Sztuczne światy – MASKA BATMANA
Jestem przygodnym fanem Batmana. Nie znam wszystkich jego przeciwników ani współpracowników. Nie spędziłem godzin nad komiksami i nie kojarzę jego twórców. Mroczny Rycerz to dla mnie postać z telewizji, kina i kilku gier. Mój romans z Batmanem rozpocząłem od wspaniałego, puszczanego wieczorami Batman: The Animated Series. Ponure filmy Tima Burtona początkowo wzbudzały we mnie niechęć i strach niż fascynację. Wolałem pstrokaty, kolorowy świat Joela Schumachera. Obrazy Nolana odbierałem już zupełnie inaczej. Nie jako dzieciak, ale widz bardziej świadomy.
Moja hierarchia w ocenie kolejnych części ewoluowała. Obecnie najbliższy mi jest Batman Burtona z 1989 roku. Choć, co paradoksalne, doceniam kamp Batmana i Robina i umowny realizm Mrocznego Rycerza. Za najwartościowsze uważam to, że jak w mało której filmowej serii, w cyklu o bohaterze z Gotham naprawdę zderzają się ze sobą różnorakie pomysły na tę postać. To kino może czasami złe i naiwne, ale nigdy nie anonimowe. Może nawet autorskie? Świat filmowego Batmana to bardzo niejednorodne miejsce, pełne sprzeczności: estetyki kiczu, podniosłości, mroku i kolorów tęczy.
Jednak nieważne, w jakim wieku bym był i czego od kina oczekiwał, Maska Batmana zawsze znajdowała się w mojej czołówce filmów z Człowiekiem-Nietoperzem. Ta animacja doskonale definiuje, kim ta postać jest. Twórcy eksponują jeszcze jeden poziom w jego psychologicznym portrecie. Oczywiście fundamentem dalej jest szokująca śmierć rodziców i późniejsza trauma, z którą Bruce walczy, wymierzając sprawiedliwość na własną rękę. To nie wróci mu ojca i matki, ale przynajmniej uspokoi, że nikt nie będzie już cierpiał tak jak on.
Dla autorów Maski Batmana to jednak nie do końca wystarczający argument, by przemienić się w Człowieka Nietoperza. Jest nim dodatkowo miłosny zawód i zerwane zaręczyny z Andreą Beaumont. Była ona dla Bruce’a szansą, by naprawdę odżyć i przestać spoglądać jedynie w własną przeszłość. Dopiero gdy traci ukochaną, decyduje się założyć pelerynę i wszystko poświęcić, broniąc mieszkańców Gotham, bo już nie ma nic więcej do stracenia. W Masce Batmana udaje się nadać temu momentowi dramatyczny ciężar i prawdziwy patos.
Obecny w obszernych retrospekcjach romans nie jest jedynie dygresją, ale wyczerpująco poprowadzonym wątkiem, nawet kluczową dla filmu kryminalną intrygą. Ojciec Andrei jest bowiem biznesmenem, który nieszczęśliwie wplątał się w interesy z miejscowymi gangsterami. Bardzo się u nich zadłużył i, nie mając możliwości zwrócić pieniędzy, uciekł ze swoją córką do Europy. Nie udało mu się jednak uniknąć śmierci. Po kilku latach Andrea wraca do Gotham. W tym samym czasie w mieście pojawia się tajemnicza postać, która zaczyna eliminować okolicznych oprychów.
Maska Batmana to doskonale napisana, wciągająca historia. Wszystkie wątki i plany czasowe – nieudany związek Bruce’a i jego wewnętrzna przemiana, zabicie ojca Andrei, śledztwo Batmana w sprawie kolejnych morderstwo dokonanych przez nieznanego przeciwnika – są ze sobą sprawnie splecione. Twórcom udaje się zagłębić w motywację głównych bohaterów, sprawić, że nie są to postaci papierowe. Najważniejsze jest to, co skrywane pod maską. Możliwe, że żaden inny film o Batmanie nie oddaje tak przekonująco istoty ewolucji Bruce’a. Wdzieramy się głęboko w psychikę Bruce’a Wayne’a.
To mroczna, poważna opowieść.
Animacja ma również przemyślaną oprawę graficzną. Odpowiedzialni za nią są twórcy Batmana: The Animated Series, którzy niewątpliwie inspirowali się wcześniejszymi filmami Tima Burtona. Muzyka natomiast wydaje się być wariacją na temat ścieżki dźwiękowej napisanej przez Danny’ego Elfmana. Maska Batmana również jest utrzymana w klimacie kina noir, niejednokrotnie wykorzystuje grę światłem i cieniem, gangsterzy chodzą w płaszczach i kapeluszach, paląc cygara. Gęsta zabudowa sprawia, że miasto przypomina gigantyczny labirynt, a liczne sięgające chmur wieżowce i nudne bloki mieszkalne przyprawiać mogą jedynie o depresję. Wydaje się, że Gotham to miasto umarłe.
Oczywiście w Masce Batmana pojawić musiał się też Joker (podobnie jak w The Animated Series głosu użyczył mu Mark Hamill). Podobnie jak w Mrocznym Rycerzu zostaje on wynajęty przez bojących się o swoje życie gangsterów, by zabić, niesłusznie oskarżanego, Batmana. Klaun otrzymuje sporą zaliczkę i rzecz jasna zgadza się. Sam jednak też jest zamieszany w zabójstwo ojca Andrei. Scenariusz Maski Batmana to mająca sens, zmyślna układanka.
W finalnej konfrontacji między Jokerem i Batmanem, rozgrywającej się w siedzibie antagonisty (to zniszczone miasto rozrywki, trochę cyrk) pokazano krótką, ale wiele mówiącą scenkę. Dwójka bohaterów, przemierzając kolejne lokacje, wchodzi do pomieszczenia, w którym znajduje się miniatura Gotham City. Joker chowa się za makietami budynków, Batman uważnie rozgląda się za swoim odwiecznym przeciwnikiem.
Jest w tej scenie zawarta ładna przenośnia, ujawnia się w niej poziom meta Maski Batmana. Twórcy wiedzą, że opowiadają o wielkich bohaterach – tytanach popkultury – wyrosłych zdecydowanie ponad sam pejzaż Gotham City.
korekta: Kornelia Farynowska