POKAŻ SWOJE DRUGIE OBLICZE. Debiuty reżyserskie aktorów

7. Wynajęty człowiek (1971), reż. Peter Fonda
aka The Hired Hand
Podobne wpisy
Aktorska kariera Petera Fondy rozpoczęła się od dobrze przyjętego debiutu w teatrze, kontynuowana była w niskobudżetowych filmach Rogera Cormana, a jej moment kulminacyjny nastąpił w 1969, kiedy inny aktor zadebiutował jako reżyser filmem Swobodny jeździec. Należący do podgatunku biker movies obraz reżyserował Dennis Hopper, a syn Henry’ego wspierał go jako producent, współscenarzysta i aktor. Niespodziewany sukces tego filmu sprawił, że obaj młodzi filmowcy dostali wolną rękę. Fonda zdecydował się stanąć za kamerą, reżyserując western, ulubiony gatunek jego ojca, aczkolwiek film ostatecznie przekracza gatunkowe bariery, mieszając kino drogi z dramatem małżeńskim oraz prostotę z poetycką impresją. Męska przyjaźń okazuje się tu intruzem niszczącym związek między mężem a żoną.
Na Zachód podróżuje trzech kumpli. Dwaj pragną dotrzeć do Kalifornii, by zobaczyć ocean. Trzeci ma już dość tułaczki – postanawia, że wróci do żony, którą przed laty zostawił samą z dzieckiem i gospodarstwem. Tułaczka po Ameryce nie przyniosła mu satysfakcji, więc jak syn marnotrawny z biblijnej przypowieści powraca na stare śmieci. Na co może liczyć? Status wynajętego człowieka, pomagającego przy gospodarstwie, wydaje się czymś naprawdę wyjątkowym w porównaniu do bezowocnej podróży, jaką odbył po suchej, jałowej amerykańskiej ziemi. Ta wędrówka jednak nie była całkiem bezowocna, lecz jej owoce okazały się zgniłe, niszczące to, co człowiek ciężką pracą próbuje osiągnąć.
Film nie odniósł finansowego sukcesu, co zamknęło jego twórcy bramy do wymarzonych projektów. Jak na western schyłkowego okresu prezentuje się jednak bardzo dobrze. Jest nieszablonowy, psychologicznie wiarygodny, pełen surowości i przeszywającego na wskroś zimna. Główny bohater nie jest zręcznym rewolwerowcem – by dokonać zemsty, oddaje strzał do śpiącego przeciwnika lub strzela w plecy. To zwiększa poczucie realizmu, wprowadza nutę niepewności. Fonda junior lepiej sprawdził się jako reżyser niż aktor. Zdając sobie sprawę, że Warren Oates i Verna Bloom mają lepszy warsztat, dał im duże pole do popisu. Świetną decyzją okazało się powierzenie pracy nad sferą wizualną węgierskiemu operatorowi Vilmosomi Zsigmondowi, który wkrótce dołączył do najwybitniejszych „poetów kamery”. Jego właściwa kariera rozpoczęła się w 1971, ale nie od Wynajętego człowieka, lecz od innego antywesternu – McCabe i pani Miller Roberta Altmana.
8. Zagraj dla mnie Misty (1971), reż. Clint Eastwood
aka Play Misty for Me
Mówiąc o Clincie Eastwoodzie, często podkreśla się, że duży wpływ na jego karierę wywarli dwaj filmowcy: Sergio Leone i Don Siegel. Pomija się zwykle wkład Irvinga Leonarda, doradcy finansowego, dzięki któremu Clint stał się przedsiębiorcą. To Leonard w dużej mierze przyczynił się do powstania kompanii Malpaso w 1967. Nazwa powstała od hiszpańskiego malo paso, co znaczy zły krok. „To będzie zły krok dla twojej kariery” – ostrzegano aktora, gdy przyjął propozycję od Sergia Leone. Dziś już wiadomo, że udział w Trylogii Dolarowej był pierwszą trafną decyzją Clinta. Drugą było założenie firmy produkcyjnej, a trzecią rozpoczęcie działalności reżyserskiej. Irving Leonard ułatwił mu ten start, bo mimo iż zmarł w grudniu 1969, uczestniczył w pracach przygotowawczych nad filmem Zagraj dla mnie Misty.
Scenariusz Jo Heimsa i Deana Riesnera przeczytał m.in. Steve McQueen, który jak przystało na prawdziwego macho, nie miał ochoty grać mężczyzny słabego i bezbronnego w starciu z chorą psychicznie kobietą. Dla Eastwooda rola okazała się pierwszym krokiem do zmiany wizerunku ukształtowanego przez szereg westernów z lat sześćdziesiątych. Ta rola jednak niewiele zmieniła, gdyż potem powstał Brudny Harry (1971). Jako reżyser Clint Eastwood skrupulatnie zaplanował produkcję i sprawnie pokierował ekipą, nie przekraczając terminu ani budżetu. Zdjęcia realizował w Carmel by the Sea w Kalifornii, w tamtejszej stacji radiowej KRML, pięknych nadmorskich plenerach i tawernie The Sardine Factory (w roli barmana wystąpił Don Siegel). Do filmu włączono także materiał nagrany podczas festiwalu jazzowego w Monterey we wrześniu 1970 roku.
Film okazał się podwójnym sukcesem – artystycznym i komercyjnym. Przyczyniło się do tego między innymi aktorstwo Jessiki Walter, którą debiutujący reżyser wypatrzył w obsadzie filmu Sidneya Lumeta Przyjaciółki (1966). Clint Eastwood dał tutaj wyraz swojej fascynacji muzyką jazzową. Cała fabuła ma związek z muzyką – pierwszoplanowym bohaterem jest disc jockey, który dostaje szansę zrelacjonowania festiwalu w Monterey, natomiast postać kobieca jest fanką utworu Errolla Garnera Misty. Nie tylko do tej kompozycji Clint zakupił prawa, ale i do ballady The First Time Ever I Saw Your Face w wykonaniu Roberty Flack, która posłużyła jako podkład do sceny miłosnej. Ciekawie została również wpleciona poezja Edgara Allana Poego, a Carmel by the Sea przywodzi na myśl Kingdom by the Sea z wiersza Poego Annabel Lee. Najważniejsze jest jednak to, że film doskonale się sprawdza jako thriller psychologiczny. Napięcie zostało skonstruowane profesjonalnie. Lont został odpalony we właściwym momencie, by nagromadzony ładunek emocji w stosownej chwili eksplodował.