Sceny w serialu GRA O TRON, które ROZWŚCIECZYŁY fanów
Bieg Rickona Starka
Pomińmy na chwilę fakt, że przywrócenie niewidocznego przez dłuższy czas Rickona było okazją dla scenarzystów, by pozbyć się ważnej fabularnie postaci, i skupmy się na samej scenie jego śmierci. O ile ta ma sens emocjonalnie i fabularnie, gdyż Jon Snow potrzebował tak silnego bodźca, by zintensyfikować swoją nienawiść do młodego Boltona oraz stać się spadkobiercą tronu Północy, o tyle całkowicie wykłada się na poziomie logicznym. Jedynym, co Rickon musiał zrobić, aby przeżyć, było… biec zygzakiem. Wtedy szansa na to, że Ramsay trafiłby go strzałą, byłaby naprawdę nikła. Oczywiście to całkowicie zburzyłoby suspens, jednak wystarczy spojrzeć na liczbę powstałych na bazie sekwencji memów, żeby zauważyć spore fabularne uproszczenie.
Walka Ogara z Brienne
Podobne wpisy
Choć z dzisiejszej perspektywy nieco zapomniana za sprawą późniejszych sezonów, powyższa scena wywołała swego czasu w Internecie prawdziwą wrzawę. Szczególnie głośno wypowiadali się o niej zwolennicy Ogara, którzy nie kryli swojego rozczarowania faktem, że przegrał on walkę z mniej doświadczoną przeciwniczką. Możemy się tu dopatrywać pstryczka w nos dla wszystkich, którzy bagatelizowali umiejętności rycerki tylko z powodu jej płci, jednak wściekłość wzbudził również fakt, że oznaczało to zniknięcie mężczyzny z ekranu na dłuższy czas. Na dodatek w książkach okaleczenie Ogara rozegrało się w zupełnie innych okolicznościach – a tego typu zmiany scenariuszowe zazwyczaj nie przypadają do gustu najzagorzalszym fanom uniwersum.
Zakończenie wątku Jona Snowa
https://www.youtube.com/watch?v=k-CpXQ_FF1Q
Rozczarowanie dopięciem wątku Jona Snowa jest tak wielopoziomowe, że trudno nawet wskazać konkretny aspekt, który najbardziej nie spodobał się widzom. Na potrzeby artykułu przywołam scenę zabicia Daenerys, będącą wynikiem nie tylko przyspieszonego i kiepsko rozpisanego szaleństwa kobiety, ale i kolejnym ciosem w serce dla ulubieńca publiczności. Ten oficjalnie staje się królowobójcą i ponownie udaje się na wygnanie, by bronić Muru przed… właściwie to przed czym? No właśnie – Jon Snow niczym Jaime Lannister wykonuje fabularną pętlę i trafia dokładnie do punktu wyjścia. Dobrze, że chociaż Drogon zrozumiał metaforę i spalił Żelazny Tron, a nie naszego kochanego bękarta.
Zabicie Nocnego Króla przez Aryę
Dowódca nieskończonej armii umarłych. Żyjące od kilku tysięcy lat bóstwo potrafiące unicestwić smoka celnie rzuconą dzidą. Największe zagrożenie, przed jakim kiedykolwiek stanęło Westeros – zamordowane w skrytobójczym zamachu przez nastolatkę. Oczywiście wyolbrzymiam – wszak Arya to wyszkolona zabójczyni, należąca do stowarzyszenia Ludzi bez Twarzy, a podobnie bezceremonialna śmierć mogłaby mieć gorzki posmak ironii. I ten idzie odczuć nawet w tym przypadku, jednak w połączeniu z podkreślanym slow motion patosem i rozczarowującym scenariuszem (Nocny Król nie wyczuł dziewczyny? Naprawdę?) wybrzmiewa jednocześnie po prostu komicznie. Po tym odcinku Internet eksplodował, a liczba memów czy niepochlebnych komentarzy na temat takiego zakończenia wątku Białych Wędrowców wskoczyła na kolejny poziom. I trudno się dziwić – to się zwyczajnie dało lepiej zrobić, pod każdym możliwym względem.
Czy wy także nie jesteście fanami powyższych scen? A może jakieś inne fragmenty wyjątkowo was rozczarowały?