Niepozorny rudzielec. 5 NAJLEPSZYCH RÓL AMY ADAMS
Bez wątpienia jest jedną z najbardziej interesujących aktorek, a jednocześnie wciąż brakuje jej “kropki nad i” w postaci nagrody Akademii – na razie zdobyła pięć nominacji i nie ulega wątpliwości, że wciąż nie powiedziała ostatniego słowa. Zanim jednak będziemy mogli powitać Amy Adams wśród laureatek Oscara, przyjrzyjmy się pięciu jej najlepszym rolom – kolejność losowa.
Wątpliwość
Pamiętam, że podczas nocy oscarowej AD 2009 byłem więcej niż oburzony – uważałem, że rola siostry James, której podejrzenie i intuicja wywracają do góry nogami życie katolickiej szkoły w nowojorskim Bronksie, była warta wszystkich nagród świata. Adams pokazała nam obezwładniającą widza dawkę emocji i podszytą strachem tytułową wątpliwość, która doprowadza do nieodwracalnych zmian w życiu konserwatywnej placówki. Młoda, niedoświadczona zakonnica, całkowicie wbrew swej woli, obezwładniona zostaje myślą, której nie jest w stanie – nie ma prawa! – zachować dla siebie. Niewiele jest słów, które można napisać o tej kreacji, by nie zepsuć ogromnej przyjemności z oglądania jej – to po prostu trzeba zobaczyć. Jeśli ktokolwiek wątpiłby w talent Amy Adams, Wątpliwość – o ironio! – stanowczo zwalczy te rozterki.
Zwierzęta nocy
W 2016 roku zagrała w 3 filmach, ale to ta w Zwierzętach nocy zrobiła na mnie z nich wszystkich największe wrażenie. Pomijam już fakt, że Tom Ford to pieprzony mistrz stylu i że w jego wizji Amy wygląda obłędnie – wystarczy spojrzeć na fotosy promocyjne, by przekonać się, że gdyby Adams żyła i tworzyła w latach 40. ubiegłego wieku, byłaby królową femmes fatales. W Zwierzętach nocy największe wrażenie robi mieszanka pewności siebie, wyrachowania i przerażenia, na której zbudowana jest postać Susan Morrow. Mocna, wysmakowana, nietuzinkowa kreacja, choć o wiele bardziej stonowana od roli partnerującego Amy Jake’a Gyllenhaala.
Fighter
Tworząc swoją postać w Mistrzu, Adams musiała z pewnością korzystać z doświadczeń nabytych na planie Fightera. Co prawda Charlene Fleming to kobieta o wiele bardziej charyzmatyczna i wybuchowa niż dostojna żona wielkiego guru sekty, ale obie panie w podobnym stopniu stanowią o sukcesie i pozycji swoich partnerów. Jako zadziorna partnerka obiecującego pięściarza Amy w Fighterze wypada więcej niż obiecująco, tworząc jedną z najbardziej brawurowych kreacji w swojej karierze. Zwykle efemeryczna i delikatna, tym razem rudowłosa Adams wcieliła się w prawdziwą kocicę, która nie boi się użyć pazurów w obronie tego, w co wierzy. Świetna, żywiołowa rola, bliska życiu i ludzkim słabościom. Może dlatego tak do nas przemawia?
I wszystko lśni
Najbardziej niepozorny z wymienionych tutaj filmów i – na pierwszy rzut oka – najmniej efektowna rola. Ale gdy uważnie obejrzy się ten znakomity, kameralny komediodramat Christine Jeffs, dostrzeże się ogromną jakość w aktorstwie Amy Adams. Tu wciela się w samotną matkę, która w nieciekawej sytuacji finansowej staje na głowie, by zapewnić edukację swojemu synowi. W tej postaci skupia się cała ironia losu amerykańskiej klasy średniej – niegdyś cheerleaderka uwielbiana przez całą szkołę, Rose jest dziś kolejną szarą obywatelką walczącą o przeżycie i namiastkę godnego bytu. Amy nie tylko świetnie wypada w tej na pozór zwyczajnej roli, ale znakomicie uzupełnia się też z Emily Blunt, grającą jej siostrę-nieudaczniczkę. Proste, ale piękne kino ze znakomitymi postaciami kobiecymi.
Mistrz
Podobne wpisy
U Paula Thomasa Andersona nikt nie gra źle – to reżyser, który nie pozwoliłby sobie na to, by nie wycisnąć maksimum choćby z czwartoplanowego aktora. Ale też członkowie obsady jego filmów wiedzą, że pracują z geniuszem i, mając poczucie tworzenia kolejnego arcydzieła spod znaku PTA, wspinają się na aktorskie wyżyny. Nie inaczej było z Amy, współpracującą wówczas z Andersonem po raz pierwszy. Niesamowitym sukcesem Adams jest to, że przy dwóch wspaniałych, hipnotyzujących wręcz kreacjach męskich – Philipa Seymoura Hoffmana i Joaquina Phoeniksa – potrafiła stworzyć rolę wyrazistą i godną pierwszego planu. Postać Peggy Dodd, partnerki i współpracowniczki bohatera kreowanego przez Hoffmana, to perfekcyjna ilustracja znanego powiedzenia: za każdym wielkim mężczyzną stoi jeszcze większa kobieta. Amy zagrała tak, iż nie ulega wątpliwości, że Lancaster Dodd bez swojej żony byłby nikim.