OKRĘT. Wersja reżyserska
KILKA SŁÓW TYTUŁEM WSTĘPU
Okręt w reżyserii Wolfganga Petersena to klasyka kina wojennego. Film, który śmiało można postawić na półce obok Czasu apokalipsy, Plutonu, czy Łowcy jeleni. Petersen pokazał kawał wojny, ale tym razem oglądanej z perspektywy tych “złych”. Dzieło niemieckiego reżysera doskonale ilustruje tezę, że ci źli to zawsze druga strona, nie my. U-Booty podczas II Wojny Światowej siały postrach i grozę, wszak niczym duchy pojawiały się nagle, atakowały, zatapiały cel i znikały w głębiach oceanu. Przez tę przeraźliwą otoczkę i mgiełkę tajemnicy osnuwającą zabójczą broń III Rzeszy zapomniano, że U-Booty – podobnie jak wszystkie inne okręty wojenne – miały ludzką załogę. Załogę pełną indywidualności, oryginałów, ludzi mających uczucia, emocje, pasje, sumienie i jego wyrzuty. Nieprzypadkowo Wolfgang Petersen na początku filmu zamieścił planszę informującą, że z 40 tysięcy marynarzy stacjonujących na U-Bootach, 30 tysięcy nigdy nie wróciło do domów. Akcja Das Boot skupia się ściśle na członkach jednego z niemieckich okrętów podwodnych. Petersen pokazuje ludzi snujących się ospale po korytarzach, ich niewybredne poczucie humoru, rozterki, tęsknotę za domem… zestawiając to ze scenami, w których na odgłos ALARMU BOJOWEGO ci ludzie stają się idealnie działającymi, szybkimi i precyzyjnymi maszynami wojennymi, z których każda jest maleńkim trybikiem składającym się na funkcjonowanie i niszczycielską moc okrętu podwodnego, słynnego U-Boota. A wszystko to przedstawione jest niezwykle realistycznie i sugestywnie dzięki klaustrofobicznym wnętrzom okrętu podwodnego i zdjęciom Josta Vacano – niezapomniane “jazdy” przez ciasne korytarze. Nie da się też zapomnieć nieco smutnego, powolnego muzycznego motywu przewodniego, który brzmi jednocześnie jak tęsknota za powrotem do domu, ale i wezwanie do walki, do zwycięstwa. Drugim motywem muzycznym wartym wzmianki jest niezwykle szybki, energiczny utwór ilustrujący sceny bojowe. To tyle od strony technicznej. Głównym bohaterem filmu jest Werner, korespondent wojenny, który towarzyszy kapitanowi Henrichowi Lehmannowi (niezapomniana rola Jurgena Prochnowa) w misji bojowej. To właśnie oczami Wernera poznajemy wnętrze okrętu, kajuty, torpedownie, mechanizmy, ale przede wszystkim ludzi podczas wykonywania obowiązków, wypoczynku i walki. Film Petersena pozbawiony jest jednak patosu (tak nachalnie wciskanego do niemal każdego filmu przez Amerykanów), nie mówi nam, że tym razem Niemcy są OK, a Anglicy NIE. Pokazuje nam Okręt wizję wojny takiej, jaka była, bez idealizowania czy wybielania/oczerniania którejkolwiek ze stron. Możemy tym razem dostrzec ludzi także w Niemcach, normalnych, czujących, którzy przeważnie w filmach wojennych ograniczani byli do wykrzykiwania HALT! HALT! czy ZIEG HAIL! Okręt to film o żołnierzach, marynarzach, o woli walki, chęci przeżycia – nieistotne, po której stronie walczą i czy Bóg jest z nimi, czy z tymi drugimi. A na pytanie, czy ów Bóg jest z którąkolwiek ze stron w niezwykle dosłowny i celny sposób nieświadomie odpowiada wstrząsający finał filmu, który dodatkowo wybija dzieło Wolfganga Petersena ponad przeciętność. Aż dziw bierze, że reżyser tak doskonałego i spójnego dzieła filmowego, jakim jest Okręt, nakręcił w roku 2004 zupełnie niestrawną Troję. Wracajmy jednak do meritum sprawy – po wielu latach od kinowej premiery Petersen zdecydował się przemontować film i wydłużyć go o wiele wyrzuconych z wersji kinowej scen. Film w wersji reżyserskiej pokazywany był na festiwalu CAMERIMAGE 2001 (gdzie miałem przyjemność zobaczyć go po raz pierwszy), a obecnie dłuższa, reżyserska wersja dostępna jest w Polsce na DVD i trwa 216 minut. Film został w bardzo wielu miejscach rozbudowany, mnóstwo scen zostało wydłużonych, a kilka zmieniło nawet swoje miejsce. Z wyżej wymienionych powodów, poniższy opis dodanych / zmienionych / przyciętych / wydłużonych / przeniesionych scen będzie się wydawał nieco chaotyczny, ale uwierzcie mi, że Petersen tak przetasował kolejność scen i rozbudował mnóstwo wątków, że z wielkim trudem udało mi się przez wszystko przebrnąć i nie pogubić się w montażowej plątaninie i niczego nie pominąć. Samo opisanie wszystkiego tak, aby było w miarę czytelne, było sporym wyzwaniem, mam jednak nadzieję, że poniższy tekst będzie się Wam czytało w miarę dobrze i zrozumiecie, co i gdzie miałem na myśli, tworząc ten dość skomplikowany logistycznie tekst ;).
- SCENY DODANE/ROZSZERZONE
[Czas: 02:15 – 03:40]
Pierwsza dodana scena stała się jednocześnie sceną otwierającą film – nie licząc oczywiście początkowego ujęcia podwodnego, gdy z ciemności wody powoli wyłania się okręt podwodny. Kapitan Henrich Lehmann (Jurgen Prochnow) wraz ze swoimi ludźmi jedzie samochodem na pożegnalny bal przed wypłynięciem na morze. Po drodze spotyka kompletnie pijanych ludzi ze swojej załogi, którzy rządkiem sikają na przejeżdżający samochód z porucznikiem w środku. Kierowca włącza wycieraczki ;).
[Czas: 06:22 – 06:54]
Kolejna dodana scena wywodzi się w prostej linii od pierwszej z dodanych scen. Jeden z nowych ludzi Kapitana po złożeniu meldunku o uzupełnieniu przez okręt U96 prowiantu, amunicji i paliwa, skarży się, że w drodze na przyjęcie został był napastowany przez część załogi. Kapitan pyta, czy doszło do inicjacji, na co marynarz odpowiada, że tak ;). Kapitan kończy rozmowę słowami: “Mnie też się to przytrafiło” ;). Dodano również ujęcie wbiegającego na podium oficera z kieliszkiem szampana w dłoni, który przez mikrofon wznosi toast. W oryginalnej wersji filmu od razu widzieliśmy go stojącego przy mikrofonie.
[Czas: 13:55 – 14:33]
Kapitan przedstawia załodze korespondenta wojennego porucznika Wernera, który będzie towarzyszył załodze podczas rejsu. Kapitan w zabawny sposób oświadcza, że Werner ma ze sobą aparat fotograficzny, że opisuje bohaterów i żeby załoga dobrze się zachowywała.
[Czas: 15:00 – 15:46]
W wersji reżyserskiej skrócono o kilka sekund scenę wyjścia okrętu z portu, dodano za to ujęcie okrętu na pełnym morzu jeszcze przed zanurzeniem, które to ujęcie w normalnej wersji filmu pojawia się kilka minut dalej.
[Czas: 17:44 – 21:03]
W tym miejscu pierwotnie była scena na mostku, gdy Kapitan cieszy się, że “znowu wyszli w morze”. W wersji reżyserskiej znalazła się natomiast scena na mostku, podczas której Werner robi zdjęcia Kapitanowi i bosmanom. Kapitan prosi Wernera o to, by zdjęcie robił, jak będą już wracać z misji; wtedy będą mieli brody. Kapitan nie chce, aby Anglicy oglądali na zdjęciach elegancko ogolonych marynarzy wyglądających jak “dzieciaki uczepieni spódnicy mamusi”. Narzeka też na to, że wśród nowej, młodej załogi czuje się staro, a misję nazywa “dziecięcą krucjatą”. Dodano też scenę kolacji, podczas której Kapitan pyta nowego rekruta o pochodzenie, a po jego wyjściu na wartę mówi o nim: “Nasz nowy meksykański rekrut. Młoda maszyna. Wykonuje wszystkie rozkazy z miejsca”, na co jeden z bosmanów stwierdza żartobliwie: “Jest tak spięty, że mógłby rozłupywać orzechy pośladkami”. Ten komentarz spotyka się z groźnym spojrzeniem Kapitana.
[Czas: 25:19 – 27:30]
Nieco inaczej zmontowano scenę rozmowy Wernera z Ullmanem, który wyznaje w tajemnicy, że jest zaręczony z francuską kwiaciarką, która na dodatek jest w ciąży. Jest to jednak zmiana zauważalna tylko podczas synchronicznego oglądania obydwu wersji filmu i nie ma żadnego wpływu na odbiór samej sceny. Nie ujęto ani nie dodano tu żadnego dodatkowego dialogu.
[Czas: 30:34 – 33:39]
Werner zbudzony w nocy hałasami, zrywa się z koi, uderzając głową o sufit. Wychyla głowę na korytarz, gdzie załoga głośno żartuje na temat wielkiego tyłka jednego z nich. Później żarty załogi obracają się wokół brzydkiego zapachu spowodowanego tłustymi włosami i brudnymi skarpetami. Gdy żarty zupełnie zaniżają poziom, zażenowany Werner kładzie się z powrotem spać. Dodano, a raczej przeniesiono tu scenę nasiadówki w kajucie Kapitana (tej samej nocy), gdzie Chef rozwiązuje krzyżówkę, a Werner podpowiada mu hasła. W końcu radiotelegrafista przynosi rozszyfrowaną wiadomość, Kapitan wstaje i wychodzi z kajuty na mostek (cała ta scena jest w wersji oryginalnej w dalszej części filmu, w nieco skróconej wersji – Kapitan nie wychodzi z radiotelegramem z kajuty). W wersji reżyserskiej za to nieco skrócono ujęcie, w którym Kapitan dochodzi do stołu z mapami – nie widać na przykład, jak zaraz za nim wchodzi część załogi. Widzimy od razu, jak kilku marynarzy już stoi w drzwiach. W tym momencie film wraca na tory znane już z normalnej wersji.
[Czas: 35:03 – 35:22]
Wydłużono ujęcie, w którym Werner, przeciskając się przez zatłoczony korytarz zbrojowni, robi zdjęcia marynarzom nacierającym torpedy wazeliną.
[Czas: 37:04 – 37:22]
Przed ujęciem ukazującym Wernera śpiącego nad dziennikiem dodano krótkie ujęcie Ullmana piszącego list do ukochanej. W tym miejscu w oryginalnej wersji filmu znalazła się wspomniana nieco wyżej sekwencja w kajucie kapitana. W wersji reżyserskiej mamy w zamian dodanych kilka nowych scen, o czym poniżej.