Stephen King docenia źle oceniany remake thrillera z Rutgerem Hauerem. “Dobrze, że powstał”
Niedawno mogliście u nas przeczytać o sympatii, jaką Stephen King darzy nowszą wersję Ostatniego domu po lewej. To nie jedyny remake ceniony przez Kinga. Okazuje się, że słynny pisarz lubi także remake Autostopowicza Roberta Harmona.
Oryginał powstał w 1986 roku i opowiadał historię Jima, który podczas podróży samochodowej zabrał autostopowicza (Rutger Hauer), tym samym wplątując się w niebezpieczną grę. Remake natomiast zadebiutował w 2007 roku. Fabuła nowszej wersji, wyreżyserowanej przez Dave’a Meyersa, brzmi następująco: W deszczową noc, podczas jazdy przez pustynię Nowego Meksyku para studentów Jim Halsey i jego dziewczyna Grace Andrews (Zachary Knighton i Sophia Bush) zabierają do samochodu autostopowicza (Sean Bean). W trakcie jazdy nieznajomy grozi im nożem. W zamieszaniu udaje im się wyrzucić go z auta i odjechać. Następnego dnia zauważają go w samochodzie, którym podróżuje cała rodzina. Kilka godzin później Jim i Grace znajdują ów samochód na drodze. Wszyscy oprócz kierowcy nie żyją. Rozpoczyna się śmiertelna gra w kotka i myszkę z szalonym, psychopatycznym autostopowiczem.
King o remake’u pisał niegdyś tak:
Nie da się przebić Rutgera Hauera z oryginału, ale remake naprawdę dobrze działa, co jest rzadkością. Sean Bean jest świetny w roli, którą Hauer zagrał w oryginale. Czy potrzebowaliśmy tego filmu? Nie, ale świetnie, że powstał. Motyw egzystencjalny wielu świetnych horrorów – to, że okropne rzeczy mogą przydarzyć się dobrym ludziom – nigdy nie wybrzmiał lepiej.
Krytycy nie podzielają sympatii Kinga do remake’u – oceniło go pozytywnie zaledwie 19% recenzentów spośród 107.