MARS – recenzja miniserii National Geographic
Jeśli w filmowym science fiction od wizualnych fajerwerków zawsze bardziej interesowały was ukryte w treści, oparte o naukę aspekty prawdopodobieństwa, kanał National Geographic stworzył pozycję idealną dla was. Właśnie zakończyła się sześcioodcinkowa seria pt. Mars, będąca połączeniem konwencji hard SF oraz dokumentu. Produkcja wypadła nadzwyczaj dobrze, ukazując krok po kroku realizację marzenia eksploracji kosmosu. Udowadniając jednocześnie, że granica między fantastyką a rzeczywistością jest coraz cieńsza.
Powiedzmy to sobie wprost. Nie będziemy wiecznie mieszkać na Ziemi. Jest to po prostu niemożliwe. Jeśli nie wyniszczą nas naturalne kataklizmy będące konsekwencją zanieczyszczenia środowiska lub też nie wybijemy się sami w wyniku nuklearnych wojen, za kilka miliardów lat błękitna planeta i tak zamieni się w ogromną pustynię. Będzie to wywołane całkowicie od nas niezależnym procesem powiększania się Słońca i wzrostu temperatury. Koniec naszego świata jest zatem tylko kwestią czasu. Dlatego najprawdopodobniej (jak zresztą zauważyli bohaterowie Interstellar) od samego początku przeznaczeniem ludzkości było wynieść technologię na taki poziom, by móc się z Ziemi ewakuować, a nie ją ratować.
Przyszedł zatem bardzo odpowiedzialny moment w naszych dziejach. Etap wpatrywania się w gwiazdy i przyglądania się poszczególnym planetom możemy już zostawić za sobą. Przyszła pora podboju kosmosu. Szlak przetarła misja Apollo 11, która zawiesiła flagę na Księżycu w 1969. Następny do eksploracji jest Mars – czwarta planeta Układu Słonecznego. Jak potwierdziły wieloletnie badania, warunki na niej panujące stanowią dla nas zaproszenie do przybycia – planeta znajduje się dalej od Słońca, ma dzień podobny do ziemskiego, jest bogata w zasoby i posiada atmosferę. Choć plany podboju czerwonej planety przez człowieka funkcjonują w astronautyce od bardzo dawna (i z powodzeniem przenikają fantastycznonaukowe wizje), dopiero ostatnimi czasy nabrały one realnego kształtu.
W dniach 26–30 września roku bieżącego Elon Musk, przedsiębiorca, multimiliarder, założyciel firmy SpaceX, ogłosił start szeroko zakrojonego projektu, który ma doprowadzić do tego, że za około dwadzieścia lat możliwe będzie postawienie stopy na Marsie i założenie pierwszej pozaziemskiej kolonii. Celem dalekosiężnym, jak sam Musk wskazuje, jest uczynienie człowieka gatunkiem multiplanetarnym. Swoistą wizytówką tych idei jest powstały w 2016 roku serial National Geographic Channel, o którym już teraz mówi się, że jest największym globalnym projektem stacji. Za produkcję serialu odpowiadają Ron Howard oraz Brian Grazer – twórcy znający się na rzeczy, gdyż wcześniej odpowiedzialni byli wspólnie za Apollo 13. Na ich specjalne polecenie reżyserią odcinków zajął się meksykanin Everardo Gout, który wcześniej pracował przy serialu Banshee. Warto odnotować, że ścieżka dźwiękowa do serialu jest autorstwa Nicka Cave’a – znanego australijskiego muzyka.
[quote]Najważniejsze jest jednak, że całość poprowadzona została niezwykle rzetelnie, zarówno od strony technicznej, jak i merytorycznej, utrzymując najwyższy poziom wiarygodności.[/quote]
Akcja Marsa podzielona jest między dwiema płaszczyznami – fabularną i dokumentalną. Główny wątek rozgrywa się w 2033 roku, czyli w momencie, gdy projekt podróży na Marsa jest na finalnym etapie. Śledzimy zatem międzyplanetarną podróż statku Dedal, którego ekipa mierzy się z trudami zadomowienia się na czerwonej planecie. Drugi wątek, ten dokumentalny, rozgrywa się współcześnie w 2016 roku. Mamy okazję wysłuchać ciekawych wywiadów z ludźmi nauki i biznesu oraz poznać ich punkty widzenia – w tym, przewidywania i obawy dotyczące projektu. Prócz samego Elona Muska, w filmie głos zabrali m.in. James Lovell – dowódca misji Apollo 13, Neil DeGrasse Tyson – znany astrofizyk, ale także Andy Weir – autor książki Marsjanin, na podstawie której Ridley Scott nakręcił w ubiegłym roku film. Co istotne, oba wątki są względem siebie komplementarne.
Okazuje się, że jedna z poważniejszych barier, którą mogą napotkać przyszli kosmonauci uczestniczący w dziewiczym locie na Marsa, nie jest natury technologicznej, a… psychologicznej – nie ma bowiem żadnej pewności co do tego, jak człowiek będzie znosić trudy długoterminowego odosobnienia. Serial, stawiając na razie tylko hipotezy, niejednokrotnie kieruje ku negatywnym wnioskom lub też pozostawia wiele kwestii w zawieszeniu. Ale jest niemal pewne, że odpowiedzi na te i inne pytania właśnie są rozpracowywane.
Nie będzie łatwo, na drodze do celu nieraz doświadczymy smaku porażki. Wiele z tych błędów przybierze także postać śmierci poszczególnych ochotników, przecierając szlak następcom. Ale Mars udowadnia, że z tej podróży w nieznane i tak wyjdziemy zwycięsko. W ludzkim DNA zawiera się bowiem determinacja do przełamywania granic, poszerzenia własnych horyzontów. I pod tym względem patrząc, można zachować optymizm – przyszłość należy do nas.
korekta: Kornelia Farynowska