search
REKLAMA
Analizy filmowe

PSYCHOZA. Mistrzowska gra Hitchcocka

Karol Barzowski

22 maja 2014

REKLAMA

KONCERT GRY POD MISTRZOWSKĄ BATUTĄ

To naprawdę nietypowy obraz – główna protagonistka jest przecież uśmiercana w pierwszej połowie filmu. Gdy znika z ekranu, widz musi znaleźć inną postać, z którą mógłby się identyfikować. Pada na Normana Batesa, chłopaka, który znajduje zwłoki Marion i, myśląc, że morderstwo jest dziełem jego matki, zaciera po niej ślady. Jest w tym filmie scena, w której spycha samochód kobiety do stawu – auto nie chce jednak zatonąć i Norman jest bardzo zaniepokojony. Gdy samochód w końcu znika pod wodą, widać na jego twarzy ulgę i radość; my zaś… cieszymy się razem z nim. Mimo że zdajemy sobie sprawę z winy chłopaka, kierujemy w jego stronę sympatię. To kluczowy dla odbioru całego filmu zabieg, którym Hitchcock pokazuje swój wielki kunszt. On naprawdę potrafi zręcznie prowadzić widza przez historię, tak, aby ten miał z niej jak najwięcej pożytku (i, co tu dużo mówić – przyjemności).

NormanBates

Sławny Brytyjczyk jest też reżyserem, który świetnie prowadzi aktorów. Oczywiście, o jego nietypowych relacjach z żeńskimi odtwórczyniami głównych ról krążą legendy. Prawdopodobnie nie należał do osób, z którymi łatwo się pracowało. Pewnym jest jednak, że pod batutą Hitcha można było zagrać koncert życia. Nie inaczej jest z Psychozą. Anthony Perkins w roli Normana jest wprost rewelacyjny – to skandal, że za swą rolę nie otrzymał choćby żadnej nominacji do poważniejszych nagród. Aktor gra oszczędnie, a przekazuje całą gamę emocji, jak również złożoność osobowości swojej postaci. Z jednej strony w jego oczach od samego początku widać pewną tajemnicę – patrząc na niego wiemy, że coś z nim nie tak. Wzbudza nasze wątpliwości i daje do myślenia. Z drugiej, Perkins prezentuje nam Normana jako nieśmiałego, sympatycznego chłopaka, który zagaja grzecznościowe rozmowy z nieznajomymi i uroczo chowa ręce w kieszeniach spodni. Udaje mu się zyskać przychylność widzów, mimo że jednocześnie może wzbudzać w nich lęk. To prawdziwy majstersztyk.

Psychoza jest popisem Perkinsa – ta rola to z pewnością jego znak firmowy. Choć za Przyjacielską perswazję nominowano go w 1957 roku do Oscara, a cztery lata później jego kreację w Żegnaj ponownie nagrodzono w Cannes, do dziś kojarzony jest przede wszystkim jako Norman Bates. Podobnie z Janet Leigh – jej nekrolog w “New York Times” z 5 października 2004 roku mówił o śmierci tej, która brała prysznic w Psychozie. Ograniczanie jej roli do tej jednej sceny jest jednak wielką niesprawiedliwością. Leigh tworzy w tym filmie dojrzałą, wszechstronną kreację, w ciągu zaledwie trzech kwadransów pokazując różne oblicza swojej bohaterki. Jest w tej roli bardzo wiarygodna i daleka od nadekspresji typowej dla starego kina. Została za nią nagrodzona Złotym Globem i nominacją do Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej.

obsada

Reszta obsady spisuje się zresztą równie dobrze, na czele z Verą Miles jako siostrą Marion oraz Martinem Balsamem wcielającym się w detektywa. Nie odstaje od nich John Gavin w roli kochanka głównej bohaterki – przekonuje przede wszystkim w początkowych scenach filmu, gdy jeszcze nie ubiera miny twardziela. Zanim jednak zagrał tak, aby Hitchcock był usatysfakcjonowany, potrzeba było wielu dubli. Słynny reżyser nie ukrywał, że nie przepada za Gavinem i wielokrotnie mówił o nim „sztywniak”. Oglądając film na szczęście tego nie widać.

TO, CO SPRAWIA, ŻE PUBLICZNOŚĆ KRZYCZY

Co jest główną zaletą Psychozy? Zdecydowanie ciągłe działanie na emocjach – czasem jest to działanie podprogowe, innym razem takie, które wzbudza przeraźliwy krzyk. We wspominanym już przeze mnie wywiadzie, którego słynny reżyser udzielił Francois Truffaut, Hitchcock stwierdza, że jego główną satysfakcją płynącą z tego filmu jest właśnie wywoływanie emocjonalnych reakcji u widzów. Mówił: „Nie dbam o tematykę, nie dbam o aktorstwo, ale dbam o poszczególne części filmu: zdjęcia, muzykę i te wszystkie techniczne składniki, które sprawiają, że publiczność krzyczy. Moja satysfakcja zależy od tego czy wzbudzę masowe emocje”.

Nie da się ukryć, że kluczową rolę w takim a nie innym oddziaływaniu Psychozy odegrał specyficzny montaż oraz muzyka. Pełna napięcia, gwałtowna, wykorzystująca jedynie instrumenty wiolinowe ścieżka dźwiękowa autorstwa Bernarda Hermanna jest zdecydowanie jednym z najważniejszych czynników tworzących klimat tego filmu. Przyznał to nawet sam Hitchcock, który zwykle nie był skory do dzielenia się swoimi sukcesami – w tym przypadku otwarcie powiedział jednak, że 33% powodzenia filmu zależało właśnie od muzyki. Potwierdza to czołówka, gdzie wypisane dużymi literami nazwisko Hermanna pojawia się w strategicznym momencie, tuż przed planszą „Reżyseria: Alfred Hitchcock”.

*

Psychoza wielokrotnie wyróżniana była przez Amerykański Instytut Filmowy. W opublikowanej w 2007 roku liście najwybitniejszych dzieł w historii kina, film ten znalazł się na wysokim 14 miejscu. Wygrał natomiast ranking najlepszych thrillerów wszech czasów, wyprzedzając takie tytuły jak Szczęki, Egzorcysta czy . Jest to z pewnością wizytówka Hitchcocka i jeden z najlepiej kojarzonych na świecie filmów. Miał on olbrzymi wpływ na przemysł filmowy, dając inspirację dla rozwijanego w latach 70. i 80. gatunku slasherów oraz będąc obiektem interpretacji wielu późniejszych twórców. Można też śmiało stwierdzić, że cytowana do dziś przez wszelkie media scena pod prysznicem stała się zjawiskiem popkultury.

To właściwie dzieło wybitne z jedną małą wadą w postaci zbyt przegadanego zakończenia. Hitchcock wykłada w nim wszystko na tacy, nie pozostawiając nic w sferze domysłów i wyobrażeń widza. Taka forma rozwiązania fabuły wręcz nie pasuje do całości filmu. Przez niektórych zakończenie to traktowane jest jak mrugnięcie okiem reżysera, który upodabnia tym samym swoje dzieło do tanich produkcji telewizyjnych, na które stylizowana miała być „Psychoza”.

Fanowskie plakaty do "Psychozy|
Fanowskie plakaty do Psychozy|

Jednak, bez względu na wszystko, ten film to wciąż prawie dwie godziny mistrzowskiej gry Hitchocka – maestro suspensu wygrywa potyczkę nie tylko z widzem, który ostatecznie zachowuje się dokładnie tak, jak chciał tego słynny reżyser, ale też z filmową formą. Stosując nowatorskie techniki, wprowadzając przełomowe pomysły i pokazując rzeczy, jakich publiczność kinowa nigdy przedtem nie widziała, Hitchcock zapisał się złotymi zgłoskami w historii dziesiątej muzy. Opowiadając o Psychozie Truffaut był świadom tego, co udało mu się w tym filmie osiągnąć. Mówił: „Jestem dumny z faktu, że Psychoza – bardziej niż jakikolwiek inny z moich obrazów – należy do nas, filmowców; do ciebie i do mnie”.

Choć w roku premiery film zbierał wśród krytyków i środowiska filmowego mieszane opinie, dziś wiemy, że Hitch się nie mylił. Stworzył arcydzieło, które zrewolucjonizowało kino. Mógłby wtedy podziękować za uwagę i udać się na zasłużoną emeryturę, wypoczywając gdzieś w cieniu swojego pomnika. Ale on postanowił wrócić i trzy lata później nakręcił… Ptaki.

Takie rzeczy potrafią tylko najwięksi mistrzowie.

Na kolejnej stronie galeria zdjęć zza kulis Psychozy.

REKLAMA