Niestety już od kilku dobrych lat (od roku 2015) wieszczę koniec brytyjskiej telewizji i niestety moje przewidywania okazują się dużo bardziej trafne, aniżeli początkowo mogłoby się wydawać. Dlatego w duchu nostalgii przygotowałam zestawienie genialnych brytyjskich seriali, których prawdopodobnie nie znacie, a część z was pewnie nawet o nich nigdy nie słyszała.
Duet Pemberton i Shearsmith znany jest z dość specyficznego poczucia humoru, co niejednokrotnie obaj panowie udowodnili w swoich poprzednich produkcjach, choćby w Lidze Dżentelmenów (znanej także jako Pcim Dolny). Mamy tu niewybredny humor z domieszką horroru, dziwactw, thrillera, a nawet dramatu psychologicznego, a co najważniejsze, inteligentnych rozwiązań, które sprawiają, że widz zaczyna się zastanawiać, jakim cudem tego typu pomysły zrodziły się w umysłach scenarzystów.
Na początku warto przytoczyć parę istotnych faktów na temat tej niezwykłej brytyjskiej produkcji. Po pierwsze jest to czarna jak noc komedia, a raczej powinnam powiedzieć antologia, którą wyprodukowało BBC, a jej twórcami są Steve Pemberton oraz Reece Shearsmith. Pierwszy sezon ukazał się na antenie BBC Two 5 lutego 2014 roku. Obecnie dostępnych jest pięć sezonów, które można obejrzeć na HBO GO. Każdy z nich liczy po sześć odcinków. Pomysł na historię został zaczerpnięty z poprzedniej produkcji obu twórców – Psychoville – która również pojawia się w tym zestawieniu. Inspiracją były też dzieła Alfreda Hitchcocka. W każdym z odcinków występuje dwójka wspomnianych twórców, a także cała plejada brytyjskich gwiazd, które znakomicie wpisały się w klimat tej pokręconej produkcji.
Najważniejszy w całym serialu jest chyba fakt, iż jest to właśnie antologia. Każdy z kolejnych epizodów jest odrębną, półgodzinną historią z nową scenografią oraz nowymi postaciami. Nie należy oczywiście zapominać, że nie są to zwykłe historie, a plot twisty, które zostały w nich zawarte, zadziwią nawet najbardziej wytrawnych widzów i zwolenników teorii spiskowych. Jednym słowem – na pewno będziecie zaskoczeni. Jedynym elementem, który łączy wszystkie odcinki, jest to, że ich akcja rozgrywa się pod numerem 9 – w rezydencjach, garderobach czy też mieszkaniach. W każdym z odcinków pojawia się również wspomniany już duet Pemberton i Shearsmith. Ten ostatni zaś jest jedną z najlepszych rzeczy, jaka przytrafiła się brytyjskiej telewizji.
Ważne jest, że praktycznie każda z historii mogłaby zostać z powodzeniem wystawiona jako sztuka. Jest to jeden z elementów, który urzekł mnie najbardziej – z powodu mojego zamiłowania do brytyjskiego teatru i czarnego humoru. Jestem bardzo ciekawa, co by się stało, gdyby każda z historii została wystawiona jako jednoaktówka. Mocną stroną produkcji jest również to, iż część epizodów dzieje się w czasie rzeczywistym, co oznacza, że przez pół godziny śledzimy krok po kroku faktyczne poczynania bohaterów. Czujemy ich niepokój i zakłopotanie, a niekiedy czas dłuży nam się niemiłosiernie, gdy spotykają ich niekomfortowe sytuacje, które znajdują zaskakujące rozwiązania.
Stephen Rea powinien dostawać dożywotnią nagrodę BAFTA za to, co wyprawia na szklanym ekranie. A serial The Shadow Line, czyli Na granicy cienia, jest tego dobitnym potwierdzeniem. W dodatku jest to serial znakomity. Świetne dialogi, plot twist, który wbił mnie w fotel, oraz z pozoru nudni bohaterowie, koniec końców okazujący się postaciami niesamowicie złożonymi. Mimo wszystko jest to jednak spektakl jednego aktora, który prawdopodobnie sprawi, że nie będziecie mogli się od niego oderwać i zaczniecie się zastanawiać nad każdą złą decyzją podjętą w życiu.
Historia rozpoczyna się dość tajemniczo od zabójstwa mafijnego bossa. Niby nic specjalnego, w końcu to zawód wysokiego ryzyka, ale nikt się nie spodziewał, że zaraz po wyjściu z więzienia ów boss zostanie przez kogoś zastrzelony. Sprawie nadaje ważność fakt, że przestępca odzyskał wolność dzięki królewskiemu ułaskawieniu, a to już zapowiada jakąś grubszą aferę z udziałem najwyższych władz. W rozwiązanie zagadki angażuje się zespół policjantów, którym dowodzi Jonah Gabriel (Chiwetel Ejiofor). I tu sprawa zaczyna się komplikować, ponieważ nasz protagonista zachowuje się dość niecodziennie. Szybko okazuje się, że w wyniku strzelaniny kula, która zabiła jego partnera, utknęła mu w głowie, powodując amnezję. Odtąd Gabriel miota się po teatralnie zaaranżowanych pomieszczeniach, próbując rozwikłać zagadkę morderstwa i jednocześnie swojej osobistej tragedii.
Na granicy cienia to przykład fascynującego serialu z mrocznym klimatem, w którym nic nie jest takie, jakie się wydaje. I nawet jeśli początek będzie dla was ciężki do przebrnięcia, to radzę się nie zrażać i obejrzeć całą tę miniserię za jednym zamachem. Nie będziecie żałować.
Czy można zrobić świetny serial o sprzedawcach okien? Okazuje się, że tak, bez żadnego problemu. Oczywiście pod warunkiem, że jest się Brytyjczykiem.
Ed Westwick, znany z cieszącej się ogromną popularnością Plotkary, wciela się tu w aroganckiego sprzedawcę okien, który zrobi wszystko – i to dosłownie wszystko – by osiągnąć upragniony sukces. Bez wątpienia pomaga mu w tym fakt, iż jest diabelnie przystojny i elokwentny, a to z kolei sprawia, że niezły z niego cwaniak. Do tego zdradza on swoją piękną żonę i organizuje dla swoich współpracowników imprezy z prawdziwego zdarzenia. Jednak jak to mówią, to, co dobre, szybko się kończy. White Gold to produkcja niezwykle interesująca i pełna niesamowitych niuansów; bez wątpienia sprzedaż okien nigdy nie była i chyba nigdy już nie będzie aż tak ciekawie ukazana.
Jeżeli podobał się wam Wilk z Wall Street, to na pewno docenicie kunszt i zaangażowanie brytyjskiej wersji, w której Vincent Swan, niczym tania podróbka Jordana Belforta, stara się utorować sobie drogę do kariery, podczas gdy w tle nawiedza nas zespół Duran Duran, będący wtedy u szczytu sławy. Jest to bowiem idealny miks wszystkiego, co najlepsze i najgorsze w latach 80.
Warto zaznaczyć, iż jeden z twórców serialu spędził praktycznie całe swoje dzieciństwo w salonach sprzedaży okien, gdyż pracował w nich jego ojciec. I widać to dobitnie w serialu. Choć całość to jedna wielka karykatura, to jednak głęboko osadzona w rzeczywistości sprzedawców. Można zatem wnioskować, że bohaterowie, których nienawidzimy bądź kochamy od pierwszego wejrzenia, wcale nie są wyłącznie tworem wyobraźni, ale ludźmi z krwi i kości, których w przeszłości spotkał na swojej drodze jeden z twórców serii.
Nie jest to może serial wybitny, ale na pewno szalenie zabawny, dużo lepszy od wielu przeciętnych produkcji realizowanych hurtowo za oceanem.