NAJMOCNIEJSZE polskie filmy
Kontynuujemy akcję #100latniepodległości! Tym razem przedstawiam moje subiektywne zestawienie najmocniejszych polskich filmów. W rankingu z założenia nie uwzględniłam dokumentów (Zabójca z lubieżności) oraz koprodukcji (Pianista). Jakie filmy dopisalibyście do mojej listy?
20. Baza ludzi umarłych (reż. Cz. Petelski, 1959)
Jest to opowieść o złym czasie, złych drogach, złych samochodach i o ludziach, których nie da się określić jednym słowem.
Trudno trafniej i lapidarniej podsumować ten obraz, niż zrobiły to napisy wstępne do niego. Poodwilżowy film Petelskiego wniósł do rodzimej kinematografii niespotykaną wcześniej dawkę surowości. Ośnieżone, bieszczadzkie kadry i dzisiaj wywołują wrażenie osamotnienia i osaczenia. Chociaż autor scenariusza – Marek Hłasko – ostatecznie nie zgodził się firmować swoim nazwiskiem produkcji, to w Bazie ludzi umarłych znajdziemy wszystko to, co tak charakterystyczne dla twórczości tego pisarza. To twarda, „męska” opowieść z życia proletariuszy, niepozostawiająca złudzeń co do rzeczywistości – ponurej, fatalistycznej i beznadziejnej.
19. Symetria (reż. K. Niewolski, 2003)
Kino służy między innymi do tego, by móc podróżować w takie miejsca, w których w realnym świecie nigdy nie chcielibyśmy się znaleźć. Takim miejscem z pewnością jest więzienie, postrzegane przez reżysera jako wroga i nieludzka mikrospołeczność, rządząca się okrutnymi, hierarchicznymi prawami. Do takiego surowego świata dostaje się Łukasz – niesłusznie oskarżony i skazany za napad. Jeśli przymkniemy oko na drobne nielogiczności scenariusza (bohater był w kinie w trakcie napadu, którego rzekomo miał się dopuścić, ale nikt nie może tego potwierdzić, nie ma też monitoringu) i pewną sztuczność, jaką wyczuwa się w sportretowaniu grypsery, to otrzymamy przenikliwą analizę funkcjonowania zamkniętej męskiej społeczności.
18. 300 mil do nieba (reż. M. Dejczer, 1989)
Wychowani w biedzie i patologii bracia ukrywają się w ciężarówce, która wywozi ich do obcego kraju. Rodzice w ogóle się tym nie interesują i nie starają sprowadzić dzieci do domu… 300 mil do nieba to obraz nieco dzisiaj zapomniany. Niesłusznie. Wzrusza gra aktorska dwójki chłopców, osacza i niepokoi sceneria nieprzystępnej, niegościnnej Danii. Co przeraża w tym filmie najbardziej? Prawda. Wystarczy znaleźć się w pewnych dzielnicach, zapukać do niektórych domów, by przekonać się, że są takie miejsca w Polsce, w których przez ostatnie 20 lat niewiele się zmieniło.
17. Jestem mordercą (reż. M. Pieprzyca, 2016)
To nie jest film w sprawie. To film o człowieku pod presją złapania seryjnego mordercy, odniesienia sukcesu, zmagającym się z tym, co w nim dobre i złe. Wikłającym się w kompromisy, złe decyzje. Pretekstem do pokazania tego jest właśnie sławna sprawa Wampira z Zagłębia.
Tak mówił Maciej Pieprzyca o istocie swojego filmu w wywiadzie dla „Kina” (nr 11/2016). Bo też jego tematem jest owo niepozorne zło, które może wyleźć z każdego z nas i wcale nie ma gęby potwora, jak chcielibyśmy wierzyć. Skorumpowana rzeczywistość infekuje wszystkich: od patologicznej żony podejrzanego, zeznającej przeciwko mężowi dla pieniędzy, po dobrego policjanta, który by skutecznie prowadzić sprawę, odkłada na bok moralność. Jestem mordercą to rasowe kino gatunkowe made in Poland (nareszcie!). Tym mocniejsze, że opowiadające o prawdziwych wydarzeniach. Pamiętajmy też o innym ważnym dziele, jakie zainspirowała historia Zdzisława Marchwickiego, Wampira z Zagłębia, chyba najbardziej filmogennego polskiego mordercy – to świetna „Anna” i wampir Janusza Kidawy z 1981 r.