Najbardziej IKONICZNA scena z każdej części sagi STAR WARS
W grudniu zeszłego roku – na dobre i na złe – tzw. Saga Skywalkerów dobiegła końca. Ostatecznie otrzymaliśmy zamkniętą w trzech trylogiach opowieść o losach tej niezwykłej rodziny, które mogliśmy oglądać na ekranie od ponad czterech dekad. Dziś postaram się przedstawić najbardziej ikoniczne sceny serii.
Z każdej odsłony wybrałem po jednej scenie, bez uwzględniania spin-offów (Łotra 1 i Hana Solo). Całość ułożona została chronologicznie względem kinowych premier kolejnych odsłon.
Gwiezdne wojny (1977) – Zachód dwóch słońc
Śmiało forsuję tezę, że oryginalne Gwiezdne wojny z 1977 roku (znane też jako Nowa nadzieja) to najważniejszy film w historii popkultury, a zatem pozycja niemal utkana z ikonicznych scen. Nie mam jednak problemu ze wskazaniem tej jednej jedynej, bo zachód dwóch słońc, któremu przygląda się na rodzimym Tatooine Luke Skywalker, a któremu towarzyszy nieśmiertelny motyw muzyczny Johna Williamsa, to po prostu klasyk kina i marki George’a Lucasa (trzykrotnie zresztą w jej ramach cytowany – kończył zarówno trylogię prequeli, jak i sequeli, towarzyszył też śmierci Luke’a Skywalkera w Ostatnim Jedi).
Imperium kontratakuje (1980) – „Jestem twoim ojcem”
Podobne wpisy
Najważniejszy moment w życiu Luke’a Skywalkera? Najbardziej ikoniczny moment całej serii? Największy twist w historii kina? Można opisać scenę z finału Imperium kontratakuje na wiele sposobów, ale nikt chyba nie ma wątpliwości, że to ona jest znakiem rozpoznawczym drugiej odsłony oryginalnej trylogii Gwiezdnych wojen. Oto Luke Skywalker dowiaduje się, że arcywróg Rebelii jest w rzeczywistości jego ojcem, co kwituje przeraźliwym okrzykiem, do którego śmiało w latach 80. mogli dołączyć widzowie – kilka minut później bowiem seans filmu Irvina Kershnera dobiegł końca, a fanom nie pozostało nic innego jak lata oczekiwań na zwieńczenie wątków ukochanej serii.
Powrót Jedi (1983) – Nawrócenie Dartha Vadera
Ostatni rozdział losów Luke’a Skywalkera i jego towarzyszy (a przynajmniej do czasów sprzedania marki korporacji sygnowanej nazwiskiem Walta Disneya) to z jednej strony ostateczna bitwa Rebelii z Imperium, a z drugiej osobista walka o duszę Anakina Skywalkera (znanego oczywiście też galaktyce jako Darth Vader). Ostatecznie główny złoczyńca serii nawraca się i ratuje syna przed rychłą śmiercią z rąk Imperatora, zrzucając swojego mistrza w otchłań. W 1983 roku zwieńczenie tego wątku podzieliło widzów (część uznała, że decyzja Vadera szkodzi jemu bezlitosnemu wizerunkowi z poprzednich odsłon), ale dziś niewątpliwie stanowi moment iście ikoniczny. Nawet jeśli umniejszony poprzez zmartwychwstanie Imperatora w filmie Skywalker. Odrodzenie.
Mroczne widmo (1999) – Wejście Dartha Maula
Możecie krytykować Mroczne widmo – powrót George’a Lucasa do marki po 16 latach przerwy – ile wlezie. Moim zdaniem jest to jednak zwyczajnie udany (mimo kilku oczywistych potknięć) rozdział kosmicznej sagi i tytuł, który może pochwalić się naprawdę imponującą liczbą kultowych postaci, tekstów oraz scen. Do ich grona niewątpliwie należy rozpoczęcie finałowego starcia z tajemniczym Darthem Maulem, który zagradza bohaterom drogę i w imponujący sposób prezentuje swój podwójny miecz świetlny. Wszystko w akompaniamencie klasycznego już Duel of the Fates Johna Williamsa.
Atak klonów (2002) – „Nie lubię piasku”
Nie lubię Ataku klonów jak Anakin Skywalker piasku. Uważam, że to najgorsza (chociaż nie najgłupsza – to określenie zarezerwowałem dla filmu Skywalker. Odrodzenie) część sagi, w której nie działa niemal dosłownie wszystko. Od odrzucającej realizacji, poprzez okropny scenariusz, po fatalne aktorstwo głównego bohatera. To właśnie te dwa ostatnie zarzuty w ikoniczny wręcz sposób spotkały się w scenie, w której Anakin Skywalker tłumaczy ukochanej Padme, dlaczego nie lubi piasku. Scena koślawa, niezręczna, z perspektywy biednej Amidali pewnie bardzo niepokojąca.