search
REKLAMA
Seriale TV

COMMUNITY – szkoła dla nieszczególnie uzdolnionej młodzieży

Jan Dąbrowski

23 maja 2014

REKLAMA

Miało być “six seasons and the movie”
Jest “five seasons and no movie”

Jeszcze zobaczymy…

Dedykuję Kai, z którą oglądałem ten serial na okrągło.

Niniejszy tekst powstaje w dniu (krajowej) emisji ostatniego odcinka tego zacnego serialu. Skończyło się śledzenie poczynań zbieraniny studentów-odmieńców, bywalców kiepskiej uczelni, jaką bez wątpienia jest Greendale Community Collage. Nieprzerwanie przez pięć sezonów popkulturowe symbole i nawiązania filtrowane były przez umysły bohaterów i trafiały do widzów w formie czasem dziwacznej, często ironicznej, ale zawsze odjechanej i zabawnej. Nie sposób chyba wymienić wszystkich nawiązań, poza tym nie mam serca odbierać zabawy tym, którzy z tą świetną produkcją jeszcze się nie zetknęli.

A czymże jest Community? Sam serial wystartował w Polsce z dwuletnim opóźnieniem (premiera światowa to 2009r.), a jego pojawienie się nie było wcale wydarzeniem głośnym. To raczej zjawisko kameralne, małe, lecz obecne i istotne. Stworzony przez nieszczególnie znanego wtedy Dana Harmona, obsadzony przez aktorów w większości młodych, pojawiających się w filmowych epizodach, lub pojedynczych serialach, najczęściej gościnnie. Wyjątkiem jest aktor znany szerokiemu gronu odbiorców z kina komediowego lat 80′ i 90′ – Chevy Chase.

community (1)

community

Zaczyn fabuły jest prosty – kancelaria, w której pracuje młody prawnik, Jeff Winger (Joel McHale) odkrywa, że skłamał on na temat swojego wykształcenia i zwalnia go. By kontynuować pracę, musi on jak najszybciej zrobić licencjat. Zapisuje się więc do Greendale, najsłabszej uczelni w okolicy. Mając znajomego, który tam wykłada, jest przekonany, że zdobycie dyplomu to tylko formalność. W międzyczasie spotyka innych studentów, wśród nich byłą aktywistkę-podróżniczkę Brittę (Gillian Jacobs), której “zaliczenie” Jeff stawia sobie za cel. By mieć pretekst do dalszych spotkań tworzy fikcyjną grupę naukową języka hiszpańskiego. Do grupy trafiają również: maniak filmów i seriali z podejrzeniem zespołu Aspargera, chłopak o korzeniach Polsko-Palestyńskich, Abed (Danny Pudi); czarnoskóra samotna matka, Shirley (Yvette Nicole Brown); kontuzjowany sportowiec Troy (Donald Glover), kujonka-prymuska z kompleksami, Annie (Alison Brie), oraz studiujący od kilkunastu lat emeryt-dziedzic chusteczkowej fortuny, Pierce (wspomniany Chevy Chase).

Uformowana w takim składzie grupa będzie spędzać kolejne dni na obijaniu się, protestach, urojonych i autentycznych katastrofach, oraz innych absurdalnych rzeczach. W tle przemknie dość często głowa uczelni, Dziekan Pelton (Jim Rash, zdobywca… Oskara za scenariusz do filmu Spadkobiercy z 2012r.). Zaszczyca on bohaterów zazwyczaj z “ważnym”ogłoszeniem, choć dziwnym trafem zawsze przychodzi w przebraniu i zaczepia Jeffa (prędzej wskoczy w kostium dalmatyńczyka, niż przyzna się do swojej orientacji). Godzien wzmianki jest też Ben “Señor” Chang (znany choćby z Kac Vegas Ken Jeong), który z początku męczy studentów swoimi lekcjami hiszpańskiego. To w miarę stała obsada, lecz gościnnych występów tu nie brakuje. Zarówno w rolach studentów, jak i wykładowców pojawiają się postacie znane z kina/telewizji. Najważniejsze z nich to John Goodman, Jack Black, Malcolm McDowell, Betty White, czy znany m.in z serialu Breaking Bad (Mike Ehrmantraut) Jonathan Banks. Nazwisk jest sporo, ciekawostek nie brakuje, w sumie każdy znajdzie coś dla siebie.

Początki serialu były dość konwencjonalne. Z odcinka na odcinek poznawaliśmy historie poszczególnych grupowych dziwadeł, kwaterą główną był “study room” a w tle pojawiały się zajęcia i związane z nimi kwestie. W takim stanie serial był zabawny, pogodny, posługujący się ciętym humorem, ale… na tym koniec.

19-community-oct-19-premiere

community-pillows-and-blankets

Początkowe zaloty Jeffa do Britty były zaledwie pretekstem do ukazania różnorodności uczelni i jej specyfiki. Ciekawostką był Chevy Chase w roli starego studenta, którego kwestie zieją absurdem, a on sam często staje się obiektem żartów. Widz przeżywał z bohaterami ich rozterki, zawsze utrzymane w tonie lekkim, choć dotyczącym często poważnych kwestii (np. rodzice Abeda, przeszłość Annie).

Jednak szeroki wachlarz pomysłów i pokręconego humoru twórców dał o sobie znać wraz z drugim sezonem. Między bohaterami już mocno iskrzyło, znali się i znali ich widzowie, mieli wspólną przeszłość – zatem można było pełną parą tworzyć popkulturowe kolaże.

I tak po kilku pierwszych, dość jeszcze konwencjonalnych odcinkach, Community zaczęło w kolejnych odsłonach poświęcać całe odcinki na przetwarzanie popularnych klisz i nawiązań filmowych, znanych ciekawostek oraz kultowych seriali. Mając gotowy blejtram w postaci kampusu, gdzie wszystko może się stać i odpowiednich bohaterów (obdarzonych stałymi zestawami cech, lecz w razie potrzeby zmieniała się symbolika postaci) możliwości były ograniczone jedynie fantazją twórców.

community

Community2x19_0051

Mamy więc odcinki “halloweenowe”, gdzie w wyniku wypadku X bohater Y został czymś zarażony i zmienia kolejnych w zombie. Rozwiązaniem wykorzystywanym kilka razy (za każdym razem ze świetnym skutkiem) jest paintballowa wojna rozgrywająca się na terenie całego kampusu. Marzenie każdego studenta, w dodatku kopalnia nawiązań do amerykańskiego (choć nie tylko) kina akcji, sci-fi i westernów. Przy takich odcinkach zabawa jest przednia nie tylko przez samą fabułę – co bardziej spostrzegawczy widzowie będą wyławiać kolejne nawiązania i “puszczanie oczka” do odbiorcy. John Mclane, Han Solo, Neo – to jedynie najbardziej oczywiste wcielenia bohaterów. Przeistoczenie uczelni w ogromny fort z poduszek i koców będzie przyczynkiem nie tylko do kolejnych kolaży popkulturowych, ale także do zmiany narracji. O ile przy strzelaninach kamera skupia się na akcji, w odcinkach “fortowych” historia będzie przypominać newsy rodem z CNN, ze wstawkami wywiadów “naocznych świadków”. Dostanie się filmom spod znaku political fiction oraz współczesnym dokumentom.

W temacie plastyczności odcinków w zależności od leitmotiwu – twórcy nie poprzestają na zabawach z kamerą i montażem. Jeśli odcinek jest poświęcony Bożemu Narodzeniu, które jest Abedowi bliskie, odcinek będzie utrzymany w bajkowej formie – czyli, w tym przypadku, będzie to animacja poklatkowa a rzeczywistość będzie z plasteliny. Odpowiednia oprawa muzyczna dopełni dzieła – odcinek będzie na wskroś świąteczny. W innym przypadku i okolicznościach plastelinę zastąpi plusz lub klasyczny film animowany.

Screen-Shot-2013-12-16-at-5.32.40-PM

Community - Season 4

Na wzmiankę zasługuje również wyjątkowy pod wieloma względami odcinek, podczas którego bohaterowie spotykają się w mieszkaniu (nie chcąc psuć zabawy pominę tutaj imiona i kontekst). W pewnym momencie dzwoni domofon (zamówiona pizza), a nikomu nie chce się po nią pójść, zapada decyzja o rzucie kostką. Jako, że według Abeda każdy rzut oznacza alternatywną linię czasu, w odcinku tym oglądamy siedem wersji wydarzeń, z czego każda znacznie różni się od siebie. Odcinek ten jest nie tylko majstersztykiem montażu, ale także popisem kreatywności i tak przecież szalenie pomysłowych scenarzystów. Każda linia czasu ma swoje reperkusje w przyszłości, a sam fakt utworzenia tylu wariantów nie pozostaje bez znaczenia. Odcinków w podobny sposób oderwanych od “typowego” dnia na uczelni Greendale także nie brakuje, a z każdym nowym wypadem grupy poza kampus widz dostaje nowe popkulturowe układanki. Niektóre rzeczy da się wychwycić dopiero za drugim lub trzecim podejściem, a inne wymagają nadrobienia kilku kultowych tytułów, lecz każdy do pewnego stopnia odnajdzie poupychane w scenariuszu ciekawostki.

Mimo radości, jaką serial dał swoją intertekstualnością, kreatywnością i powiewem świeżości, okazał się nieszczególnie rentowny dla stacji NBC, która postanowiła (póki co) zakończyć produkcje serialu na piątym sezonie. Wspomniane wielokrotnie “six seasons and the movie” może się nie spełnić, choć nigdy nie wiadomo, jak sprawy się potoczą.

Bez wątpienia serial wart jest uwagi, nawet w stanie obecnym. Jak każdy taki produkt, ma swoje lepsze i gorsze momenty (jak dla mnie sezon czwarty nie był szczególny) – jako całość jednak pozostaje ciekawym, zmyślnym i przezabawnym sposobem na spędzenie wolnego czasu, nie tylko w słotne dni lub jako lekarstwo na zły humor.

Study_group_Halloween_costumes_2012

Avatar

Jan Dąbrowski

Samozwańczy cronenbergolog, bloger, redaktor, miłośnik dobrej kawy i owadów.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA