OBCY – ÓSMY PASAŻER „NOSTROMO” i CICHE MIEJSCE, czyli o ciszy w horrorze. Mniej znaczy więcej

Ciche miejsce swoją premierę miało w 2018 roku. Film został wyreżyserowany przez Johna Krasinskiego, który wcielił się zarazem w postać Lee Abbotta, ojca rodziny. Z kolei główna rola żeńska, czyli Evelyn Abbott, matka, przypadła Emily Blunt – prywatnie żonie Krasinskiego. Akcja filmu rozgrywa się w postapokaliptycznym świecie zdominowanym przez nadwrażliwe na dźwięk potwory, które stanowią śmiertelne zagrożenie dla ludzi – by przetrwać, należy zachowywać się jak najciszej. Widz wkracza w te przerażające realia wraz z Lee, Evelyn i trójką ich dzieci, a także kolejnym, czwartym w drodze, jako że kobieta jest w ciąży. To, co bezsprzecznie pomaga rodzinie przetrwać, to fakt, że ich córka Regan (Millicent Simmonds) jest osobą głuchoniemą, w związku z czym wszyscy potrafią komunikować się ze sobą w języku migowym. Jak nietrudno wywnioskować, ze względu na charakter fabuły ścieżka dźwiękowa odgrywa w Cichym miejscu rolę nawet bardziej kluczową niż w większości filmów. Odpowiedzialni za nią są Erik Aadahl oraz Ethan Van der Ryn razem z kompozytorem muzyki Marco Beltramim.
Wraz z rozpoczęciem się filmu słychać typowe dla horrorów przerażające, budujące napięcie dźwięki niediegetyczne. Następnie kamera w statycznych kadrach wprowadza widza w postapokaliptyczny świat wypełniony wszechogarniającym poczuciem opustoszenia – puste ulice, puste chodniki, puste domy. Efekt zostaje wzmocniony poprzez względną ciszę – jedyne dźwięki, jakie słychać, to podmuchy wiatru. Gdy kamera dociera do opuszczonego supermarketu, w którym poznajemy rodzinę filmowych protagonistów, każdy dźwięk, nawet najdrobniejszy krok, zdaje się nagle wybrzmiewać niezwykle głośno. Pierwsze słowa nie w języku migowym padają dopiero w 24. minucie filmu. Co ciekawe, nie jest to nawet dialog, tylko utwór Harvest Moon Neila Younga, który funkcjonuje jako muzyka immanentna, jako że Lee wraz z Evelyn odsłuchują go na słuchawkach. Z kolei pierwszą kwestię mówioną, których cały film zawiera jedynie 90 linijek, słyszymy dopiero w 40. minucie!
Ścieżka dźwiękowa przez większość czasu opiera się więc na diegetycznych odgłosach rzeczywistości, w której toczy się akcja filmu – często są to zupełnie zwykłe ambienty towarzyszące każdemu na co dzień, takie jak szum drzew, szuranie butów czy podmuchy wiatru, jednak w bezwzględnej ciszy zdają się nagle być paraliżująco głośne. Dodatkowo co jakiś czas możemy usłyszeć dźwiękowe efekty specjalne w postaci przypominających klikanie odgłosów wydawanych przez potwory – podobno inspiracją dla twórców była echolokacja nietoperzy. Muzyka niediegetyczna dobrze wkomponowuje się w dzieło, pomaga zbudować napięcie, ale jednocześnie nie odwraca uwagi od tego, co dzieje się na ekranie. Jednak najciekawszym zabiegiem dźwiękowym, o którym należy wspomnieć, jest efekt całkowitego wyciszenia otoczenia, który pojawia się zawsze wtedy, gdy przyjmujemy perspektywę głuchoniemej Regan. Wówczas groza Cichego miejsca staje się tym bardziej wszechobecna i przejmująca.
Zarówno Obcy – ósmy pasażer „Nostromo”, jak i Ciche miejsce odzwierciedlają, że cisza w filmie to coś więcej niż zwykły brak dźwięku; ważne, by niczym muzyka współdziała nie tylko z wyświetlanym obrazem, co jest dosyć oczywiste, ale także z innymi komponentami ścieżki dźwiękowej. Można by pokusić się w tym miejscu o stwierdzenie, że przeciętny widz uczy się prawdziwie słyszeć dźwięk w filmie dopiero wtedy, gdy go zabraknie. W bezwzględnej ciszy nawet zwykły oddech potrafi stać się przeraźliwie świszczący, co doskonale widać (a przede wszystkim słychać) w obydwu powyższych produkcjach. Mimo przestrzeni kosmicznej i 39 lat dzielących Obcego – ósmego pasażera „Nostromo” Ridleya Scotta oraz Ciche miejsce Johna Krasinskiego obydwa filmy pokazują, jak dźwięk lub jego brak potrafią efektywnie budować film, a już w szczególności horror.