Najbardziej KONTROWERSYJNE wybory CASTINGOWE
Heath Ledger – Joker (Mroczny Rycerz)
Po sukcesie Batmana – Początku Christophera Nolana z 2005 roku szybko ogłoszono, że ekipa odpowiedzialna za sukces części pierwszej pracuje nad kontynuacją. Dla wszystkich – szczególnie w kontekście finału części pierwszej – jasne było, że w filmie głównym antagonistą będzie legendarny Joker. Miało być to pierwsze filmowe spojrzenie na tę postać od czasu kultowej kreacji Jacka Nicholsona z filmu Tima Burtona z 1989 roku. Wyobraźnia fanów była rozgrzana do czerwoności, wszyscy prześcigali się w kolejnych propozycjach. W roli widziano m.in. Adriena Brody’ego czy Seana Penna. Wkrótce ogłoszono jednak, że rolę powierzono Heathowi Ledgerowi. Internet zapłonął. Przystojny, dwudziestoparoletni blondyn ze słonecznej Australii nie był nawet blisko marzeń fanów. Nie pomogła też kontrowersyjna rola w Tajemnicy Brokeback Mountain. Reszta, to jak wiemy, już historia. Tragicznie zmarły jeszcze przed premierą Mrocznego Rycerza Ledger stworzył kreację totalną. Jego Joker do dziś budzi zachwyt, a sam aktor pośmiertnie został nagrodzony za nią Oscarem.
Idris Elba – Heimdall (Thor)
Czarnoskóry aktor Heimdallem? Marvel Studios od początku potrafiło swoim podejściem skłócić fanów. Casting Idrisa Elby do roli Heimdalla nie spodobał się fanom z dwóch powodów – po pierwsze komiksowy pierwowzór miał biały kolor skóry, po drugie mylnie (w końcu Marvel ekranizował własny komiks, a nie mitologię) uważano, że nordycki bóg powinien być bliski urodzie rdzennych Skandynawów. Co ciekawe, obecny w filmie jako bóg-Azjata Tadanobu Asano raczej wymknął się krytycznym oczom fanów. Idris Elba powtórzył rolę jeszcze w dwóch sequelach Thora oraz trzeciej części Avengers. Od tego czasu wiele komiksowych postaci zmieniało w drodze na ekran kolor swojej skóry (włącznie z – również związaną ze światem Thora – Walkirią, w którą wcieliła się oczywiście Tessa Thompson), ale mam wrażenie, że kwestia Heimdalla wywołała na razie największą burzę.
Kristen Wiig, Melissa McCarthy, Kate McKinnon i Leslie Jones – Pogromcy duchów (Ghostbusters. Pogromcy duchów)
Podobne wpisy
Kristen Wiig, Melissa McCarthy, Kate McKinnon i Leslie Jones. Cztery nazwiska, które miały zastąpić obsadę oryginalnych, kultowych Pogromców duchów z 1984 roku. Specjalistom od castingów dostało się z każdej strony – że same kobiety, że jedna czarna, że size plus, że żadna nie wygląda na naukowca, a któraś przecież powinna. Trudno powiedzieć, czy zły odbiór samego pomysłu przyczynił się do kiepskich wyników box office’u, ale biorąc pod uwagę całkiem dobre recenzje, wiele na to wskazuje. Twórcy zostali zniechęceni do tego stopnia, że kolejna kinowa odsłona marki przywrócić ma oryginalną ekipę, z Billem Murrayem na czele. Premia zapowiedziana już na przyszły rok. Tym razem powinno obyć się bez kontrowersji.
Scarlett Johansson – Major (Ghost in the Shell)
Zaczęliśmy od Scarlett O’Hary, to skończmy na jej imienniczce. Znów ekranizacja komiksu (no, w tym przypadku bardziej anime) i znów problemem okazała się rasa bohatera. Z jednej strony trudno nie zauważyć tu przykładu tzw. whitewashingu (“wybielania”), z którym Hollywood od lat próbuje walczyć. Mówimy w końcu o japońskiej bohaterce, oryginalnie Azjatce, która w filmie aktorskim dostała twarz Scarlett Johansson. Z drugiej strony można odbić piłeczkę i powiedzieć, że ciało Major jest syntetyczne i jako takie nie musi być rasowo przystosowane do geograficznych standardów. Kontrowersyjna decyzja twórców wydaje się tylko przystawką do zapowiedzianej już aktorskiej wersji innego kultowego filmu cyberpunkowego rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni – Akiry, o której już dziś wiadomo, że przeniesie akcję oryginału z Tokio do Nowego Jorku. Wojna domowa fandomu gwarantowana.
A was jaka decyzja obsadowa oburzyła najbardziej? Z którą nie mogliście się pogodzić?