POTWORY W LUDZKIEJ SKÓRZE. Przerażające i zdeprawowane postaci w filmie
Gość – David
Podobne wpisy
Z Davidem sprawa wygląda dość podobnie jak z Katherine z Lady M. Przez pierwszą połowę filmu byłem zachwycony jego postacią. Tajemniczy i zimny, ale jednocześnie niezwykle intrygujący, pewny siebie i po prostu czadowy młody mężczyzna, który pomaga rodzinie swojego zmarłego przyjaciela z wojska. Mnóstwo frajdy sprawia oglądanie, jak pozując na dobrego starszego brata, daje nauczkę małomiasteczkowym szumowinom i dba o interesy ludzi, którzy przyjęli go pod swój dach. Od samego początku jednak czuć, że czegoś o nim nie wiemy. Wreszcie okazuje się, że jest bezlitosnym, zaprogramowanym zabójcą, który nie cofnie się przed niczym, żeby ochronić swoją tożsamość. Bez wahania zabija małżeństwo, u którego się zatrzymał, a potem rozpętuje piekło w miasteczku, zacierając za sobą ślady. Kiedy podąża za ostatnimi ofiarami do nawiedzonego domu w lokalnej szkole (inscenizacja na Halloween), David staje się niczym Jason czy Freddy Krueger, ewidentnie uwielbiając takie polowanie. Kiedy jednak zostaje śmiertelnie (albo i wcale nie) raniony przez młodszego chłopca, z uśmiechem mówi mu, że jest z niego dumny – że postąpił jak trzeba. Czarujący potwór, tak go chyba należy określić.
Zodiak – Zodiak
W Zodiaku najstraszniejsze jest to, że to prawdziwa postać. Albo kilka postaci przypisujących sobie cudze zabójstwa. Tego nie wiadomo. Na przełomie lat 60. i 70. duża część Stanów Zjednoczonych była sparaliżowana strachem. Ktoś polował na młode pary (aczkolwiek nie tylko) i bestialsko je atakował w sposób pozbawiony jakiejkolwiek finezji. Morderca pogrywał sobie też z policją i prasą, wysyłał listy z groźbami i próbami szantażu. Jednak to nie jego czyny sprawiają, że jego postać wzbudza takie emocje. Najtrudniejsze do zaakceptowania jest, że do prawdopodobnie do dziś go nie złapano. Fincher świetnie oddał atmosferę niepewności i unikał pokazywania mordercy w oczywisty sposób, a żeby jeszcze bardziej zmylić widza, postanowił, że Zodiaka będzie grać kilku aktorów. Trwające do dziś (!) śledztwo dostarczyło bardzo wielu sensownych podejrzanych, ale wykluczające się wzajemnie dowody i poszlaki uniemożliwiły stwierdzenie, kim rzeczywiście był Zodiak. Zapewne już nigdy się tego nie dowiemy.
Pakt z diabłem – James “Whitey” Bulger
Wizerunek i postać Bulgera stanowią pewną odtrutkę na wyidealizowany obraz gangsterów w kinie – zwykle przystojnych i zadbanych mężczyzn w szykowanych garniturach i perfekcyjnych fryzurach. Głowa irlandzkiego gangu Winter Hill wzbudza niepokój i odrazę już na pierwszy rzut oka. Zepsute zęby, blada i pełna zmarszczek skóra, wyrażające obłęd gadzie oczy – Bulger wygląda, jakby zło, które reprezentuje, odbiło się na jego powierzchowności. To prawdziwie porywczy i bezlitosny człowiek – brutalnie zabija i zleca zabójstwa nie tylko tych, którzy psują mu szyki, ale również ludzi, którzy zagrożą jego ego. Wybuchowość i nieprzewidywalność czynią go strasznym i odpychającym zarówno dla jego towarzyszy, jak i dla widza. W połączeniu z niezwykle niepokojącym wyglądem daje to nam obraz człowieka, którego wolelibyśmy unikać.
Zaginiona dziewczyna – Amy Dunne
Niełatwo jest mi po tym filmie spojrzeć na Rosamund Pike bez żadnego uprzedzenia. Amy w jej wykonaniu była postacią tak wstrząsająco bezlitosną i zupełnie oddaną zemście, że trudno jest odtrącić skojarzenia z nią przy myśleniu o aktorce. Choć chyba wszyscy możemy zrozumieć, że zaniedbana i zdradzana przez męża Amy ma prawo do gniewu i rozpaczy, to spisek, który zaplanowała, mógł być efektem tylko i wyłącznie chorego umysłu. Miesiące planowania, wzorowa skrupulatność, ogromne wyrzeczenia i poświęcenia – i po co to wszystko? Żeby ukartować swoje morderstwo i zrzucić winę na męża, który zostanie skazany na karę śmierci. Kiedy jednak traci pieniądze, które były jej niezbędne do kontynuowania planu, Amy zwraca się do swojego dawnego chłopaka i, niczym modliszka, zabija go podczas seksu, bo było to niezbędne do realizacji nowego pomysłu. A to wszystko w całkowitej obojętności, okazjonalnie przerwanej poczuciem satysfakcji z czyjegoś nieszczęścia. Spójrzcie zresztą na zdjęcie, którym opatrzyłem ten punkt – czy chcielibyście czuć na sobie taki wzrok?
Detektyw – Errol Childress
Ponownie nieco łamię zasady, zawierając ten serial w swoim zestawieniu, ale ma on szczególne miejsce w moim sercu, no i grzechem byłoby go pominąć przy takim temacie. Childress, będący synem bękarta członka niezwykle wpływowej rodziny w Luizjanie, jest tak odrażający, jak to tylko możliwe. Abstrahując już od nadwagi, blizn na twarzy i ogółem dość obleśnej powierzchowności, mężczyzna całkiem zasłużenie jest głównym antagonistą w serialu. Odpowiedzialny za dziesiątki mordów, głównie na młodych kobietach i małych dzieciach, to obłąkany sadysta, gwałciciel i pedofil. Żyje i uprawia seks ze swoją przyrodnią siostrą (niewykluczone jest też bliższe pokrewieństwo między nimi), a swojej obrzydliwej działalności przypisuje wyższą symbolikę. Niezwykle przerażające jest to, że nie jest on sam, a okultystyczna sekta, do której należał, dokonywała bezkarnych gwałtów i mordów na dzieciach i młodych kobietach przez dekady. We wszystko zamieszani byli wysoko postawieni ludzie w Luizjanie, a za tło ich działalności służyły katolickie programy alternatywnych szkół. Trudno znaleźć słowa, by opisać, ile nieludzkiego zła wyrządził Childress i powiązani z nim ludzie. To bez dwóch zdań największy potwór na tej liście.
korekta: Kornelia Farynowska