SIR MICHAEL CAINE. Cockney z klasą
Prawdopodobnie równie istotny wpływ na zawodowy rozwój sir Michaela miał Joseph E. Levine, szef Embassy Films, który po Zulu rozwiązał mający obowiązywać siedem lat kontrakt z aktorem, wyjaśniając bez ogródek: “Wiem, że nie jesteś ciotą, ale musisz uświadomić sobie, że właśnie tak wyglądasz na ekranie”. Homofobiczne lęki Levine’a z pewnością wyszły Caine’owi na dobre, gdyż Embassy nie produkowało wówczas hitu za hitem, a sam sir Michael wkrótce zagrał zupełne przeciwieństwo “cioty” – jako tytułowy bohater w Alfiem (1966) Lewisa Gilberta podrywał i wykorzystywał dziesiątki kobiet, stając się modelowym kabotynem kina lat 60.
Pierwszy hit w dorobku Caine’a zaowocował też pierwszą nominacją do Oscara, która rozpoczęła rzadko spotykaną serię wyróżnień od Akademii – tylko Jack Nicholson może pochwalić się zdobywaniem nominacji w każdej dekadzie od lat 60. do dwutysięcznych, a w całej historii kina jeszcze tylko Laurence Olivier (partner Caine’a z planu Detektywa z 1972 roku) był nominowany w pięciu dziesięcioleciach z rzędu. W tym samym roku, w którym zachwycił świat jako Alfie, sir Michael wystąpił w swoim pierwszym amerykańskim filmie – był to Gambit Ronalda Neame’a z Shirley MacLaine w jednej z głównych ról, zrimejkowany w 2012 roku przez Michaela Hoffmana. Caine to zresztą aktor, którego słynne filmy wyjątkowo często poddawane są remake’om – oprócz Gambita odświeżono także Włoską robotę z 1969 roku, Dorwać Cartera (wersja z 1971 roku vs film z Sylvestrem Stallonem z 2000 roku), Alfiego (2004) czy Detektywa (pod zmienionym tytułem Pojedynek w 2007 roku). Co ciekawe, w dwóch ostatnich dziełach dawną rolę sir Michaela przejął Jude Law, choć akurat w Pojedynku Kennetha Branagha doszło do nietypowego jak na remake zabiegu – Caine przejął w nim rolę, którą pierwotnie kreował partnerujący mu w Detektywie Laurence Olivier.
Podobne wpisy
Trudno nie tylko wymienić, ale i spamiętać wszystkie świetne i pamiętne role sir Michaela’a Caine’a. W latach 60. słynną Teczką Ipcress (1965) Sidneya J. Furiego zapoczątkowano szpiegowską serię o Harrym Palmerze (Harry to zresztą niemal drugie imię aktora – tak często przyjmował je na ekranie), w którą to postać Caine wcielał się jeszcze czterokrotnie – dwa razy jeszcze w tej samej dekadzie, zaś kolejne dwa już w latach 90., w produkcjach przeznaczonych prosto na rynek wideo. Rozszerzał swój wojenny dorobek (m.in. O jeden most za daleko Richarda Attenborough z 1977 roku), grywał w nikomu niepotrzebnych sequelach (Szczęki 4: Zemsta Josepha Sargenta z 1987 roku), a także wcielał się w Sherlocka Holmesa (Bez śladu Thoma Eberhardta z 1988 roku). W 1984 roku był nominowany do Oscara za kolejny film Lewisa Gilberta, Edukację Rity (1983), zaś trzy lata później zdobył upragnioną (i, jak miało się okazać, nie ostatnią) statuetkę za Hannę i jej siostry (1986) Woody’ego Allena. I gdy w połowie lat 90. mogło wydawać się, że sir Michael Caine zaczyna być już nieco zmęczony aktorstwem, a jego nie zawsze trafne wybory zwiastują rychłą emeryturę urozmaicaną nagrodami za zasługi i całokształt twórczości, pochodzący z Rotherhite aktor zaskoczył wszystkich dwiema świetnymi rolami rok po roku. Najpierw znakomicie zaprezentował się w roli niezbyt utalentowanego menedżera artystycznego w O mały głos (1998) Marka Hermana, by chwilę później zachwycić wszystkich kreacją dobrodusznego dyrektora sierocińca we Wbrew regułom (1999) Lassego Hallströma, nagrodzoną Oscarem za najlepszą rolę drugoplanową. Sir Michael wchodził w XXI wiek z podniesioną głową – i słusznie, bo mimo 84 lat na karku wciąż jest jednym z czołowych aktorów Hollywood, nawet jeśli kondycja nie pozwala już grać tak dużo, jak dawniej.
Za co kochamy sir Michaela Caine’a? Za niepowtarzalny akcent i wyjątkowy głos. Za jednoczesną aurę dżentelmena i pewność siebie brytyjskiego zakapiora. Za aktorską wszechstronność, pozwalającą mu zagrać fantastyczną rolę trenera przyszłych królowych piękności w radosnej Miss Agent (2000) Donalda Petriego i narkotyzującego się siedemdziesięciolatka Jaspera w mrocznych Ludzkich dzieciach (2006) Alfonso Cuaróna. Jest uosobieniem klasy, talentu i charakteru, o czym szybko przekona się każdy, kto przeczyta choć kilka wywiadów z sir Michaelem. Przyjaźnił się z Johnem Wayne’em i jego imiennikiem Lennonem, walczył na wojnie, a swoją żonę, z którą jest już od ponad 44 lat, wypatrzył w reklamie Maxwell House, poprzysięgając sobie poślubienie jej. Jest autorem włączonego już do słownika potocznej angielszczyzny zwrotu “Not a lot of people know that!”, który jest nawiązaniem do wrodzonego upodobania Caine’a do dzielenia się z innymi wiedzą, często zupełnie bezużyteczną. Najważniejsze jednak, że wciąż płonie w nim aktorska pasja, dzięki której potrafi zachwycać kreacjami takimi, jak w Młodości (2015) Paolo Sorrentino, by za chwilę rabować bank z kolegami-seniorami Morganem Freemanem i Alanem Arkinem w goszczącej właśnie na naszych ekranach komedii W starym dobrym stylu (2017) Zacha Braffa.
Oto cały sir Michael Caine i dziesiątki jego aktorskich wcieleń, z których każde, nawet najbardziej niewiarygodne, wypada wiarygodnie.
korekta: Kornelia Farynowska