search
REKLAMA
Artykuł

POLIZIOTTESCO, czyli włoski film sensacyjny lat 70. Krew, pot i strach…

Mariusz Czernic

6 czerwca 2017

REKLAMA

4. Policja ma służyć obywatelom? (1973), reż. Romolo Guerrieri

aka La polizia è al servizio del cittadino? / The Police Serve the Citizens?

Tytuł tego filmu to właściwie definicja gatunku. Stwierdzenie czegoś, co wydaje się oczywiste, a jednak ten znak zapytania nie jest przypadkowy. Formację, którą nazywamy policją, tworzą ludzie, i są to obywatele jak każdy z nas. Bywa, że nie potrafią ochronić samych siebie. Bywa, że ulegają korupcji. Niektórzy są uczciwi, ale kto zbyt długo upiera się przy swoim, ten przegrywa. Bo przestępczość jest już zbyt dobrze zorganizowana, by można ją było zwalczyć. Ale zawsze przyjemnie zobaczyć, jak ktoś próbuje. Bohater, który podejmuje walkę z potężną machiną, zawsze wzbudza sympatię widza. W napięciu czeka się na moment, gdy będzie musiał wyjść poza reguły prawa. Bo inaczej się nie da. Prawo to szereg zakazów i ograniczeń, daje niewielkie pole do działania.

Enrico Maria Salerno świetnie nadawał się do takich ról, a tutaj stworzył interesującą kreację policjanta, który jest pochłonięty pracą i wpędza go ona we frustrację. Mafia zajmująca się wymuszaniem haraczy i zastraszaniem detalistów opanowała portowe miasto, Genuę, a ich wpływy sięgają wysoko. Wspomagany przez swojego zastępcę rozpoczyna śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa w porcie. To dopiero pierwsze z serii zabójstw, które doprowadzą praworządnego komisarza do zaskakujących wniosków. Policja rzecz jasna służy obywatelom, ale też dzieli obywateli na lepszych i gorszych. Tych lepszych nie tyka, przyzwalając tym samym na zło, które czynią. Dobry policjant powinien swoją frustrację zamienić w czyn bezwzględny i dynamiczny. Powinien na chwilę zapomnieć o procedurach i przekroczyć tę cienką granicę.

Nie jest to zbyt doceniany film i Romolo Guerrieri nie jest uznanym filmowcem. To dzieło jednak dowodzi, iż miał do powiedzenia coś istotnego w temacie wielkomiejskiej przemocy. Swoją wypowiedź poparł solidnymi argumentami: przekonującym aktorstwem i surowym, realistycznym scenariuszem (autorem tekstu jest Massimo De Rita). Akcji nie ma wiele, ale gdy się jakaś pojawi to mocno uderza w emocjonalne struny. Autorem muzyki jest Luis Bacalov – soundtrack nie dorównuje ścieżce z filmu Kaliber 9, ale dobrze wkomponowuje się w akcję. Co ciekawe, do niniejszego zestawienia trafiły także filmy Marino Girolamiego i Enzo G. Castellariego, którzy są spokrewnieni z reżyserem omawianego obrazu. Jeden jest jego bratem, drugi bratankiem.

5. Wściekłe psy (1974), reż. Mario Bava

aka Cani arrabbiati / Rabid Dogs

W latach 70. Mario Bava nie miał szczęścia. Po kolejnych filmach, które w kasach kin nie przyniosły spodziewanych zysków, zapewne myślał już o porzuceniu branży, kiedy z pomocą przyszedł relatywnie nieznany scenarzysta Alessandro Parenzo. Opowieść o rabunku i ucieczce gangsterów kojarzyła się z gatunkiem, z którym Bava nie miał jeszcze do czynienia. Była więc okazja do sprawdzenia się na nowym terytorium. Niestety pech dopadł reżysera jeszcze zanim ukończył film. Producent Roberto Loyola zbankrutował, a film został zarekwirowany przez sąd. Do dystrybucji trafił dopiero w latach 90., a proces jego rozpowszechniania rozpoczęła występująca w nim aktorka Lea Lander. W akcję ratowania tej produkcji włączył się również syn reżysera, Lamberto Bava.

Tytułowe wściekłe psy to czwórka bandytów, którzy po dokonaniu brutalnego napadu i zabójstwa próbują umknąć policyjnemu pościgowi. Jeden ginie, a pozostała trójka bierze zakładniczkę i dokonuje nalotu na samochód – przestrzenny i niewyróżniający się Opel Rekord Caravan. Zwykłe rodzinne autko, które teraz może zamienić się w karawan pogrzebowy. Mężczyzna wraz z chorym dzieckiem znajdują się na łasce przestępców. Herszt (Maurice Poli) stawia sytuację bardzo jasno: „Zabiliśmy już cztery osoby. Jedna więcej nie zrobi różnicy”. Kierowca (Riccardo Cucciolla) próbuje zachować spokój, ale to nie jest łatwe, gdyż dwaj przestępcy to wyjątkowi narwańcy (Luigi Montefiori, Aldo Caponi). Mario Bava zbliżał się już do sześćdziesiątki, ale postawił wszystko na jedną kartę. Przygotował dzieło ekspansywne i prowokatorskie, jakie mogłoby nieźle namieszać w rankingach lat 70., gdyby wówczas oddano je do dystrybucji.

Na pierwszy rzut oka film może wydawać się zbyt statyczny, gdyż 90% akcji rozgrywa się w samochodzie, ale przy głębszym spojrzeniu okazuje się, że jest tu właściwie wszystko, czym cechuje się dobre polizio. Zero nudy i maksimum emocji – tyle Bava osiągnął dzięki ekstremalnie przerysowanemu aktorstwu, wybornej ścieżce dźwiękowej (w tym przypadku autorstwa Stelvia Ciprianiego) i prostej, ale jakże mądrze poprowadzonej fabule. Udało się uzyskać gorącą atmosferę – widz siedzi przed ekranem i poci się jak w rozgrzanym aucie. Dodatkowym atutem jest zakończenie – chytrze przemyślane, kpiące z reguł gatunku, ale dla włoskiego kina jest to typowe zagranie. Podobne było na przykład w innym obrazie z nurtu car invasion Autostop rosso sangue (1977) z Frankiem Nero. Rzecz jasna nie ma mowy o naśladowaniu, to efekt przemyślanej włoskiej strategii polegającej na tym, by stworzyć taki finał, który pozwoli spojrzeć na historię zupełnie inaczej. Bo tylko na pozór są to proste i klarowne utwory rozrywkowe, w rzeczywistości przekazują głębsze treści o kondycji człowieka i maskach, które zakładamy, by ukryć nasze pokusy i skłonności.

6. Ludzki odruch (1974), reż. Umberto Lenzi

aka Milano odia: la polizia non può sparare / Almost Human

Umberto Lenzi to jeden z najważniejszych twórców włoskiego kina rozrywkowego. Otarł się niemal o każdy możliwy gatunek: peplum, spionaggio, macaroni combat, spaghetti western, giallo, poliziottesco, kino kanibalistyczne. Typowy włoski fachura, nie gardził pieniędzmi i szybko dostarczał to, czego od niego oczekiwano. Prawdopodobnie najlepszy z jego produktów powstał w 1974. Ten film nie mógł się nie udać, gdyż reżyser otrzymał wsparcie od najlepszych fachowców w branży. Producent Luciano Martino (brat Sergia), scenarzysta Ernesto Gastaldi, montażysta Eugenio Alabiso, kompozytor Ennio Morricone oraz aktorzy Tomas Milian i Henry Silva – oddzielnie nie są oni gwarancją jakości, ale wspólnie tworzą niepokonaną ekipę. I nie tylko wpływy w kasach idą w górę, ale gwiazdek w recenzjach też przybywa.

Tytuł oryginalny Milano odia: la polizia non può sparare można przetłumaczyć jako Mediolan płonie nienawiścią: policja nie może strzelać. W Polsce lub w Ameryce, czyli w krajach, gdzie preferowane są proste i przyswajalne tytuły, coś takiego brzmi dziwnie, ale we Włoszech takie dziwactwa były normą. Lenzi w swoim dziele pokazuje świat pełen dzikiej furii, gdzie ludzie dzielą się na trzy grupy: awanturników, funkcjonariuszy i zakładników. Jedni są dzicy i anarchistyczni, drudzy żyją w świecie biurokracji i zakazów, a trzeci są tylko bezsilnymi ofiarami. Tak ten świat jest ułożony, że nie ma nikogo, z kim można by sympatyzować. Każdy jest zwierzęciem podlegającym prawom natury. Sensem życia jest to, by tę zwierzęcość ujarzmić i odnaleźć w sobie człowieczeństwo. Dopóki tego nie zrobimy, jesteśmy prawie ludźmi, jak sugeruje angielski tytuł Almost Human.

Ernesto Gastaldi po raz kolejny dostarczył doskonały materiał do realizacji, a taki rzemieślnik jak Umberto Lenzi po prostu nie mógł tego sknocić. Tym bardziej że miał do dyspozycji takiego aktora jak Tomas Milian, który w rolach anarchistów i psychopatów czuł się doskonale. Kiedy w Bandytach w Mediolanie (1968) wcielał się w postać zwyczajnego nudnego gliny, z łatwością dał się przyćmić przez Giana Marię Volontè, bo wiedział że to jego film, on był w nim gwiazdą. Tutaj jest podobnie, tylko że rolę nudnego funkcjonariusza odgrywa Henry Silva, natomiast Milian robi to, co lubi najlepiej – szarżuje na maksa, zagarniając cały film dla siebie i w efekcie otrzymując najwięcej pochwał. Ale swoją robotę dobrze wykonał także Morricone – jego partytura jest minimalistyczna, ale dudni w uszach jeszcze długo po seansie.

Mariusz Czernic

Mariusz Czernic

Z wykształcenia inżynier po Politechnice Lubelskiej. Założyciel bloga Panorama Kina (panorama-kina.blogspot.com), gdzie stara się popularyzować stare, zapomniane kino. Miłośnik czarnych kryminałów, westernów, dramatów historycznych i samurajskich, gotyckich horrorów oraz włoskiego i francuskiego kina gatunkowego. Od 2016 „poławiacz filmowych pereł” dla film.org.pl. Współpracuje z ekipą TBTS (theblogthatscreamed.pl) i Savage Sinema (savagesinema.pl). Dawniej pisał dla magazynów internetowych Magivanga (magivanga.com) i Kinomisja (pulpzine.pl). Współtworzył fundamenty pod Westernową Bazę Danych (westerny.herokuapp.com). Współautor książek „1000 filmów, które tworzą historię kina” (2020) i „Europejskie kino gatunków 4” (2023).

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA