Strach z autopsji. 10 rzeczy, których nie wiedzieliście o twórczości ARIEGO ASTERA, reżysera BO SIĘ BOI
Choć ma na swoim koncie zaledwie dwa filmy pełnometrażowe, już teraz mówi się o nim jako o jednym z najbardziej prominentnych twórców współczesnego horroru. O kim mowa? Ari Aster, zaledwie trzydziestoparoletni amerykański reżyser, który zachwycił nas Dziedzictwem. Hereditary oraz Midsommar. W biały dzień prezentuje światu swój najnowszy film. Bo się boi, horrorowa komedia z Joaquinem Phoenixem w roli głównej, wchodzi na ekrany polskich kin już 21 kwietnia. Z tej okazji przygotowaliśmy dla was garść ciekawostek dotyczących twórczości Ariego Astera.
Filmowe fascynacje
Ari Aster był w młodości zapalonym fanem horroru, thrillerów i innych filmów charakteryzujących się mocnym, emocjonalnym uderzeniem. Wielokrotnie podkreślał, że wśród filmów, które wywarły na niego największy wpływ, znajdują się takie klasyki jak: Dziecko Rosemary, Fanny i Alexander, Persona, Sprawa życia i śmierci, Coś, Jasny dzień lata, Wiek niewinności, W paszczy szaleństwa, Pianistka, 8 1/2 i Wstręt. Reżyser lubi odnosić się do tych filmów w swoich dziełach.
Ari Aster zobaczył swój pierwszy film w kinie w wieku czterech lat. Był to Dick Tracy z Warrenem Beattym w roli głównej i jego też reżyserii. Podczas jednej ze scen postać strzelała z pistoletu typu Tommy na tle ognistego tła. Rodzinna anegdota mówi, że były to dla małego Ariego tak silne emocje, że ze strachu zerwał się ze swojego miejsca i wybiegł z kina. Zszokowana sytuacją matka wybiegła za nim.
Dokładność
Toni Collette, aktorka wielu twarzy, wielu doświadczeń, powiedziała swojemu agentowi, że nie chce już więcej ciężkich, mrocznych filmów. Woli robić tylko komedie. Scenariusz do Dziedzictwa urzekł ją jednak tak bardzo, że nie mogła go odrzucić. Później przyznała, że Aster był najlepiej przygotowanym reżyserem, z jakim kiedykolwiek pracowała. Wszystko dlatego, że wchodząc na plan swego pierwszego pełnometrażowego horroru, miał już w zasadzie wszystko przygotowane. Dwa lata wcześniej całkowicie nakręcił i zmontował film… wyobrażając go sobie w swojej głowie. Faktyczny plan zdjęciowy był już tylko formalnością.
Krótki metraż
Ari Aster ma na swoim koncie dwa (technicznie trzy) pełnometrażowe filmy. Ale to nie znaczy, że twórca próżnował, nim nakręcił swoje debiutanckie Dziedzictwo. Hereditary w 2018 roku. Wcześniej nakręcił szereg filmów krótkometrażowych. W latach 2008–2016 Aster napisał i wyreżyserował osiem filmów krótkometrażowych, często współpracując między innymi z przyjaciółmi z AFI Conservatory (prywatnej, niekomercyjnej wytwórni zrzeszającej absolwentów szkół filmowych): Alejandro de Leonem i Pawłem Pogorzelskim. Pomysły z niektórych z tych krótkich filmów miały okazję zaistnieć w późniejszych pełnych metrażach (jak było w wypadku Bo się boi).
Zachęta do metody
Podczas kręcenia Dziedzictwa. Hereditary Ari Aster poprosił, aby Alex Wolff i Milly Shapiro kilka razy wyszli wspólnie na posiłek. Myk polegał na tym, że zachęcił ich do pozostania w roli. Aktorzy siedzieli w ciszy przez trzy godziny. Alex próbował zmusić partnerkę do odezwania się, podczas gdy ta uparcie milczała.
Ciekawa sytuacja zaistniała też podczas kręcenia Bo się boi. Ponoć Joaquin Phoenix, zwolennik metodycznego aktorstwa, bardzo silnie utożsamił się z rolą. Tak silnie, że zrezygnował z wysługiwania się kaskaderami podczas niebezpiecznych scen (jego postać w pewnym momencie przeskakuje przez szklane drzwi). Ku zdziwieniu aktorki Amy Ryan partner z planu nie kazał do siebie mówić Bo (imię postaci) przez cały czas trwania zdjęć. Zamiast tego po prostu dawał z siebie wszystko w każdej scenie. Arie Aster potwierdził to nawet słowami: „Joaquin nie próżnuje – wkłada całego siebie w tę rolę”.
„Dziedzictwo. Hereditary” to rodzinny dramat
Zwykle filmy, które naznaczone są niezwykłą brutalnością, scenami z udziałem satanizmu, dekapitacji i innych okropności z miejsca wpadają w gatunek horroru. Ari Aster w takich kategoriach jednak nie postrzega swego pełnometrażowego debiutu. Wystrzega się jednoznacznej stygmatyzacji. „Film jest horrorem, owszem, ale kiedy go prezentowałem, opisywałem go jako rodzinną tragedię, która zamienia się w prawdziwy koszmar” – powiedział swego czasu reżyser. „Chciałem, aby film funkcjonował najpierw jako żywy dramat rodzinny, zanim w ogóle zacząłem zawracać sobie głowę elementami horroru”.
Być może rodzinny charakter filmu jeszcze bardziej objawiłby się w momencie, gdyby film mocniej pogłębił problematykę rodziny. A taki był pierwotny plan. Ari Aster opisał szczegółowe biografie i historie wszystkich postaci, zanim jeszcze napisał scenariusz Dziedzictwa. Hereditary. Według Alexa Wolffa oryginalna wersja filmu mogła z łatwością trwać znacznie, znacznie dłużej. Co takiego mogło faktycznie wydłużyć ten film? Wycięty materiał składa się ponoć głównie… ze sceny rodzinnego dialogu.
Zna to z autopsji
Pisząc i reżyserując najbardziej osobiste momenty w Dziedzictwie. Hereditary, Aster czerpał z własnego doświadczenia życiowego. Powiedział w jednym z wywiadów, że swego czasu on i jego rodzina przeżyli serię traumatycznych wydarzeń, tak ponurych, że wzbudzających podejrzenie ciążenia klątwy. „Nie chciałem wprost dramatyzować cierpienia, przez które przeszliśmy ja i moja rodzina, więc przyjmując ideę przeklętej rodziny, a następnie dosłownie ją przetwarzając, byłem w stanie umieścić wiele z tych uczuć właśnie w horrorze” – przyznaje po latach reżyser.
Ponoć dokładnie ta sama zasada miała miejsce przy realizacji Midsommar. Film interpretowany jest przez reżysera jako ludowy horror, który traktuje o… tragicznym końcu związku pewnej pary. W istocie scenariusz tego filmu został oparty na autentycznych przeżyciach reżysera, u którego rozstanie z dziewczyną odcisnęło piętno na duszy. Pozostaje tylko wyrazić ciekawość, czy była dziewczyna reżysera zdaje sobie sprawę, że zainspirowała postać Dani, w którą w filmie wciela się Florence Pugh.
Granie w „Midsommar” było bolesnym doświadczeniem
Florence Pugh dała z siebie wiele podczas realizacji Midsommar. Niedawno zdradziła, jak obciążające było dla niej pogrążenie się w dojmującym smutku na potrzeby budowania postaci Dani. Aktorka znalazła nawet słowo na określenie tego, co przeżywała – nazwała to autoprzemocą.
„Nigdy wcześniej nie grałam nikogo w takim bólu. Stawiałam się w naprawdę okropnych sytuacjach, czego być może inni aktorzy nie muszą robić, ale ja musiałam wyobrażać sobie najgorsze rzeczy. […] Każdego dnia fabuła stawała się coraz dziwniejsza i trudniejsza do odegrania. Wkładałam sobie do głowy rzeczy, które stawały się coraz gorsze i bardziej ponure. Myślę, że pod koniec z całą pewnością znęcałam się nad sobą, aby dobrze to zagrać” – skomentowała aktorka.
Bezpłatna terapia dla par po seansie „Midsommar”
Najwyraźniej Ari Aster i A24, firma produkcyjna stojąca za Midsommar, byli świadomi, że film – mówiąc wprost – będzie mocny. Pomimo bazowania na wątku romantycznym przewidywano, że nie będzie dobrym materiałem na randkę. Twórcy czuli się jednak odpowiedzialni za to, że jego pesymistyczny wydźwięk mógłby spowodować jakiekolwiek tarcia między szczęśliwymi parami, które obejrzały film podczas wspólnego seansu. Aby promować premierę horroru na platformach cyfrowych, zorganizowano konkurs, w ramach którego zwycięzcy mogli otrzymać, uwaga, trzymiesięczne bezpłatne porady dla par. Wszystko dzięki uprzejmości jednej z internetowych stron terapeutycznych.
„Biblia" rozwijająca historię „Midsommar”
Podczas tworzenia Midsommar, Ari Aster położył nacisk na wiarygodne ukazanie pogańskich rytuałów. Notatki reżysera zgłębiające temat i przedstawiające szczegóły świata filmu rozwinęły się do około stustronicowego opisu. Na czym bazował Aster? Niektóre z najdziwniejszych scen z Midsommar odnoszą się do rzeczywistych praktyk rytualnych i dawnego folkloru, na które Aster natknął się podczas swoich badań do filmu. „Włosy łonowe w jedzeniu i krew menstruacyjna w napoju są powiązane z moimi odkryciami” – mówił reżyser. Najwyraźniej, ta poszerzona „biblia” Midsommar służyła przede wszystkim reżyserowi w celu jak najlepszego zmaterializowania wizji. Co bowiem zaskakujące, większość obsady nawet nie była świadoma istnienia tak pogłębionego tekstu.
Bo ma matkę
Wśród inspiracji do filmu Bo się boi znalazła się między innymi homerowska Odyseja. Ari Aster przyznaje, że w swoim najnowszym filmie odnosi się także do literackiej twórczości takich autorów jak Jorge Luis Borges, Franz Kafka, Laurence Sterne, Miguel de Cervantes i Tennessee Williams. Z tych inspiracji powstała oryginalna pokręconej relacji na linii syn–matka.
Ciekawostkę także stanowi pewna nowość, jaka ma zaistnieć w Bo się boi. W poprzednich filmach Astera, Dziedzictwo. Hereditary i Midsommar, bohaterowie uciekają przed strasznymi traumami rodzinnymi, które skutecznie pozbawiły ich matki. Zdaniem twórcy, tym razem bohater będzie miał problem innego rodzaju. W Bo się boi, jak zapowiada sam reżyser, „obecność matki Bo jest tak znacząca, że nikt nie wiedziałby, jak sobie z tym poradzić”. I dodaje „Mona [matka głównego bohatera – przyp. red.] jest apodyktyczna, odnosząca sukcesy i głęboko zaangażowana w życie wewnętrzne swojego syna z dużej odległości”.