Ponownie proza Dennisa Lehane’a, tym razem w reżyserii Clinta Eastwooda. Rzeka tajemnic to historia trójki przyjaciół z dzieciństwa, których drogi rozeszły się po tym, jak jednego z nich spotkała tragedia. Teraz, kiedy są dorośli, ich ścieżki schodzą się znowu, i ponownie przy okazji dramatu jednego z nich. Dziewiętnastoletnia córka Jimmy’ego (Sean Penn) zostaje zamordowana. Ojciec reaguje zrozumiałą rozpaczą, w przejmującej scenie niedowierzania i bólu z krzykiem wyrywa się podtrzymującym go policjantom, próbując dostać się do zwłok swojego dziecka. Z cierpieniem po takiej stracie poradzić sobie jest niezwykle trudno, pomagają czas i łzy, których Jimmy… nie potrafi uronić. W rozmowie z przyjacielem z dzieciństwa, skrzywdzonym lata temu Dannym wyrzuca z siebie z wściekłością, że nie potrafi nawet opłakać ukochanego dziecka, które tak bardzo chciałby znowu przytulić, a choćby zobaczyć. Danny stwierdza niepewnie, że Jimmy płacze właśnie teraz, ale to nieprawda. To, co w tym momencie robi Penn (laureat w pełni zasłużonego Oscara), to nieporadna próba, zaledwie wstęp do przynoszącego ulgę szlochu. Zakończona bolesnym niepowodzeniem. Ta intymna scena robi na mnie większe wrażenie niż ta z policjantami, czuję w niej głębsze emocje.
Wielokrotnie nagradzany film Anga Lee to produkcja, w której i Heath Ledger, i partnerujący mu Jake Gyllenhaal mogli pokazać pełnię swoich możliwości. Oparta na opowiadaniu Annie Proulx historia dwóch mężczyzn, którzy mieli szczęście lub pecha obdarzyć się miłością w niesprzyjających po temu czasach budziła i budzi nadal tyle samo zachwytu, co głosów oburzenia. Ennis i Jack spotykają się po raz pierwszy jako młodzi mężczyźni podczas wypasu owiec na górze Brokeback we wczesnych latach sześćdziesiątych. Nieoczekiwanie dla nich samych, stają się sobie niezwykle bliscy – tak duchowo, jak i fizycznie. Przekonani – a może mający nadzieję – że jest to nic nieznaczący epizod, rozjeżdżają się po skończonej pracy do domów, do rodzin, kobiet… Uczucie jednak nie umiera i trzyma Ennisa i Jacka razem, podczas krótkich, rzadkich, wykradanych z życia chwil na górze Brokeback. Niemal dwadzieścia lat po pierwszym spotkaniu obaj są już wyczerpani i to Ennis się załamuje. Oświadcza, że nie stawi się na kolejne umówione spotkanie. Jack reaguje okrutnym słowem, Ennis czuje się odrzucony. Jego dramatyczne „Why don’t you leave me alone…?!” to wołanie o coś wręcz przeciwnego. I mimo że mężczyzna rzuca się na usiłującego objąć go Jacka z pięściami, ostatecznie przyjmuje ramię, na którym może wypłakać swój żal i tęsknotę. Poruszające.
I na koniec tego smutnego zestawu coś nieco lżejszego. Johnny Depp w swojej najbardziej płaczliwej roli nie rozpieszcza widza mimiką. Wade “Beksa” Walker to młodociany przestępca, którego rodzice zginęli na krześle elektrycznym. Wade, jako modelowy twardziel, uronił na tę potworną wieść tylko jedną łzę. I tak już zostało – cokolwiek się działo, tylko jedna, samotna łza spływała po jego niewzruszonym obliczu. Kiedy Wade poznał Allison Vernon-Williams (Amy Locane), panienkę z dobrego domu, i na skutek splotu wydarzeń wylądował w poprawczaku, prosi swojego przyjaciela, aby ozdobił jego twarz tatuażem tej jednej, jedynej łzy, która nigdy już po jego policzku nie spłynie. Przerysowane i kpiarskie, ale na swój sposób nawet po latach urocze.
A jakie męskie łzy na ekranie zrobiły na was największe wrażenie? Lub, wprost przeciwnie, odrzuciły?