POLSCY WOJACY na wielkim ekranie
Bitwa o Anglię (1969)
Strasznie lubię ten film. Cieszy mnie niezmiernie, że Guy Hamilton dał radę wepchnąć go do swego grafiku, choć wcale nie musiał – między 1964 a 1974 brytyjski reżyser pochłonięty był pracami nad kolejnymi odsłonami świetnie przyjętych przygód Jamesa Bonda (Goldfinger, Diamenty są wieczne, Żyj i pozwól umrzeć, Człowiek ze złotym pistoletem) i poza nimi zdołał w tym czasie nakręcić tylko dwa filmy – jednym z nich jest właśnie Bitwa o Anglię. Produkcja o walkach powietrznych między lipcem a październikiem 1940 roku urzeka naprawdę świetnie zrealizowanymi podniebnymi potyczkami RAF-u z Luftwaffe oraz doskonałą obsadą (Laurence Olivier, Robert Shaw, Christopher Plummer czy Michael Caine), ale ja zawsze wyczekuję na te krótkie momenty, gdy do akcji wkraczają polscy piloci. Z jednej strony zupełnie nieposłuszni brytyjskim dowódcom, których prawdopodobnie nawet nie rozumieją, z drugiej zaś niesamowicie brawurowi i – co najważniejsze – piekielnie skuteczni w walce. Niby nie jest to zbyt pochlebny obraz polskich lotników, ale mimo wszystko stanowi dla nich należyty hołd. Tym bardziej cieszy, że ich rozmowy odbywają się w naszym rodzimym języku.
Demony wojny według Goi (1998)
Raz jeszcze Pasikowski. Kocioł bałkański początku lat 90. to jeden z najgorszych konfliktów w Europie od czasu II wojny światowej – twórca Psów zabiera nas do Bośni, gdzie towarzyszymy działającemu w ramach sił pokojowych ONZ polskiemu oddziałowi. Dalej mamy łamanie regulaminów, niesubordynację, konflikt interesów i wynikające z niego działanie na własną rękę, usprawiedliwiane braterstwem broni. No i oczywiście kultowe już „Panie prokuratorze, niech pan spierdala”, czyli jeden z czołowy one-linerów Bogusława Lindy, które na stałe zapisały się w polskiej kulturze. Raz jeszcze widzimy więc niepokornych Polaków, którzy w ferworze walki są nie do zatrzymania. Nawet kosztem naginania przepisów.
Niepokonani (2010)
Niewiele jest zagranicznych produkcji filmowych, w których Polacy ukazywani są aż tak pozytywnie. Choć Niepokonani nie są najlepszym filmem Petera Weira (Truman Show, Pan i władca: Na krańcu świata), trudno przejść obok tej produkcji obojętnie. Australijski reżyser, luźno bazując na (rzekomo) prawdziwej historii żołnierza Polskich Sił Zbrojnych, który po zesłaniu na Sybir postanowił udziec z gułagu i pieszo dotarł aż do Indii, to piękny obraz polskiego heroizmu, przyozdobiony wielonarodowościowym kolektywem braci w niedoli, którzy towarzyszą w ucieczce głównemu bohaterowi – Januszowi. Nie ma tu przesady, epatowania nazbyt przegadanymi i wyidealizowanymi, motywującymi przesłaniami, są za to Ed Harris, Colin Farrell, Jim Sturgess i Saoirse Ronan, a pod koniec piękna laurka dla Polaków, którzy przetrwali też powojenne trudności.
Kanał (1957)
Podobne wpisy
Film, którego ze względu na warunki panujące w kanałach podobno nie dało się nakręcić. Nie dało się, póki do głosu nie doszedł zaledwie trzydziestoletni wówczas Andrzej Wajda. Obraz upadku powstańczych walk z o wiele silniejszym przeciwnikiem daje możliwie najbliższe realizmowi odzwierciedlenie tego, co w 1944 roku przeżył scenarzysta Jerzy Stefan Stawiński – ówczesny żołnierz AK. Produkcja była trudna ze względów technicznych, przez co tym większe uznanie należy się Wajdzie. Dramatyczne sceny i heroicznie walczący do samego końca powstańcy to widok przejmujący, dający świadectwo tego, co w naszym narodzie najlepsze. I nikt mi nie powie, że istnieje jakikolwiek lepszy film o powstaniu warszawskim.
O jeden most za daleko (1977)
O jeden most za daleko to film kultowy, opowiadający historię jednej z najsłynniejszych operacji II wojny światowej – Market Garden, która zakończyła się porażką aliantów. Z naszego punktu widzenia jest to jednak przede wszystkim piękne świadectwo polskiego heroizmu i poświęcenia w imię słusznej sprawy, zobrazowane genialną kreacją Gene’a Hackmana w roli generała Stanisława Sosabowskiego oraz podlegających mu żołnierzy. Nie pora na korepetycje z historii, ale za sprawą tego właśnie filmu Brytyjczycy wespół z Amerykanami zwrócili honor wspomnianemu Sosabowskiemu, który miał niesamowitego pecha i służył pod największym nieudacznikiem tamtego okresu, marszałkiem Bernardem Montgomerym. Mimo olbrzymich zasług, zarówno w stworzeniu systemu szkolenia wojsk desantowych, jak i podczas samych walk, to właśnie polski generał został obarczony winą za porażkę przez swego brytyjskiego przełożonego, co przez resztę życia ciążyło nad jego losem. Film ukazał się dopiero dziesięć lat po śmierci Sosabowskiego, rękoma Richarda Attenborough zmazując plamę na honorze Polaka.
korekta: Kornelia Farynowska