search
REKLAMA
Remake

NIKITA. Oryginał i remake

Rafał Donica

1 stycznia 2012

REKLAMA

Film Luca Bessona (Golden Globe 1992 dla najlepszego filmu zagranicznego) to klasyka kina akcji. Nikita wyróżnia się z tłumu filmów sensacyjnych, niezapomnianym klimatem w scenach akcji, co w dużej mierze zawdzięcza dynamicznej i ciekawej pracy kamery. Strzelanina w kuchni to w końcu wprawka Bessona w niecodziennym sposobie filmowania i doborze wymyślnych ujęć, czego pełnię pokaże kilka lat później w Leonie. Po obejrzeniu Nikity w pamięci pozostaje rewelacyjna muzyka Erica Serry, na czele z nerwowym, energicznym motywem przewodnim – gdy Nikita wstaje w restauracji od stołu i idzie wykonać zadanie. Wreszcie Nikita to popisowa rola Anne Parilaud (Cesar Award dla najlepszej aktorki), która żywiołowo pokazała przemianę swojej bohaterki. Nikita to także narodziny postaci Victora czyściciela (Jean Reno), która cztery lata później ewoluuję w Leona Zawodowca.

Inteligentna, znakomicie napisana opowieść o przemianie ćpunki-morderczyni, w wykształconą, doskonale wyszkoloną, perfekcyjną maszynę do walki, na tyle zachwyciła widzów, że Amerykanie postanowili zrobić własną wersję. I co z tego wyszło? Przede wszystkim w wersji amerykańskiej jest więcej akcji, mniej klimatu. Niestety, jest to zmiana na minus, bo to co u Bessona pozostawało “interesującym niedopowiedzeniem”, u Badhama razi dosłownością. Zupełnie zbędną w remake’u sceną jest choćby uliczna bójka Niny z bandą pijaczków. Muzyka Hansa Zimmera sprawuje się w Point of No Return / The Assassin znakomicie – szczególnie podczas strzelaniny w kuchni, więc tutaj plus. Zaś najsłabszym elementem Kryptonimu “Nina” okazuje się być… główna bohaterka.

Filigranowa Bridget Fonda, przede wszystkim zbytnio szarżuje na ekranie. Choćby podczas nauki obsługi komputera, gdy zaczyna tępo i bezmyślnie walić myszką o stół, czy też w scenie zakupów, gdzie małpując po jednej z klientek, wrzuca do koszyka dziesiątki puszek tych samych wyrobów – bez zastanowienia, bez samokontroli itp. choć jest już po szkoleniu m.in. z dobrego wychowania. Postać Niny ostatecznie “kładzie” uczesanie głównej bohaterki, a raczej uczesania – co jedno to brzydsze. Żeby nie kończyć negatywem, wspomnę o ciekawie zagranej postaci Victora (Harvey Keitel), który choć nie dorównuje Victorowi Reno, to i tak czyni na ekranie niezłą rozwałkę i ginie w widowiskowy sposób. Ale i tak na koniec muszę bezlitośnie powiedzieć, że Kryptonim “Nina” to jedynie dalekie echo francuskiego oryginału. Ot, zwykłe, sprawnie zrobione kino sensacyjne, bez zadatków na nic więcej.

  • W obydwu wersjach, w roli nauczycielki Nikity wystąpiły bardzo znane aktorki starszego pokolenia: Jeanne Moreau – Nikita / Anne Bancroft – Point of No Return.
  • Luc Besson odrzucił propozycję wyreżyserowania amerykańskiego remake’u Nikity.
  • W USA Nikita wyświetlana była pod tytułem La femme Nikita, czyli, w wolnym tłumaczeniu, Kobieta Nikita.
  • W polskim wydaniu DVD przy tytule widnieje idiotyczny dopisek: “Nowy rodzaj zabójczej broni” – ułańska fantazja polskiego wydawcy.
  • Remake zatytułowany jest Point of No Return, jednak często można spotkać plakaty i opakowania DVD z tytułem The Assassin lub The AssassinPoint of No Return. Roboczy tytuł filmu brzmiał Girl No. 5 i The Specialist. Polski tytuł filmu to Kryptonim “Nina“.
  • W 1991 roku światło dzienne ujrzał jeszcze jeden remake Nikity. Była to zrealizowana w Hong Kongu, ociekająca krwią produkcja pt. Hei Mao (ang. Black Cat). Jest to średnio udany, a nawet słaby film wiernie odtwarzający historię zabójczyni znanej z oryginału, która w tej wersji ma na imię Catherine. Czarny Kot jest produkcją nieoficjalną, jako że Luc Besson czy inne osoby odpowiedzialne za Nikitę nigdy nie wydali zgody na jej realizację.
  • W latach 1997-2001 powstał serial pod tytułem La femme Nikita, produkcji kanadyjskiej. Serial składał się z pięciu sezonów, po 22 odcinki (wyjątkiem jest sezon piąty – jedynie 8 odcinków) każdy. W serialu, poza Nikitą (graną przez Petę Wilson), nie pojawiała się żadna postać z filmów Bessona czy Badhama.
  • Ciekawym zabiegiem twórców serialu był niecodzienny sposób tytułowania kolejnych epizodów. W pierwszym sezonie tytuły wszystkich odcinków składały się z jednego wyrazu – np. Friend, Simone, Love. W sezonie drugim z dwóch wyrazów: New Regime, End Game, Last Night. W sezonie trzecim z trzech: Looking for Michael, Gates of Hell itd. itp. konsekwentnie aż do sezonu piątego, gdzie tytuły składały się oczywiście z pięciu wyrazów: Deja Vu All Over Again, The Girl Who Wasn’t There.

Tekst z achiwum film.org.pl (23.06.2007)

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA