search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

RYAN REYNOLDS. Nikogo nie udawać

Dawid Myśliwiec

21 sierpnia 2017

REKLAMA

Podobnie jak bohater jednej z naszych niedawnych biografii, Matthew McConaughey, Kanadyjczyk dość długo musiał zmagać się z wizerunkiem „tego przystojnego”. Jednak w przeciwieństwie do swojego teksańskiego kolegi po fachu, Reynolds nigdy tak naprawdę nie poświęcił się rolom wymuskanych amantów w komediach romantycznych. Owszem, angażował się w projekty pokroju Na pewno, być może (2008) Adama Brooksa, gdzie wprowadzał 11-letnią córkę w meandry swych licznych związków miłosnych, czy Narzeczony mimo woli (2009) Anne Fletcher, gdzie jako udawany partner szefowej rozkochiwał w sobie Sandrę Bullock, ale jednocześnie próbował swoich sił w mniej oczywistych, nierzadko niskobudżetowych projektach. Ma w dorobku tak interesujące obrazy, jak Dziewiątki (2007) Johna Augusta, wielowątkowa opowieść, w której Ryan pojawia się w trzech, pozornie niepowiązanych ze sobą rolach, czy Chaos Theory (2008) Marcosa Siegi, historii niezwykle poukładanego mężczyzny, który postanawia powierzyć swój los chaosowi. Pierwszą dekadę swojej obecności w Hollywood Reynolds kończył epizodem w X-Men geneza: Wolverine (2009), gdzie po raz pierwszy wykreował słabo zarysowaną postać Wade’a Wilsona, znanego kinu od niedawna jako Deadpool, zaś w 2010 roku premierę miał bodaj najmroczniejszy tytuł w dorobku Ryana – Pogrzebany (2010) Rodriga Cortésa, ze względu na natężenie emocji jeden z najtrudniejszych w odbiorze filmów Reynoldsa. Swoisty monodram w niezwykle ciasnej, podziemnej przestrzeni wymagał od Ryana – a także od widzów – nie lada wysiłku, zaś sposób, w jaki Kanadyjczyk poradził sobie z bagażem emocjonalnym tego niedocenionego dzieła udowodnił ostatnim niedowiarkom, że Reynolds nie jest wyłącznie aktorem lekkich komedyjek i romansów.

Po ważnej roli w filmie Cortésa i przyjęciu w poczet członków Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej w tym samym roku, Ryan mógł z optymizmem patrzeć w przyszłość. Tym bardziej że już kilka miesięcy później miał objawić się w światu w swej wówczas najważniejszej komiksowej roli – Hal Jordan, znany szerzej jako Green Lantern, jest jednym z najważniejszych superbohaterów w uniwersum DC, zatem dobre przyjęcie filmu Martina Campbella mogło ustawić Reynoldsa w podobny sposób, w jaki Iron Man zapewnił status supergwiazdora Robertowi Downeyowi juniorowi. Stało się jednak zupełnie inaczej – Green Lantern został niemiłosiernie zmasakrowany przez krytykę i widownię, solidnie zapracowując na fatalne oceny w filmowych agregatorach (39/100 na Metacritic, 26% na Rotten Tomatoes). Ekranizacja przygód Zielonej Latarni wygląda tak, jakby twórcy hołdowali krzywdzącym stereotypom, zgodnie z którymi komiksy to rozrywka dla nastolatków. Film Campbella to obraz infantylny i zrobiony najprostszymi możliwymi środkami, dlatego rozpieszczeni przez mocarne blockbustery Marvela fani komiksów nie zostawili na Green Lantern suchej nitki. Wielka szansa Reynoldsa zamieniła się tym samym w coś, co mogło zakończyć jego karierę – przynajmniej na takim poziomie, na jakim była przed premierą filmu Campbella. Ryan na szczęście nie załamał się, lecz postanowił kontynuować swą karierę w myśl zasady „kropla drąży skałę”, czekając na swój kolejny wielki przełom.

W kolejnych latach grywał więc w wulgarnych, mało wymagających komediach pokroju Zamiany ciał (2011) Davida Dobkina, średnio udanych, choć porządnie zrealizowanych thrillerach (Safe House Daniela Espinosy z 2012 roku) i mało udanych zrzynkach z Facetów w czerni (kuriozalne R.I.P.D. – Agenci z zaświatów (2013) Roberta Schwentkego). Choć żaden z tych tytułów nie okazał się sukcesem, każdy z nich był zrealizowany na wysokim poziomie i porządnie obsadzony, a Reynoldsowi gwarantował istotny zarobek i pozostanie w orbicie zainteresowań reżyserów i producentów. Pierwszy sygnał poprawy jakości pojawił się w 2014 roku, gdy Ryan wystąpił w znakomitej czarnej komedii Głosy Marjane Satrapi oraz w Pojmanych swego rodaka Atoma Egoyana – kojarzący się nieco z Labiryntem (2013) Denisa Villeneuve’a dramat zebrał nie najlepsze recenzje, choć to kino o dużym ładunku emocjonalnym, z którym Reynolds poradził sobie znakomicie. W 2015 roku Ryan pojawiał się na ekranach wyjątkowo często, choć wciąż brakowało nieco przysłowiowej kropki nad i – zarówno Złota dama Simona Curtisa, dramat obyczajowy z elementami kina śledczego i sądowego, jak i thriller science fiction Klucz do wieczności Tarsema Singha okazały się filmami wartymi uwagi, ale niespełniającymi drzemiącego w nich potencjału. Sporą zagadką, głównie ze względu na kiepsko zorganizowaną dystrybucję, pozostaje Mississippi Grind duetu reżyserskiego Anna Boden–Ryan Fleck, gdzie Reynolds zagrał gracza pokerowego ruszającego w hazardowy road trip z nowo poznanym pechowcem (Ben Mendelsohn). Jednak wszystko to, co najlepsze w karierze Kanadyjczyka, zdarzyło się w 2016 roku.

Gdy siedem lat wcześniej wcielał się w ledwie zarysowaną postać Wade’a Wilsona w X-Men geneza: Wolverine, Reynolds nie mógł spodziewać się, że kiedyś będzie miał okazję wykreować tego specyficznego (anty)bohatera tak, jak oczekiwaliby tego fani. Deadpool Tima Millera stał się jednym z największych kinowych hitów 2016 roku i najbardziej kasowym tytułem oznaczonym kategorią R. Bezczelny, pyskaty i szalenie zabawny Deadpool w wykonaniu Ryana Reynoldsa był tym, na co czekali zwolennicy zamaskowanego najemnika, ale chyba mało kto wierzył, że uda się przenieść na ekran niepowtarzalny charakter tej postaci. Udało się, a ogromna w tym zasługa kanadyjskiego aktora, który współtworzył sukces filmu Millera nie tylko na planie – Reynolds zaangażował się także w kampanię promocyjną Deadpoola w sposób, jaki dotychczas nie był znany. Profil Ryana na Twitterze tętnił komiksową energią i kontrowersyjnym humorem, a użytkownicy portalu często nie wiedzieli, czy autorem danej wypowiedzi jest Reynolds, czy może Wade Wilson. Niezwykle skuteczna kampania zamieniła się w jeden z najbardziej spektakularnych sukcesów kasowych ostatnich lat, pomagając Ryanowi w odświeżeniu kariery i zmazaniu zielonej plamy.

Kanadyjczyk wrócił do gry w wielkim stylu, a w czasie, gdy wszyscy czekają już na sequel Deadpoola, gości na ekranach w kolejnych dużych produkcjach, takich jak udany thriller SF Life (2017) Daniela Espinosy, gdzie pojawił się w jednej z drugoplanowych ról, czy najświeższa premiera, Bodyguard Zawodowiec (2017) Patricka Hughesa, w którym prowadzi pojedynek na wyzwiska z samym Samuelem L. Jacksonem. Wrodzony luz Reynoldsa i spora aktorska uniwersalność powodują, że Kanadyjczyka dobrze ogląda się w niemal każdej roli. Jeśli tylko uda mu się podtrzymać passę i wykazywać większą intuicją przy doborze nowych projektów, może stać się jednym w głównych graczy w Hollywood. Talentu i charyzmy z pewnością mu wystarczy.

korekta: Kornelia Farynowska

Dawid Myśliwiec

Dawid Myśliwiec

Zawsze w trybie "oglądam", "zaraz będę oglądał" lub "właśnie obejrzałem". Gdy już położę córkę spać, zasiadam przed ekranem i znikam - czasem zatracam się w jakimś amerykańskim czarnym kryminale, a czasem po prostu pochłaniam najnowszy film Netfliksa. Od 12 lat z różną intensywnością prowadzę bloga MyśliwiecOgląda.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA