedynie udowodnił, że Dreamworks jest zdolne do tworzenia naprawdę wielkich animacji.
korekta: Kornelia Farynowska