ŚWIAT ZATRZYMANY W KADRZE. 5 najciekawszych filmów o fotografii
Filmów ze zdjęciami i fotografami w tle jest wiele, ale tych o samej fotografii – zdecydowanie mniej. Poniższy tekst jest poświęcony właśnie tym dziełom – rozpatrującym fotografię w granicach sztuki, odnajdującym w nich pewną istotę, rolę bądź znaczenia, które są jedynie zalążkiem do dalszych rozważań na jej temat. Poniższa lista pięciu (nawet sześciu, a w porywach aż siedmiu) filmów to subiektywny spis produkcji, które w zaskakująco ciekawy, intrygujący lub przenikliwy sposób opowiadają o, można by pomyśleć, błahej sztuce robienia zdjęć.
Sól ziemi
„Fotograf to – dosłownie – ktoś, kto rysuje światłem. Pisze i przepisuje świat światłem i cieniem”. Sebastião Salgado to legendarny brazylijski fotograf. Podróżował po świecie przez 40 lat, dokumentując historię ludzkości w okresie dramatycznych przemian. Wielokrotnie był świadkiem konfliktów wojennych, ludobójstwa, klęsk głodu. Zaglądał do samego jądra ciemności, dokumentując wszystko na swoich czarno-białych fotografiach, będących do dziś zatrważającym świadectwem. Sól ziemi to zaś przejmująca podróż śladami Brazylijczyka oraz jego zdjęć, dzięki którym stał się jednym z najsłynniejszych fotografów na świecie. Film, którego reżyserami są Juliano Ribeiro Salgado, syn fotografa oraz niemiecki reżyser Wim Wenders, jest ruchomym kolażem fotografii artysty, opatrzonych komentarzem i wspomnieniami. Z czasem monochromatyczne obrazy zaczynają mówić same za siebie. Wychodzą poza granice ekranu, zostają ożywione, sprawiając tym samym wrażenie, jakby widz całkowicie w nie wnikał. Jednym z zadań twórców filmu było opowiedzenie o artyście. Człowieku pełnym pasji, wytrwałości i wrażliwości. Drugim – pochylenie się nad istotą fotografii. O jej znaczeniu, przenikaniu się ze sztuką, naturą, człowiekiem. O jej sile, wyrazistości, dosłowności, ale również bezsilności i iluzoryczności.
Nowojorska ulica w obiektywie
Nowy Jork to najciekawsze, najruchliwsze miasto świata; barwna mozaika, mikrokosmos. A jego sercem i duszą są ulice – plac zabaw dla ulicznych fotografów. Autorka dokumentu Nowojorska ulica w obiektywie (oryginalny tytuł Everybody Street) Cheryl Dunn ukazuje ikony ulicznej fotografii w ich naturalnym środowisku. Bruce Davidson, Elliot Erwitt, Rebekka Lepkoff, Jill Freedman, Mary Ellen Mark, Jeff Mermelstein czy Martha Cooper – każde z nich w oryginalny, charakterystyczny dla siebie sposób, ale z podobnym zacięciem i refleksem snajpera tworzy swój osobisty portret Nowego Jorku. Cel jest prosty – uchwycić ten jeden niepowtarzalny, unikatowy moment w ulicznym gwarze i miejskim chaosie. Od Harlemu, przez metro, aż po przepełnione ulice Manhattanu. Dokument ten jest żywiołową, barwną odyseją po najludniejszym, najbardziej nieposkromionym mieście Stanów Zjednoczonych, odsłaniającą wszystkie z jego setek tysięcy twarzy. Dzieło Dunn udowadnia także, iż nawet w czasach wielkiej popularyzacji zdjęć oraz mediów społecznościowych artystyczna fotografia uliczna ma wciąż magnetyczną moc.
Dziennik z podróży oraz Twarze, plaże
Oba filmy, polski i francuski, to produkcje bardzo do siebie zbliżone, dlatego rozpatrywane są w podobnych kryteriach. Dokument zarówno Piotra Stasika, jak i Agnès Vardy oraz streetartowego artysty JR to przepełnione ciepłem i humorem kino drogi. Pierwszy z nich, Dziennik z podróży z 2013 roku, jest rejestracją wyprawy po polskich wsiach i miasteczkach. Jej bohaterowie, Tadeusz Rolke – legenda polskiej fotografii, prekursor fotoreportażu i wybitny portrecista – oraz jego uczeń, zafascynowany fotografią Michał, w camperze przerobionym na ciasną ciemnię przemierzają polską prowincję, fotografując ludzi napotkanych po drodze. 82-letni mistrz dzieli się sekretami rzemiosła z 15-letnim uczniem. Dzięki także intymnym i żartobliwym rozmowom rozczulających bohaterów o sztuce, miłości i upływie czasu ogromna, wydawać by się mogło, różnica wieku między nimi delikatnie się zaciera. Przygoda bohaterów Twarzy, plaży z 2017 roku prezentuje się bardzo podobnie. Agnès Varda, ikona francuskiej nowej fali, oraz fotograf i artysta ukrywający się pod inicjałami JR podróżują furgonetką po bliskich ich sercom peryferiach Francji. Rozmawiają z ludźmi i robią im zdjęcia, które następnie naklejają na ściany budynków jako ogromne laurki. Równie ciekawy, figlarny duet pełnej wigoru 90-latki i tajemniczego 30-latka ukrywającego się za ciemnymi okularami umożliwił stworzenie wnikliwej kroniki twarzy i miejsc. Dziennik z podróży oraz Twarze, plaże to dowcipne, sentymentalne, nieco wzruszające kino, w którym aparat jest bramą prowadzącą do poznania drugiego człowieka. Filmy te ukazują fotografię jako otwartą rozmowę ze światem.