Najciekawsze sceny, w których aktorzy NAPRAWDĘ uprawiali seks
Przez wiele lat seks w kinie był tematem tabu i nie było mowy o pokazywaniu go chociażby w wersji symulowanej. Zaczęło się to zmieniać wraz ze zmianami obyczajowymi i rewolucją seksualną. Od lat 60. dzięki okresowi porno chic lub Golden Age of Porn w amerykańskim kinie w latach 1969–1984, gdy filmy pełne seksu i erotyki zyskiwały powszechne uznanie wśród widzów i krytyków, coraz częściej można było podglądać na ekranie pary uprawiające seks – począwszy od Blue Movie Andy’ego Warhola z niesymulowanymi scenami seksu, poprzez Głębokie gardło, aż do niesławnego Ostatniego tanga w Paryżu. Chociaż nie jest to branżowy standard, to jednak z każdym rokiem pojawia się coraz więcej filmów, w których aktorzy uprawiają prawdziwy seks na ekranie. Oto najciekawsze nieudawane sceny seksu w historii kina.
Morderstwo w trakcie stosunku – „Imperium zmysłów” (1976)
Nagisa Ōshima to jeden ze współtwórców japońskiej Nowej Fali znany z przełamujących schematy filmów. Imperium zmysłów bazuje na prawdziwej historii morderstwa z lat 30. XX wieku, kiedy to Sada Abe, gejsza i prostytutka, udusiła swojego kochanka, by potem odciąć mu genitalia i nosić je w kimonie. Historia Sady odbiła się wówczas szerokim echem w całej Japonii i zainspirowała wielu twórców, w tym Nagisę Ōshimę. W Imperium zmysłów opowiedział historię Sady na swój sposób, uwzględniając odważne sceny niesymulowanego seksu waginalnego, oralnego i innych zabaw erotycznych. Najmroczniejszą sceną seksu jest ta pod koniec filmu, gdy Sada morduje swojego kochanka. Choć dzisiaj Imperium zmysłów uznawane jest za odważne i oryginalne dzieło, z powodu scen seksu wciąż jest ocenzurowane w kraju, z którego pochodzi.
Bondage – „Romans” (1999)
Reżyserka Catherine Breillat od początku swojej kariery tworzyła kino odważne i przełamujące społeczne tabu. Marie (Caroline Ducey) jest w związku z Paulem (Sagamore Stévenin), który nie chce się z nią kochać. Dziewczyna szuka więc intymności gdzie indziej i angażuje się w seksualną relację z Paolem (Rocco Siffredi), a następnie z kilkoma innymi mężczyznami. W filmie możemy oglądać liczne stosunki waginalne, masturbację, ejakulację, seks oralny, a nawet seks bondage, który Marie uprawia z dużo starszym od siebie mężczyzną. Na pytania o seks na ekranie, Breillat tak odpowiedziała w wywiadzie z „New York Post”: „Aktor nigdy nie udaje. Nie jestem perwersyjna. Nie wymuszam na moich aktorach i aktorach niczego ponad to, co konieczne. Ale nie udaję. Nie symuluję. Umowa była taka, że robimy to, co będzie trzeba, idziemy tak daleko, jak będzie od nas tego wymagał film”.
Odtwórczyni głównej roli Caroline Ducey została za swoją rolę nagrodzona Étoile d’or de la révélation féminine (czyli Złotą Gwiazdą za kobiece odkrycie aktorskie) przyznawaną przez l’Académie de la presse du cinéma français.
Scena gwałtu – „Gwałt” (2000)
Francuski film z gatunku rape and revenge Baise-moi (baiser oznacza po francusku „pieprzyć”, w dosłownym tłumaczeniu tytuł filmu powinien brzmieć więc „Pieprz mnie”) wyreżyserowany i napisany przez Virginie Despentes i Coralie Trinh Thi, byłą aktorkę porno, to z pewnością jeden z najbardziej kontrowersyjnych i najtrudniejszych do oglądania filmów ukazujących seksualność. Film otwiera piętnastominutowa sekwencja gwałtu zbiorowego – bohaterki Nadine i Manu zostają zgwałcone przez trzech mężczyzn. Penetracja jest niesymulowana, przez co film mrozi krew w żyłach widza, tworząc wrażenie, że to cały gwałt dzieje się naprawdę. Poza tym w Baise-moi nie brakuje licznych scen prawdziwego seksu.
Seks i koncerty rockowe – „Dziewięć piosenek” (2004)
Film Michaela Winterbottoma to w zasadzie zwyczajna historia trwającego rok związku, pozbawiona większych zwrotów akcji, za to pełna niesymulowanych scen seksu. Matta (Kieran O’Brien), klimatologa, i Lisę (Margo Stilley), studentkę z Ameryki, łączy miłość do muzyki na żywo i koncertów rockowych. Wspólnie więc chodzą na koncerty i… uprawiają seks. Seks waginalny, oralny i ejakulacja – w filmie Winterbottoma jest wszystko, a jak opowiadał sam O’Brien, reżyser miał dokładną wizję na temat tego, jak jego film ma wyglądać. Szczegółowo więc instruował aktorów, jak mają się rozbierać i poruszać, pomimo że ich seks był niesymulowany.
Seks oralny – „Brązowy królik” (2003)
O Brązowym króliku Vincenta Gallo pisałam niedawno przy okazji tekstu o filmach, które spotkały się z nieprzychylnym przyjęciem na festiwalu w Cannes. Gallo wdał się w publiczną dyskusję z krytykiem filmowym Rogerem Ebertem, który podczas tej sprzeczki nazwał Brązowego królika najgorszym filmem w historii Cannes (ponoć zmienił zdanie na temat filmu, kiedy rok później zobaczył jego zedytowaną wersję). Co tak wzburzyło krytyka i innych widzów? Nie tylko pretensjonalna narracja, ale przede wszystkim scena niesymulowanego seksu. Vincent Gallo sam gra główną rolę w wyreżyserowanym przez siebie filmie według własnego scenariusza. Grana przez niego postać, rajdowiec Bud Clay, po rozstaniu wciąż nie może zapomnieć o swojej wielkiej miłości Daisy (Chloë Sevigny). Wspomnień po ukochanej nie są w stanie zatrzeć nawet nowe kochanki. Wielkie kontrowersje wywołała scena niesymulowanego seksu oralnego pomiędzy Gallo a Sevigny.
Seks w trójkącie – „Love” (2015)
Gaspar Noé chętnie porusza w swoich filmach tematykę seksualności, a jego Love zapisało się w historii kinowego niesymulowanego seksu. Być może to zasługa także wersji 3D filmu, która jeszcze bardziej unaoczniła seksualne ekscesy bohaterów na ekranie. Jak sam tytuł wskazuje, film Noego to oda do miłości, pełnej pasji i namiętności, także tej fizycznej. Opowiada historię Murphy’ego (Karl Glusman), który wspomina swój intensywny związek z Elektrą (Aomi Muyock) przerwany przez jego zdradę. Wspomnienia przeradzają się na ekranie w kilkuminutowe sceny seksu, także seksu w trójkącie. Chociaż wielu krytyków oskarżało Noego o nakręcenie po prostu pornosa, Love to jego najcieplejszy i pełen czułości film, poza najnowszym Vortexem.