Ranking filmów z serii JAMES BOND. Wyniki plebiscytu
3. Goldfinger (1964)
Opus magnum Jamesa Bonda, przynajmniej tego w wykonaniu Connery’ego, zadebiutowało na ekranie niecały rok po premierze poprzedniej części, bijąc wszelkie rekordy popularności i na stałe wpisując się do kanonu. Dziś Goldfinger ciągle uważany jest za jedną z najlepszych odsłon, a przy tym pozostaje chyba tą najbardziej ikoniczną, z której wydatnie korzystały późniejsze przygody 007. Mamy tu wszystko to, czego po brytyjskim szpionie można się spodziewać: wspaniałą piosenkę przewodnią i muzykę, charakternego przeciwnika z szalonym planem oraz budzącym grozę pomagierem; Q i jego gadżety oraz pamiętnego Astona Martina; świetny, trzymający w napięciu finał; specyficzny humor oraz te wszystkie kobiety ze wspaniałą Pussy Galore na czele. Składa się to na znakomitą, stuprocentowo bondowską rozrywkę pełną niezapomnianych momentów – po latach nadal będącą iście przednią szpiegowską zabawą. [Jacek Lubiński]
2. Skyfall (2012)
To dwa w jednym: 100% Bonda w Bondzie, ale i mocno niebondowski film. Taki, w którym zarazem fani radosnej twórczości Connery’ego/Moore’a, jak i wyznawcy szorstkiego Craiga znajdą coś dla siebie; a jednocześnie i zwolennicy ‘nowej fali’ 007 i bondowscy puryści będą kręcić nosem na niektóre elementy i rozwiązania fabularne, gdyż całość naprawdę trudno jednoznacznie sklasyfikować i ocenić (ja tak mam np. z czołówką i finałem – oba świetne, ale również i dziwne, jakby nie do końca pasujące swą stylistyką do reszty). Szykujcie się więc na mocno intymne podejście do tematu, nacisk na psychologię postaci i rozbudowane, skomplikowane stosunki pomiędzy bohaterami oraz na nutkę nostalgii i zadumy. Ale bez obaw, Skyfall daleko do rozkmin Malicka na tle źdźbeł falującej trawy, bo film stoi też i typowym dla Jamesa, ciętym humorem, odpowiednio realistyczną, wciągającą akcją oraz wieloma podtekstami, smaczkami i puszczaniem oka (a nawet dwóch) do widza – zwłaszcza takiego, który już wie, jak to smakuje. [Jacek Lubiński, fragment recenzji]
1. Casino Royale (2006)
Bezdyskusyjnie i bezapelacyjnie najlepsza odsłona przygód Jamesa Bonda w prawie sześćdziesięcioletniej historii marki. Martin Campbell bierze na warsztat pierwszą książkę Iana Fleminga poświęconą agentowi 007 i na jej podstawie tworzy nowoczesne, emocjonujące kino akcji, które z jednej strony w pełni oddaje sprawiedliwość kultowej postaci, a z drugiej strony przystosowuje ją do potrzeb XXI wieku. Imponujący, przemyślany reboot serii, niezapomniane, w swojej klasie pozbawione wad kino rozrywkowe i perfekcyjny, odważny casting Daniela Craiga. Absolutny triumf. [Filip Pęziński]