search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Przyszły rok będzie należał do Ryana Goslinga

Rafał Oświeciński

22 grudnia 2012

REKLAMA

Ależ chłopak ma nosa do ról. Jest obecnie jednym z niewielu aktorów, którzy nie romansują zbyt wiele z Hollywood, ale i tak pozostają w samym czubie największych gwiazd obecnych czasów. I przy okazji wśród tych, którzy będą w stanie wypełnić lukę po zniknięciu największych tuzów aktorstwa (de Niro, Pacino, Hopkins, Nicholson) magnetyzując widzów w podobny sposób jak starzejący się „klasycy”. Gosling, tkwiąc trochę na uboczu, ryzykuje wiele, ale wciąż – co roku lub co drugi rok – pokazuje jak wiele talentu ma, jak nie boi się ryzyka związanego z masakrowaniem podziwianej ślicznej buzi, jak nie przywiązuje się do żadnego z ekranowych wizerunków.

Koleś musi mieć dobrego agenta, bo przyszły rok to 3 filmy, z których każdy brzmi wybornie, każdy jest inny i każda z ról spowoduje, że będzie świecił najjaśniej.

Najpierw wejdzie GANGSTER SQUAD w reżyserii Roubena Fleischera, reżysera niezłego „Zombieland”. Klasyczne kino gangsterskie w tak dobrej obsadzie, że nie zobaczyć tego będzie grzechem: obok Goslinga pojawią się bowiem Sean Penn, Josh Brolin, Nick Nolte, Robert Patrick, Giovanni Ribisi i Emma Stone. Czy po średnio przyjętym “Lawless” – w równie imponującej obsadzie – kino gangsterskie odbuduje swój nadwątlony w ostatnich latach wizerunek?  Jest duża szansa.

https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=bRVvEHk7xOs

Następnie THE PLACE BEYOND THE PINES w reżyserii Dereka Cianfrance, autora świetnego „Blue Valentine” (w którym w 2010 roku zagrał Gosling). To historia motocyklisty, który nieoczekiwanie zostaje ojcem, a z powodu ciężkiej sytuacji finansowej – i odpowiedzialności za syna – zostaje przestępcą. Bradley Cooper – swoją drogą coraz szybciej rozpędzający się – jest gliną, który Goslinga ściga. Zwiastun sugeruje kino w klimacie bliższym „Drive” niż klasycznej sensacji. Więcej tu autentycznego dramatu rodzica niż strzelanin. I dobrze. Bo to bardziej emocjonujące.

I trzeci projekt, chyba najbardziej oczekiwany, bo związany z Nicholasem Windingiem Refnem. Ich poprzedni projekt, czyli „Drive”, to z pewnością najważniejszy film w karierze Refna, a status reżyserskiej bezkompromisowości ma potwierdzić ONLY GOD FORGIVES. Cytując Bucho, fabuła może zostać streszczona w następujący sposób: Tajlandia, boks, dziwki, koks. Jedyne, co w sieci można znaleźć, to zdjęcia pobitego Goslinga i krótkie streszczenia fabuły, a i to wystarcza, aby na film czekać przebierając w miejscu nogami. Światowa premiera na przyszłorocznym Cannes.

 

 

A w dalszej przyszłości? Występ u Malicka w niezatytułowanym jeszcze filmie (do którego zdjęcia chyba już się zakończyły) i ponownie u Refna, tym razem w remake’u „Ucieczki Logana”. Ciekawe wybory, nie sądzicie?

 

Avatar

Rafał Oświeciński

Celuloidowy fetyszysta niegardzący żadnym rodzajem kina. Nie ogląda wszystkiego, bo to nie ma sensu, tylko ogląda to, co może mieć sens.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA